Rozdział pierwszy

2 0 0
                                    


WOLF

Biegnąc przez las myślałam tylko o tym, żeby uciec. To było teraz najważniejsze. Nie miało znaczenia, że do domu byłam spóźniona od dwóch godzin. Ciekawa byłam, jaka będzie furia matki, gdy wrócę. O ile wrócę, co było wątpliwe, przy mojej pozycji ofiary.

Bo taka była prawda. Niedźwiedzie były przerażające. I krwiopijcze. Jeśli goni cię niedźwiedź, to wiedz, że do domu żywy nie wrócisz. No, a ja w takiej sytuacji aktualnie się znalazłam. Biegłam co sił w nogach, ale dyszenie bestii czułam tuż na karku. Po jakimś przebiegniętym odcinku zauważyłam, że nie znam terenu, na którym się znajduję, a do tego nie czułam już oddechu wielkiego zwierza na karku. Trochę zwolniłam, a gdy poczułam się pewniej, zatrzymałam się całkowicie.

Znajdowałam się na niewielkiej odsłoniętej polance, otoczonej bliżej niezidentyfikowanymi drzewami. Tu i ówdzie poniewierały się pojedyncze gałęzie oraz liście. Nagle między dwoma potężnymi (prawdopodobnie) świerkami zauważyłam norę. Jej wejście nie było jakoś bardzo osłonięte więc, nie było sztuką wypatrzyć je wśród zieleni. Przez chwilę przyglądałam się zdobieniom, gdy nagle do moich uszu dobiegł szelest liści, po których prawdopodobnie ktoś chodził. Nie myśląc za wiele, wskoczyłam do nory, nie zważając nawet na to, że najpewniej wskoczyłam prosto w paszczę lwa. Dosłownie.

Po wskoczeniu do tunelu rozejrzałam się szybko. Przestrzeń w norze była bardzo ściśnięta oraz ciasna. Gdy usłyszałam kroki nad sobą, zdecydowałam, że nie ma co czekać, i gdy zaczęłam biec zmieniłam się w mojego rodziciela.

FOX

Niespokojnie węsząc, poruszałam się naprzód. To miał być dobry, spokojny dzień, bez intruzów. A tu nagle bam – wilk. Bardzo nie chciałam iść tropem, ale przecież szkoliłam się na łowcę, co oznacza, że nie mogłam tak po prostu sobie odpuścić okazji na dodatkowe punkty do rankingu. Zbliżyłam się do nory, nadal węsząc trop, który z każdą chwilą się nasilał. Popatrzyłam na wejście ozdobione symbolem lisiego ogona, a potem w ciemność, gdzie uciekł intruz. Westchnęłam, a następnie wskoczyłam do nory zmieniając się.

Czułam, że zbliżam się do serca nory, a mój cel był coraz bliżej. W końcu wbiegłam do całkiem sporych rozmiarów pomieszczenia. Wokół roztaczał się znajomy zapach, ale mnie zależało tylko na tym jednym. Na samym środku stała drobna postać wilka. Warcząc, zbliżyłam się do niej powoli. Nagle wilk zmienił się w animana, a przede mną stanęła znajomo wyglądająca dziewczyna.

- Ooo co za spotkanie – powiedziałam zaskoczona, patrząc na Olive Wolf, moją najlepszą przyjaciółkę.

- Tam! Nie strasz mnie tak więcej, okej? – zapytała lekko przerażona dziewczyna.

- Jasne, ale co ty robisz w domu mojego dziadka?

- W domu ko.. – urwała nagle swoją wypowiedź, a jej źrenice się zwęziły.

- Co jest? – zapytałam, ale ujrzałam dobrze zbudowanego animana, stojącego w wejściu do nory.

- Dzień dobry Tamaro. Mogłaś mnie uprzedzić, że wpadniesz i przyprowadzisz gości. – powiedział Thorin Fox.

Thorin Fox był najważniejszym animanem z rodu Fox, ponieważ zajmował stanowisko samego Władcy. Mimo, że miał już swoje lata, trzymał się naprawdę dobrze, a nic nie ćwiczył (przynajmniej z tego co mi wiadomo). Jego bystre, złoto – brązowe oczy dokładnie skanowały każdy kąt jego nory.

- Dziadek, cześć – powiedziałam zakłopotana – Jak ci mija dzień?

- Bardzo dobrze, dziękuję. Będziesz tak dalej stała i się pogrążała, czy przedstawisz mi w końcu swoją koleżankę, i powiesz co tu robicie? – jak zwykle mistrz upokarzania mnie.

Olive wyglądała na dość zestresowaną ale nie dziwiłam jej się. Mój dziadek zawsze robił takie pierwsze wrażenie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 10, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WILDERNESS. Wolf LookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz