11.12.2023r.

60 4 2
                                    

#swiateczneshow

Następnego dnia Trevor nie był sam. Przed programem towarzyszyła mu Annabel. Obserwowałam ich w oddali, uważnie pilnując, by mnie na tym nie przyłapał. Jednak moje starania poszły na marne, kiedy nasz wzrok się skrzyżował.

– Ciocia Lily. – Zaraz po tym usłyszałam krzyk dziewczynki, która z otwartymi ramionami biegła w moją stronę.

Od razu się wtuliła, a ja ją pogłaskałam po plecach, nachylając się.

– Cześć szkrabie – przywitałam się, a jej uśmiech rozstąpił moje serce. Nawet z tymi brakującymi jedynkami był zniewalający.

Była urocza odkąd pamiętałam.

– Cześć. – Po chwili usłyszałam męski głos. Trevor stanął za Annabel, kładąc ręce na ramionach córki swojego kuzyna. – Przepraszam, Liliano. Mówiłem wiewiórce, żeby ci nie przeszkadzała, ale jak widzi...

– Nie mów tak do mnie przy innych, wujku!

Trevor od zawsze tak ją nazywał, ze względu na jej rude włosy. Dziewczynce to nie przeszkadzało... na ogół.

– Przecież Liliana cię zna od dzieciaka. Pieluchy jeszcze nosiłaś, dzieciaku. – Potargał jej włosy, znów zwracając się do mnie: – Nie mogła się powstrzymać i musiała się przywitać.

– Nie przeszkadzam ci ciociu, prawda?

– Oczywiście, że nie – powiedziałam, przybijając z dziewczynką piątkę. – Nie masz za co przepraszać, Trev.

Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a ja dopiero po jego słowach zorientowałam się, czym był spowodowany.

– Powiedziałaś Trev.

Powiedziałam Trev. Boże...

Jakoś samo wyleciało z moich ust. Zawsze tak do niego mówiłam, to znaczy kiedyś.

– Przecież wujku masz tak na imię, nie pamiętasz? – wtrąciła się Annabel, ratując mnie z opresji. Zachichotałam pod nosem. – Tęskniłam, ciociu – wyszeptała dziewczynka, znów wtulając się we mnie. – Naprawdę dawno cię nie widziałam.

– Ja też się stęskniłam, May.

– Mogę zostać z Tobą? – zapytała, na co od razu spojrzałam na Trevora. W końcu była tu z nim (i w sumie nie wiedziałam dlaczego). Mężczyzna od razu pokiwał głową.

– Jasne. Chodź – powiedziałam, wyciągając swoją dłoń w jej stronę. Od razu ją złapała. – Oprowadzę cię po studiu. Widziałaś kiedyś krainę świętego Mikołaja? – Dziewczynka pokręciła głową. – To masz szczęście, bo tu taką mamy. Co prawda to tylko taka podróbka tej prawdziwej, ale lepsza taka niż żadnej, prawda?

May pokiwała energicznie głową.

Studiem zawładnęły święta już w listopadzie, gdy zaczynaliśmy pierwsze nagrywki. Mnóstwo wielkich, prawie sięgających po sam sufit choinek, delikatnie zdobionych lampkami, zwisające śnieżynki na ogromną ścianę, poręcze ozdobione łańcuchami. Od razu w oczy rzucały się dwa białe renifery i...

– To tron Mikołaja? – zapytała radośnie, gdy wróciłyśmy z "magicznej krainy" czyli sceny, na której występują artyści.

– Owszem.

– Mogę na nim usiąść? – zapytała, a ja rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy ktoś nas nie obserwował.

To była dekoracja, ogrodzona barierkami, za które nie można było przechodzić, więc...

Świąteczne showOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz