13

505 16 2
                                    

—PABLO—

Jechałem jak wariat przez pół miasta, aby jak najszybciej dotrzeć do parku. W głowie miałem tylko to, aby dać nauczkę temu frajerowi.

-Kurwa stary, rozumiem Twoje zdenerwowanie. Ale Ty nas zaraz zabijesz!- krzyknął Pedri siedzący na miejscu pasażera. Delikatnie zwolniłem, aby więcej nie słuchać jego przeżywania.

-Przesadzasz, zabije to jego. Nas oszczędzę.- odparłem zatrzymując się na światłach.

Chłopak nic mi nie odpowiedział, jednak tylko nerwowo się zaśmiał. Oczekiwanie na zielone światło dłużyło mi się niemiłosiernie. Nerwowo stukałem palcami o kierownicę, i przeklinałem pod nosem jakby to miało przyspieszyć zmianę koloru świateł. Kilka sekund później w końcu zapaliło się zielone światło, a ja ruszyłem z piskiem opon, po chwili dojechałem na parking przed parkiem, i oboje wyskoczyliśmy z auta zaraz po zgaszeniu przeze mnie silniku.

Wbiegłem jak poparzony do parku rozglądając się na wszystkie strony, zwracałem uwagę na każde ławki w zasięgu mojego wzroku. W pewnym momencie zauważyłem Nicolasa, który trzymał w ręku wielki bukiet kwiatów. Momentalnie się zagotowałem, a dłonie ścisnąłem w pięść. Już ruszałem w jego stronę, jednak ręka Pedriego mnie powstrzymała.

-Co znowu?- warknąłem zdenerwowany, po czym odwróciłem się w jego stronę.

-Tylko nie przesadzaj. Nie wypada Ci robić takich rzeczy, tym bardziej w miejscu gdzie jest pełno ludzi.- odparł patrząc w moje wściekły. Strąciłem jego dłoń, po czym podszedłem do tego przygłupa.

-No proszę proszę.- zacząłem po czym popchnąłem go na drzewo. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a ja zaśmiałem mu się w twarz. -Chyba nie myslales, że Carla się tu zjawi? Po moim trupie.- zaśmiałem się gorzko, patrząc na niego z pogardą.

-Serio jesteś tak zdesperowany?- zapytał unosząc brew. Przycisnąłem go mocniej do drzewa, a chłopak przewrócił oczami i wypchał policzek językiem uśmiechając się z pogardą. -Myślisz, że wystraszę się piłkarzyka który ma 150 w kapeluszu?- zaśmiał się, a ja pod wpływem emocji uderzyłem go z całej siły w twarz.

Nicolas oddał cios, a po chwili szarpaniny rozdzielił nas Pedri. W oddali słyszałem krzyki ludzi, jednak olałem to przez amok, w którym byłem. Gonzalez odciągnął mnie w asyście jakiegoś faceta, a dwóch innych odciągnęło tego frajera ode mnie.

-Zabiję Cię!- wrzeszczałem wyrywając się. Po chwili rozejrzałem się na boki, i zauważyłem jak wielu ludzi nagrywa całe zajście. Cholera...

-Zamknij się idioto!- wrzasnął Pedri który zaczął ciągnąć mnie w stronę auta. Wyrwałem mu się, i zmierzałem dalej do auta. Nie przejmowałem się tym, że tyle ludzi to widziało, i nagrało. Przejmowałem się tym, że za mało mu wlałem. -Wsiadaj.- warknął Pedro wsiadając na miejsce kierowcy.

-Ja prowadzę.- odpowiedziałem patrząc na niego. Chłopak pokręcił głową z pogardą i wsiadł za kierownicę.

CARLA—

Cały czas odkąd chłopacy wyszli z domu, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Siedziałam na kanapie patrząc się w jeden punkt. Nie chciałam, aby Pablo robił sobie problemy przeze mnie. Wzięłam telefon do ręki, aby napisać do Nicolasa, żeby nie szedł do parku. Gdy weszłam na instagrama zauważyłam filmik, gdzie Pablo bije się z parku. Siedziałam z zakrytymi ustami na kanapie oglądając w kółko filmik.

Last Chance.- Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz