Minęła godzina, lub inaczej, kilkanaście piekielnie długich minut które otrzymaliśmy od rudej na ogarnięcie się. Po tym wraz z Nex ustawiłem się w grupę z innymi ludźmi i wraz z wszystkimi chętnymi zostaliśmy pokierowani w stronę ogromnego lasu dalej z tą samą rudowłosą opiekunką. Drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa. Kręta i nie równa droga zajęła nam nie całe piętnaście minut. Nie zabrakło oczywiście kilkukrotnego potknięcia się o ukryty korzeń drzewa pod piachem narzekając na wszystko wokół ze złości od powtarzającej się sytuacji. Mimo to droga minęła szybciej niż się spodziewałem przez rozmowy z Nex następujące od czasu do czasu. Tak, mówiłem, że dziewczęce plotki całymi dniami są wkurzające, ale podczas dość "długiej" drogi małe obgadywanie każdego w celu zabicia czasu nie zaszkodzi, prawda?
W końcu trafiliśmy na miejsce. Jezioro, przy którym mieliśmy siedzieć było dość czyste jak na zabrudzone otoczenie co mogło zaskoczyć lub nawet zaskakiwało wiele osób. Przed nami znajdowało się trochę pniów z powycinanych drzew, co służyły teraz tylko do usadzenia swojej dupy na miejscu które nie było mokrą trawą. Siedziało już tam parę osób, robiąc głównie jakieś alkoholowe party puszczając muzykę, którą dało się usłyszeć po drugiej stronie. Przez wycięcie drzew dookoła jeziora, mieliśmy możliwość obserwować także krajobraz po drugiej stronie przedstawiający praktycznie pustą małą wieś parę kilometrów dalej, składającą się z kilku domków mieszkalnych i ogromnymi polami obok. To chyba miało być na celu do tych całych "zachodów", żeby dać jakies "wspaniałe" wrażenie. Może to będzie jedyną rzeczą, która im się udała. Może faktycznie, to będzie ekscytujący i wspaniały widok.
Podeszliśmy wszyscy bliżej jeziora i rozsiedliśmy się niektórzy na pniach wyciętych drzew a niektórzy na wyjątkowo suchym kawałku trawy przy wodzie. Tord nie usiadł ze mną tak jak Nex, jednak mimo wszystko był w dość niedalekiej odległości od nas po prawej stronie. Chłopak zrzucił swój czarny płaszcz na trawę i usiadł na nim grzebiąc także w kieszeni swoich czarnych spodni. Zignorowałem jego zachowanie (bo zbytnio nie interesowało mnie, co miałby sobie tam wyciagać z kieszeń. Kogo to w ogóle interesuje?) skupiając się na przyglądaniu się małym domkom w oddali. Cały widok przypominał trochę typowy rysunek krajobrazowy małego dziecka w przedszkolu lub na początku podstawówki. Trzy zielone półkola jako górki lub pola, parę drzewek, kilka domków i ptaki rysowane upośledzoną "V"-ką. Można tylko zatęsknić za tymi czasami dzieciństwa. Może i te czasy nie było takie przyjemnie i beztroskie, ale był to jeden z lepszych okresów w życiu. Żałuję, że chciałem być starszy. Nigdy nie wiesz kiedy ostatni raz pójdziesz na nocowankę, do placu zabaw w galerii lub porysujesz kredami po chodniku. Dorosłych już to nie kręci i nie będziesz mieć z kim tego przeżyć ponownie. Chyba, że natrafisz na osobę, którą dalej to kręci. W tedy wygrałeś.
Spojrzałem na Torda który także przyglądał się wszystkiemu wokół. Nie dziwię się mu, w końcu muszę przyznać, że ledwo można oderwać od tego wzrok. Tu jest prześlicznie. Idealne miejsce na randkę. Trochę zaczęło mi się nudzić, a próbując przyspieszyć czas do rozpoczęcia zachodu sięgnąłem po komórkę z tylnej kieszeni i przestałem się interesować czasem wraz z całym wokół otoczeniem. Przejrzałem praktycznie każdą możliwą aplikację do momentu, aż Nex gwałtownie wyrwała mi telefon z ręki pokazując jednocześnie palcem drugiej dłoni na rozpoczynający się właśnie zachód bym również na niego spojrzał. Punkt kulminacyjny tego wieczoru.
Każdy swoją uwagę miał skupioną na nadchodzącym a jednak rozpoczynającym się już zachodem słońca. Niebo zaczęło przybierać z różowo-błekitnych barw na bardziej cieplejsze kolory tworząc mieszaninę czerwieni i pomarańczy. Nie ma co zaprzeczać, nigdy nie widziałem czegoś piękniejszego. Nigdy nie interesowały mnie takie widoki. Zawsze byłem zapatrzony w inne rzeczy, które wydawały mi się być ważniejsze, jednak czasem warto poświęcić chwilę rozglądając się dookoła siebie podziwiając jak świat może wyglądać pięknie układając sobie jednocześnie inny punkt widzenia rzeczywistości. Chociaż na chwilę.
Po kilkunastu spędzonych minutach na wpatrywaniu się w jedno miejsce zacząłem czuć się lekko niekomfortowo. Poczułem się jakby ktoś mnie... obserwował...? Czułem.. kogoś wzrok na sobie. Byłem lekko przerażony i sparaliżowany by się rozejrzeć dookoła, jednak jeśli tego nie zrobię, to chyba zwymiotuję z dyskomfortu... jeśli tak się w ogóle da. Odwróciłem głowę w prawo. Strzał w dziesiątkę. Kto jak nie ten dupek mógł się we mnie wpatrywać skoro nie miałem nawet żadnych interakcji społecznych z reszą grupy. Zawstydzony przyłapaniem chłopak odwrócił głowę poniwnie w stronę zachodu słońca. Teraz ja przyglądałem się jemu.
Tord na pierwszy rzut oka mimo krótkiego czasu zagapił się na krajobraz nie wykonując najmniejszego ruchu swoim ciałem (pomijając oczywiście wykonywanie oddechów). W jego szarych, pustych oczach odbijał się cały widok. Trzeba przyznać, że o wiele lepiej by mu było w oczach o każdym odcieniu czerwonego zmieszanym w jedno. Po prostu czerwone, jak jego bluza pod ponurym płaszczem, który codziennie nosi.
Moje wpatrywanie się przerwał jego gwałtowny ruch. Tord odwrócił się ponownie w moją stronę tym razem nie odwracając się, a wpatrując się prosto w moje oczy. Nie byl to widok przerażenia, agresji a ciekawości... zachwytu. Tylko co takiego jest atrakcyjnego w moich oczach? Zwykłe czarne dołki, nic więcej.
-Mam żelki!- Krzyknęła Nex radośnie wyjmując z kieszeni paczkę żelków (pamięta ktoś jak mówiłem, że w kieszeniach szerokich spodniach zmieści się dosłownie wszystko?). Dziewczyna powędrowała podzielić się z każdym uczestnikiem obozu wokół nas słodyczą, a temat wpatrywania się w cudze oczy został szybko zamknięty wpatrywaniem się w krajobraz. Może dlatego, ze doszło do nas co robimy po tym jak ktoś odwrócił naszą uwagę. Nikt przecież na trzeźwo by się tak nie zachował.
Słońce już praktycznie zaszło więc widok był mniej interesujący a także przyszedł czas na zbieranie się do swoich pokoji. Droga powrotna wyglądała na początku niekomfortowo, jednak Nex zawsze znajdzie rozwiązanie i zajęła moją głowę rozmowę z nią oraz kolejnymi ploteczkami. Zac siedział na dworzu a ja z dziewczyną wróciliśmy do wspólnego pokoju. Od razu jak znaleźliśmy się w środku zaczęliśmy przygotowywać się do snu mianowicie szukając piżam w torbach oraz innych popierdułek do dbania o swoją higienę.
-Widziałam jak sie na siebie patrzycie- zachichotała Nex grzebiąc w swojej torbie. Ja, nie odwracając głowy w jej stronę zastopowałem swoją czynność a moje policzki zaczęły się nagrzewać.
-I co, w związku z tym?
Odpowiedziałem jej lekko oschłym głosem. Pewnie wmówiła sobie jakiś scenariusz i będzie się go trzymać do końca obozu lub jak odniesie sukces.
-Kochacieee sięęę. Gołąbeczki zakochane
-Daj spokój Nex, wmówiłaś sobie niewiadomo jaki scenariusz. Poza tym, ja go nawet nie znam, a patrzenie sobie w oczy przez parę sekund to nie miłość. Wiem, że chcesz mi tylko podokuczać.
-Oj tam oj tam, ja wiem swoje.
-Gówno wiesz- zaśmiałem się- idź już spać.
CZYTASZ
Obóz [TordTom//TomTord] {zawieszone}
FanfictionTom to siedemnastoletni szatyn wysłany przez swoją matkę na "obóz dla osób uzależnionych". Według kobiety miało to zadziałać lepiej niż terapia. Nigdy nie pisałam "normalnych" historii na wattpadzie więc miejcie świadomość, że niektóre historie, któ...