𝑰𝒍𝒖𝒛𝒋𝒂

102 8 39
                                    

Co jeśli wszystko w co kiedykolwiek wierzyliście jest zwykłą iluzją, w którą wasz mózg wierzył z powodu tęsknoty? Co jeśli ktoś tworzy iluzje tylko po to aby wszyscy wierzyli w nią, tak aby jej twórca zyskał swój cel? Co jeśli wszystko wokół jest tylko snem z którego wasz mózg nie chce się budzić, bo wie że gdy się obudzi już nic nie będzie takie same?

Co jeśli jednego dnia osiągniesz swój cel, wszystkie twoje marzenia zostaną spełnione, będziesz czuć zwycięstwo i dumę, bo właśnie zrobiłeś coś na co pracowałeś od bardzo dawna. Dostałeś się na wymarzoną uczelnie, wygrałeś zawody sportowe na które przygotowywałeś się latami, wychodzisz za osobę którą kochałeś nad życie bądź wyznajesz miłość komuś kto podobał ci się od bardzo dawna. I wtedy bańka pryska. Wszystko spowrotem staje się szare i pochmurne. Słońce zaszło a ty już nigdy nie czujesz się prawdziwie i żywo. Coś w środku znika tak samo jak iluzja w którą wierzyłeś najważniejsze lata swojego życia.

Czujesz pustkę w miejscu gdzie powinno bić serce. Zamiast tego czujesz że w tym miejscu kumuluje się ból, który powoli ogarnia wszystko wokół. Dzieje się to tak powoli że nie wiesz czy zdołasz przetrwać cały ten proces do końca. W pewnym czasie po prostu pękasz tak samo jak ta iluzja, która doprowadziła cię do tego stanu.

Siedzisz na dworze podczas gdy na niebie szaleje szalona burza. Wiatr wieje tak że nie wiesz czy nie powstanie zaraz tornado. Zieloną trawę pokrywa błoto na skutek ogromnego deszczu, a na betonie gdzie tej ziemi nie ma płyną dość głębokie rzeki, które na koniec swojej drogi wpływają do odpływów. Po policzku spływają łzy, które mieszają się z deszczem i jedynie ich słony posmak upewnia cię o tym że płaczesz. Jesteś sam i czujesz się jak odzwierciedlenie pogogody.

- Mike! - Woła jedenastka stojąc w drzwiach. Za nią znajduje się ciepłe pomieszczenie pełne osób które są pogrążone w żałobie tak samo jak on, no może trochę mniej.

Początkowo chłopak nie zwraca uwagi na swoją dziewczynę, wydawałoby się że nawet jej nie słyszy. Nie mógłby jej spojrzeć w oczy, nie teraz. Brunet bezstrosko wpatruje się przed siebie i zastanawia się czy jeśli wyrzuci z głowy wszytskie myśli to czy również uda mu się zniknąć.

- Jesteś cały mokry - Stwierdza dziewczyna tak jakby on tego nie wiedział - Wracamy - Dziewczyna wychodzi na deszcz i ciągnie za ramię Mike'a.

Chłopak nie odzywa się, nawet na nie patrzy. Po prostu wstaję podtrzymując się ściany i kieruje się do przytulnego pomieszczenia, które chcąc nie chcąc kuje go w serce. Kojarzy mu się z nim.

- Kochanie - Woła blond włosa kobieta i od razu ściąga ręcznik z krzesła, który zdążył już się wysuszyć po praniu - Wytrzyj się - Zarzuca ręcznik na głowę syna gdy ten ściąga buty - A najlepiej idź i się przebierz - Wskazuje na schody a chłopak nie odpowiadając przechodzi przez kuchnię i kieruje się na górę.

W domu panuje grobowa atmosfera. Nie słychać śmiechów ani żadnych głośnych rozmów. Nawet jeśli rodzina Byers'ów mieszka pod tym samym dachem co Wheelerowie. Nikt się o nic nie kłóci, nie słychać słabych żartów opowiadanych przez któregoś z domownika.

Drużyna która miała ocalić miasto od zagłady odwołala swoją misję z powodu straty i wszyscy zwyczajnie wrócili do domów. Niektórzy poszli razem bo nie chcą przebywać samemu a inni po prostu lepiej sobie radzą osobno.

Chłopak przebrał się w szare dżinsy które kiedyś były czarne ale od ciągłego prania zdążyły wyblaknąć, oraz czarna bluzę z kapturem. Nie myślał o tym czy bluza jest wyprana, czy używana piąty dzień z rzędu. Od dłuższego czasu nie myśli o tego typu rzeczach.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝐼𝑡 𝑊𝑎𝑠 𝑁𝑒𝑣𝑒𝑟 𝑄𝑢𝑖𝑡𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑙 |𝙱𝚈𝙻𝙴𝚁| 🎉
𝐼𝑡 𝑊𝑎𝑠 𝑁𝑒𝑣𝑒𝑟 𝑄𝑢𝑖𝑡𝑒 𝑅𝑒𝑎𝑙 |𝙱𝚈𝙻𝙴𝚁|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz