1

1.3K 27 21
                                    

-Dostałam się na studia w Barcelonie!- wykrzyczałam biegnąc do kuchni gdzie znajdowali się moi rodzice wraz z moimi dwiema przyjaciółkami.

-To cudownie córeczko! Wiedzieliśmy, że Ci się uda! Jesteśmy dumni Carla.- odpowiedział szczęśliwy ojciec biorąc mnie w swoje ramiona.

-Jestem taka dumna kochanie!- wykrzyczała po chwili również mama, dołączając do uścisku. Jednak moje przyjaciółki nie były do końca zadowolone.

-Aurelia, Valeria? Wszystko okej?- zapytałam odklejając się od rodzicieli.

-Czyli zostawiasz nas i lecisz do Barcelony?- zapytała zasmucona Valeria.

-Dziewczyny, to dla mnie wielka szansa. Zawsze marzyłam o dziennikarstwie, tam mam najlepsze warunki do rozwoju.- tłumaczyłam.

-No tak, ale przecież miałyśmy studiować tutaj. Taka była umowa.- odparła Aurelia.

-Chodźmy do mnie do pokoju, tam porozmawiamy.- westchnęłam, i ruszyłam do mojego pokoju.

-Carla co to ma być? Obiecałaś, że nie zostawisz nas i jednak tam nie wylecisz.- warknęła wściekła Aurelia. Ona od zawsze była strasznie wybuchowa i lubiła stawiać ma swoim. Za to Valeria, która jest jej siostrą była jej zupełnym przeciwieństwem. Zawsze była opanowana, i wyrozumiała. Dlatego wiedziałam, że Valeria szybciej zaakceptuje moją decyzje niż Aurelia.

-Aurelia, uspokój się. Carla ma rację, w Barcelonie ma lepsze warunki. Poza tym, tam jest jej brat. Nie dziwię się, że chce tam wylecieć.- wyjaśniła Valeria.

-Jasne, a ona potrzebuje adwokata? Nie potrafisz się sama obronić Carla? Ty chcesz studiować dziennikarstwo, a w trudnych sytuacjach nie umiesz się odezwać. Wrócisz tu szybciej, niż wylecisz.- wysyczała przez zęby Aurelia, a ja nie wytrzymałam.

-Nie, nie potrzebuję adwokata. Poza tym, po prostu jesteś zazdrosna, że ja mam możliwość wylotu stąd a Ty nie. Nie wtrącaj się w moje życie, bo to co robię to moja sprawa. Wszystko musi być pod Twoje dyktando, ale z tym koniec. Skończ w końcu patrzeć na czubek swojego nosa, i zwróć uwagę na innych. Z takim zachowaniem zostaniesz sama jak palec.- powiedziałam patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna stała jak wryta, jednak po chwili otrząsnęła się i wyszła trzaskając drzwiami.

-Carla, przepraszam za nią.- odparła Valeria przytulając mnie. Od razu odwzajemniłam gest, i dałam upust swoim emocjom. Rozpłakałam się jak małe dziecko, przez co dziewczyna też wybuchła płaczem.

———————- PARĘ DNI PÓŹNIEJ —————

Wysiadłam z samolotu 20 minut temu, a mojego brata dalej nie było na lotnisku. Miał być punktualnie, przynajmniej tak mówił. Pedro zawsze się spóźnia, nigdy nie był na czas. Podejrzewam, że spóźni się nawet na własny ślub, o ile do tego kiedykolwiek dojdzie. A co do moich przyjaciółek, to Aurelia dalej ze mną nie rozmawia a Valeria zaakceptowała moją decyzję. Była nawet wraz z moimi rodzicami na lotnisku, i czekała dopóki nie zniknę jej z pola widzenia. Dziewczyna chyba czyta mi w myślach, bo wysłała mi sms.

Valeria😍
Doleciałaś? Martwię się.

ja
Tak, właśnie czekam na
Pedriego, który się spóźnia.
Zadzwonię, jak będę w domu.
Nie martw się❤️

-Carla!- usłyszałam moje imię, i automatycznie zaczęłam się rozglądać po lotnisku, a telefon schowałam do kieszeni. Nagle zza tłumu wyłonił się mój brat, wraz z moim najlepszym przyjacielem Ferranem.

Last Chance.- Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz