Rozdział 2

29 3 1
                                    

Hope

 
    -Coś jescze?- pyta sprzedawczyni.

-To co zawsze.- odpowiadam.

-Moge prosić o dowód?

-Znowu? Widziała go pani z dziesięć razy.- mówię i przewracam oczami.

-Przepraszam, ale muszę- odpowiada i uśmiecha się, ignorując mój ruch oczami. Podaję jej mój fałszywy dowód i płace za papierosy i batonika.

-Dowidzenia i zapraszam ponownie.- mówi uprzejmie  kobieta.
 
   Wychodzę ze sklepu i idę w stronę innej szkoły. Mamy tam dzisiaj jakieś spotkanie z psychologiem. Nie lubię ludzi z tamtąd. Bynajmniej tych co byli w tamtym roku. Wiem z pewnych źródeł, że większość już odeszła.
  
  Widzę tę ciemną, Zieloną bramę i ceglane ściany, obrośnięte bluszczem. Uważam, że ich szkoła jest naprawdę ładna. O kurwa. Zapomniałam się spytać, w której sali będzie te spotkanie...  No trudno, spytam kogoś.
 
   Wchodzę przez drzwi i widzę biały korytarz. Nie powiem. Ładniej to wygląda, niż kiedy byłam tu ostatnim razem. Jest więcej roślin, ładniejsza podłoga -teraz z białego marmuru, a kiedyś to były jakieś stare kafelki-, pomalowane ściany i nowe okna. Sądzę, że teraz ta szkoła jest O WIELE ładniejsza, od naszej.
  
   O nie. Xander. Willow mi o nim opowiadała. Xander to jej były przyjaciel, którego zostawiła. Totalny babiarz.

-O! A kogo my tu mamy! Ślicznotka!- mówi Xander i podchodzi do mnie. Kurde. Szkoda, że mnie zauważył.

-No?- pytam.

-Co tam, ślicznotko?- podchodzi i mnie przytula. Jakaś dziewczyna za nim prycha. Ta... Pewnie jego nowa dziewczyna. On zmienia dziewczyny jak skarpetki. Totalny babiarz.

-potem pogadamy, bo szukam Willow.

-Dobra, Pa Hope!

-Adiós

 Willow jest naprawdę ładna. Brązowe włosy, piwne oczy, idealna sylwetka. Teraz widzę, że Willow nie jest sama. Stoi z jakąś szatynką. Ta druga też nie wygląda najgorzej. Nie widzę zbytnio jej twarzy, ale sam styl ma zajebisty. No, czarny, obcisły i krotki top, do tego szerokie jasne niebieskie jeansy. Cudo.
 
  Podchodzę do dziewczyn. Muszę poznać tą szatynke.

-Hej, Willow!-podbiegam do nich.

-O! Hej, Hope!- odpowiada brunetka i mnie przytula.- To Loren!- dopowiada pokazując na swoją koleżankę.

-Dla przyjaciół Ren- mówi szatynka i się uśmiecha.

-Jestem Hope- mówię do Ren.

-Miło poznać- odpowiada dziewczyna.

-ciebie także.

-No, dobra, dobra. Ren nie zabieraj mi przyjaciółki- mówi Willow, przewracając oczami na żarty. Nie jestem jej przyjaciółką. Nigdy się nie uważałam za osobę godną bycia przyjaciółką.

-O kurde... Hope. Ty masz w innej sali spotkanie z psychologiem...- mówi Willow patrząc na mnie. Widzę ten smutek w jej oczach. Ja się cieszę.

-wiecie w jakiej sali mam?- pytam z nadzieją w głosie. Nie mam kurwa pojęcia, do jakiej sali mam iść. Pierdole. Wymyślili se spotkanie z psychologiem w innej szkole.

-Nie wiemy, przykro nam Hope.- mówi Ren. Już jej nie lubię. Nie wiem, czemu tak szybko nastawiam się do niej źle. Moja natura, chyba... Kiwam głową I zostawiam dziewczyny. Idę poszukać kogoś, kto może wiedzieć. Na przykład jakiegoś nauczyciela.

  Wyciągam z plecaka słuchawki do uszne i włączam muzykę. Zamykam oczy i idę korytarzem. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, dlatego znowu je otwieram. Idę korytarzem i widzę jakąś blondynkę. Wygląda jak jakaś lafirynda. Omijam ją szerokim łukiem i zauważam nauczyciela. Podchodzę do niego.

Met You after the worstOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz