12

823 16 21
                                    

Szybko wybrałam sobie sukienkę na wyjście do klubu, a także pożyczyłam jedną Valerii aby nie iść do jej domu. Poprawiłyśmy szybko makijaż, i zeszłyśmy do salonu aby spokojnie poczekać na taxi.

-Gdzie się wybieracie?- zapytał Pedri schodzący ze schodów. Odwróciłyśmy się w jego stronę, i ukazał nam się widok jego spuchniętych oczu i wyraźnie przesuszonych ust co było oznaką płaczu. Natychmiast zerwałam się z miejsca i z całej siły przytuliłam brata.

-Tak mi przykro kochany.- szepnęłam mu do ucha, a Pedri przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej. -Chcesz wybrać się z nami do klubu?- zapytałam odsuwając się od chłopaka.

-Nie, nie mam ochoty. Pablo w ogóle wie, że idziesz do klubu?- zapytał unosząc brew.

-Nie wie, poza tym on ma ciekawsze zajęcia niż myślenie o mnie. Nie będę mu się tłumaczyła.- odparłam zakładając ręce na pierś. Chłopak spojrzał na mnie spod byka, zastanawiając się o co mi chodzi.

-Pablo siedzi ze swoją byłą u was.- wyjaśniła Valeria. Pedro otworzył szeroko oczy patrząc w moją stronę. Pod wpływem jego wzroku odwróciłam głowę w drugą stronę, po czym podrapałam się po karku.

-Serio?- zapytał zdenerwowany. -Co za chuj zajebany, jak coś odwali to przysięgam, zabiję go. Ferran mi w tym pomoże.- dodał po chwili.

-W sensie Ferran Torres?- zapytała rozmarzona dziewczyna. Gdy na nią spojrzałam ukryła uśmiech, i odwróciła wzrok. Chyba ktoś tu się zakochał..

-No a jaki?- zapytał z pogardą Pedri.

-O, Taxi już jest. My lecimy!- powiedziała dziewczyna, po czym szybko wyciągnęła mnie z domu.

Wsiadłyśmy do auta stojącego przy mojej bramie. Podałyśmy kierowcy adres i nazwę klubu do którego się udajemy. Ze względu na to, że był to weekend a także wieczór, spotkały nas korki. Przez co droga która powinna trwać 15 minut, trwała 30. W końcu dotarłyśmy pod klub, zapłaciłyśmy taksówkarzowi i opuściłyśmy auto, wręcz wbiegając do klubu.

Na wejściu przywitała mnie okropna duchota, pomieszana z zapachem potu i alkoholu. Automatycznie moja dłoń skierowała się ku mojemu nosu, zakrywając go.

-Pijemy!- krzyknęła rozweselona dziewczyna, po czym mocno pociągnęła mnie w stronę baru. Usiadłam na krzesełku przy ladzie, po czym wzięłam kartę drinków do ręki. -Osiem shotów proszę!- krzyknęła Valeria w stronę barmana, który od razu zaczął przygotowywać nam trunek. Spojrzałam na dziewczynę zdziwionym wzrokiem, przecież my szybciej wylądujemy pod stołem niż tu przyszłyśmy...

-Z grubej rury?- krzyknęłam do dziewczyny, aby usłyszała co mówię. Spojrzała na mnie wymownie, przez co razem się zaśmiałyśmy. Barman podał nasze zamówienie, po czym puścił mi oczko. Przyznam, że był przystojny...

Valeria wypiła cztery shoty i ja cztery. W mgnieniu oka wszystkie kieliszki zostały opróżnione, a ja czułam jak moje gardło i żołądek są rozgrzewane poprzez alkohol. Zamówiłyśmy kolejne kolejki, i piłyśmy je równocześnie śmiejąc się do siebie. Brakowało mi jej, i takiego odcięcia się od wszystkiego. Gdy wypiłam ostatni kieliszek zauważyłam, że jakiś obcy chłopak siada obok mnie. Spojrzałam na niego, po czym uśmiechnęłam się w jego stronę. Chłopak odwzajemnił uśmiech i zamówił mojito.

-To dla Ciebie.- zaczął podając mi szklankę z trunkiem. Spojrzałam najpierw na niego, potem na szklankę. Speszyłam się jego ruchem, ponieważ jestem pierwszy raz w takiej sytuacji. Poza tym, Pablo gdyby się dowiedział, to by się wściekł.

-No...nie wiem czy powinnam.- odparłam chowając za ucho kosmyk moich ciemnych włosów. Nagle poczułam szturchnęcie w bok, spojrzałam na Valerie a ona oczami dała mi znak, abym jednak przyjęła drinka.

Last Chance.- Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz