Marsz pogrzebowy

36 5 2
                                    


Mimosa


— Jest wiele wersji tej historii — zaczyna ciotka. Oblizuje pogryzione wargi, odchrząkuje. — Najważniejsze, abyście nie postrzegali tego przeklęństwa jako daru, abyście nie popełnili tych samych błędów. Inaczej nigdy nie uciekniemy z błędnego koła. — Znów odchrząkuje. Wydaje się niezwykle spięta, niezadowolona, słowa z trudem przechodzą jej przez ściśnięte gardło.

Drżącymi palcami przeczesuje siwiejące włosy, spogląda na głośno tykający zegar, spogląda na rozmazywane po szybach krople deszczu. Zaciska wargi w wąską linię i mam wrażenie, że pragnie się wycofać z powierzonej roli, pragnie uciec, pogrzebać rodzinną historię w odmętach zapomnienia, pragnie przekonać samą siebie o nieprawdziwości wtłoczonej pod skórę choroby.

Wypuszcza wstrzymywane powietrze.

Spogląda na nasze zaciekawione twarze.

— Jedna z wersji tej historii mówi, że wpadliśmy w błędne koło przez ciotkę Hortensję, siostrę mojego ojca — kontynuuje słabym głosem. — Hortensja została pozbawiona życia przez... pewnego członka rodziny. Gorąca nienawiść, chęć zemsty popchnęły ją do zawiązania paktu ze stworem pilnującym granic Krainy Śmierci. Od tamtej pory, stwór miał... zamordowanej osobie z naszej rodziny wskazać drogę powrotną. Ale, co otrzymał w zamian? Nasze ciała. Zrobił z nas naczynia dla swych dzieci, dla plugastwa, które natychmiast zaczyna przejmować nad nami kontrolę, które z uwielbieniem sprowadza chaos. Nagle... — głośno wciąga powietrze. — Zaczynasz czuć się tak... nieprawdziwie, jakbyś utknął, taki... zgnieciony, duszony, jakby coś siedziało ci na piersi i uniemożliwiało zaczerpnięcie oddechu. Następnie... masz wrażenie, że... coś cię rozciąga, rozrywa... Coraz mniej przypominasz siebie, ta istota... cię pożera, mami, szepcze kusząco, aby przełamać twój opór, zmęczony ulegasz tej słodyczy i po prostu znikasz. — Głośno przełyka ślinę. — Jesteśmy tylko marionetkami, kukiełkami w łapach paskudztwa. Niektórzy uważają, że Hortensja zrobiła to celowo, wściekła na swój marny los, zapragnęła pociągnąć wszystkich za sobą, inni twierdzą, że została oszukana przez strażnika. Jedno jest pewne, twoja radość trwa tylko przez chwilkę, cała reszta to dławiący koszmar. Ale jest szansa, jest szansa! — mówi nagle ożywiona. — Możemy odesłać plugastwo do Krainy Śmierci, liczne eksperymenty wskazały możliwości. Wystarczy, że ponownie zamordujemy nosiciela, a następnie pochowamy go z sierpem umocowanym dookoła szyi. Plugastwo nie wróci, plugastwo nie wróci, wystarczy ponownie zabić członka własnej rodziny. — Nagle wybucha śmiechem, tak bardzo pozbawionym wesołości. — To jest w końcu nasza największa wada. Skłonność do mordowania najbliższych.

Kończy historię, a raczej przestrogę, tak paskudnym zdaniem. Niesmak wypełnia moje usta, lekka gorycz i kawałek pleśni, ciepła krew i wrażenie delikatnego kłamstwa. Odrobinka modyfikacji. Uważnie obserwuję sztywne, wręcz mechaniczne ruchy ciotki, tę udawaną ulgę, jakby pragnęła pokazać, że cieszy się z zakończenia wyciągania na światło dzienne rodzinnych opowieści. Przygryzam wewnętrzną część policzka.

— Dlatego po pogrzebie rozkopujecie groby i mocujecie sierpy dookoła szyi?

— Tak, to dla bezpieczeństwa — odpowiada niechętnie. — Ksiądz uznał to za pogański zwyczaj, dlatego nie możemy od razu pochować ich w odpowiedni sposób.

— Przez taki pochówek nie mają już możliwości powrotu?

— Nie mają.

— A jeżeli ktoś rozkopie grób i wyrzuci sierp?

Mimosa w Krainie Chaosu (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz