Tête-à-tête
Czy kiedykolwiek świat zaoferował wam okazje, ale strach was odpychał? Może inaczej. Czy kiedykolwiek praktycznie sikaliście ze strachu, przed jedną z ważniejszych chwil w waszej karierze? Ja kurwa tak. Zdecydowanie. Stałam przed muzeum, w którym pracowałam totalnie speszona. Próbowałam podejść by otworzyć drzwi, ale zamiast tego od piętnastu minut na nie patrzałam, bez nawet drgnięcia okiem. Chciałam uciec z płaczem, jak mała dziewczynka, jednak walczyłam ze soba. Nawet nie zauważyłam, kiedy przekręciłam klucz i weszłam do budynku. Był październik, więc temperatura w środku nie była przyjemna. Zamknęłam za sobą drzwi i obejrzałam się po pomieszczeniu, piękne obrazy wisiały dookoła, rzeźby stały w różnych miejscach, a witraże sprowadzały kolorowe światło z sufitu. Po mojej prawej był mały blat z podpisem Recepcja, szybkim krokiem weszłam do pomieszczenia socjalnego, w którym górował nieporządek. Kartony i kartki walały się po podłodze co utrudniało mi dojście do głównego włącznika. Kliknęłam kilka przycisków, a w środku zaczęła palić się lampa i praktycznie od razu poczułam ciepło dochodzące z grzejnika. Wyszłam z pokoju, a następnie ruszyłam w stronę schodów, na górze znajdowała się wystawa, którą przygotowałam dzień wcześniej. Jason nie ma pojęcia, jak wszystko wygląda, widział jedynie projekt, a on nie zdradzał wiele. Obrazy wisiały na ścianach, lub zwisały ze sznurków niektóre na białych sztalugach. Każdy obraz składał się z trzech kolorów, co prawda w różnych odcieniach, a były to różowy, biały i czarny. Przedstawiały one rzeczy tak proste i skomplikowane na raz. Na jednym widziałam kobietę w połowie zakrytą stokrotkami, które zresztą były moimi ulubionymi kwiatami, był piękny, bez zbędnych szczegółów. W sumie to każdy obraz posiadał stokrotki, dlatego tak mi się podobały. Z sufitu, który był niższy niż ten z parteru, zwisały stokrotki, białe na przemian z różowymi. Nad każdym obrazem, zmywalną farbą namalowałam kółka, na których białą kredą napisałam ich nazwy.
***
Wszyscy chodzili przeglądając moją wystawę z zachwytem. Miałam na sobie czarną obcisła sukienkę do kolan, białą marynarkę zarzuconą na ramiona, która sięgała moich bioder i tego samego koloru szpilki. Moje czarne włosy były wyprostowane. Wzrokiem szukałam, Jasona stojąc przy moim ulubionym z jego dzieł.
-Tête-à-tête, Jeden do jednego -usłyszałam niski głos chłopaka za sobą.
Przewróciłam oczami, bo nie miałam pojęcia, po co mi to mówi. Byłam profesjonalna, wiec trochę się poduczyłam o jego twórczości.
-Przetłumaczyłam, od razu, kiedy przeczytałam -oznajmiłam obracając się w jego stronę.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie wyglądał seksownie w całkowicie czarnym garniturze z krawatem i delikatnie potarganymi włosami. Ręce włożył do kieszeni spodni i z uwagą się mi przyglądał. Kelner z włosami ułożonymi do tyłu na żel, stanął przy nas z tacą pełną kieliszków z szampanem. Pokręciłam głową, ponieważ niedawno brałam leki na ból głowy, ale brunet się skusił. Wypił całą zawartość szklanego naczynia jednym haustem, a następnie odłożył je na tacę i wziął drugie. Te postanowił pić powoli, nie ukrywając delikatnie mnie to rozbawiło.
-Stres? -zapytałam na co delikatnie skinął głową -idę poszukać mojego chłopaka.
I tak zrobiłam, po kilku minutach przeciskania się przez tłum znalazłam Ethana w całej okazałości. Jego biała koszula miała rozpięty pierwszy guzik. Z szyi zwisał mu łańcuszek z krzyżykiem, na czarnych spodniach miał pasek, który dostał ode mnie w zestawię z marynarką, którą również miał na sobie. Mogę śmiało powiedzieć, że wolałabym być teraz z nim w pomieszczeniu socjalnym sam na sam.
CZYTASZ
Antique Love
RomanceKiedy wszystko okażę się brudne, oczyść nasze płótno. Melissa Hart to dziewczyna, która wiele straciła, ale potrafiła też wiele odbudować na podstawie przeszłości. Co, jeżeli ta przeszłość powróci? Może wydawać się taka sama, ale dziewczyna nie jest...