5 Zdobywanie doświadczenia

4 0 0
                                    

Nie wiedziałam czy był jakiś powód mojej obecności w tym świecie i czy nie jest to po prostu pomyłka. Miałam nadzieję, że nie.
Postanowiłam spędzić tu trochę czasu, kręcąc się po okolicy gospody Orlana. Chciałam zdobyć nieco doświadczenia, zarobić na lepszy miecz i może jeszcze uzbierać na skórzaną zbroję.
I tak w ciągu trzech dni zebrałam siedem skór wilka, po 7 zestawów kłów i pazurów, po 9 par skrzydeł i żądeł krwiopijców, prawie dwa tuziny mięsa. A dodatkowo ogrom różnych kwiatów, w tym sporo bagiennego ziela. Mięso i rośliny sprzedałam u Orlana i farmerów. Wzięli ode mnie nawet nieco tego bagiennego ziela. Skór, kłów i pozostałych trofeów nie chcieli, ale te mogłam sprzedać gdzieś w mieście.
Czwartego dnia zamierzałam udać się dalej. Nie ustaliłam jeszcze czy iść na farmę Onara, czy skierować się do miasta. Bo do klasztoru nie miałam i tak co startować, tam mogłam tylko do Isgarotha podejść i zagadać.
Tak więc kolejnego dnia zerwałam się o świcie wyspana i wypoczęta. Było miło i cicho, a więc Orlan spał, a farmerzy się jeszcze nie zbierali na chlanie i pogawędki. Mogłam się więc spokojnie spakować w plecak. Rzeczy miałam zbyt dużo, by się wszystko zmieściło. Trzeba było większą część zostawić w pokoju. Ale spakowałam skóry i moje całe 113 sztuki złota. Reszta pozostała w pokoju, skoro parę dni go jeszcze wynajmowałam.
Dochodziła już ósma, gdy zeszłam na dół. Orlan już stał przy barze, a do gospody ściągali się farmerzy.
- Dzień dobry wszyskim. Piękny dzień dzisiaj. - powitałam się wesoło do ogółu. - Pora na spacer do miasta.
Nie uszłam daleko w stronę Khorinis, gdy spotkałam siedzącego na ławce nowicjusza z klasztoru Magów Ognia. Zdawał się bardzo czymś zmartwiony. Podeszłam do niego.
- Coś się stało? - spytałam, siadając na ławkę obok niego.
- A pewnie, że coś się stało. Chciałem skorzystać z biblioteki, spytałem o zgodę mistrza Parlana, ale nie zgodził się. Kazał mi najpierw odzyskać cenny posążek Innosa. Pytałem o figurkę maga Darona w Khorinis, bo on miał ją dostarczyć do klasztoru. Ale mu ją skradziono. Jedyną informacją jest to, że gobliny były złodziejami. - krótko wyjaśnił. - A w ogóle nazywam się Babo.
Skojarzyłam sobie to zadanie z gry z figurką, gdzie gobliny ją zajumały do siebie. I wiedziałam dobrze, gdzie te małe typki były.
- A gobliny nie chowają się czasem po jaskiniach? Niedaleko jest jedna. Może mogłabym ci pomóc odzyskać posążek. - zaproponowałam, choć Babo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dziewczyna umie walczyć? Niezbyt wyglądasz na wojowniczkę.
- Umiem walczyć. Z krwiopijcami, ścierwojadami i wilkami. Raz nawet polowałam jednym myśliwym na zębacze. - pochwaliłam się. - W porównaniu z tym gobliny chyba nie są tak trudne. A we dwójkę powinno pójść raczej łatwo.
- Magom zależy na tej figurce, więc chyba muszę przyjąć twoją ofertę pomocy. - zgodził się. - Ten posążek pozwoli mi w końcu na dostęp do ksiąg w bibliotece.
- Gobliny chowają się po jaskiniach, a jedna jest niedaleko. Możemy ją od razu sprawdzić. - wstałam, kierując się w odpowiednią stronę.
I tak razem z Babo poszliśmy do jaskini, którą wskazałam. Trochę się obawiałam walki z goblinami i sporo miało ich tam być. Miałam nadzieję, że z Babo nie będzie źle. Te małe mają najczęściej tylko lagi, a ja długi, dobry miecz i pikę nowicjusza.
No ale sama zgodziłam się pomóc, więc we dwójkę weszliśmy do jaskini. I na dzień dobry rzuciło się na nas z sześć czy siedem goblinów. Z głośnym skrzekiem uderzały swoimi lagami. I to dość mocno jak na tak małe gnojki.
Walka we dwójkę szła nam dość dobrze, a nawet lepiej niż się po niej spodziewałam. W jednej z głębszych komór było całe stadko goblinów. Głównie zielonych z lagami, ale znalazło się też kilka czarnych z zardzewiałymi mieczami. Walka z nimi trochę zajęła i była dość uciążliwa, ale udało się ich pokonać. Z jednego wypadła mała figurka Innosa, o którą chodziło nowicjuszowi.
Babo był uradowany z posążku, a za moją pomoc dał mi 3 lecznicze mikstury i 3 zwoje przemiany (2x w wilka i 1x w chrząszcza).
Nowicjusz od razu poleciał biegiem do klasztoru, a ja mogłam pójść dalej do miasta. Wolnym krokiem jako że byłam obolała po walce z goblinami. Po drodze spotkałam tylko trzy wilki, dwa krwiopijcę i jednego goblina, z których to zebrałam trofea.
Zajrzałam jeszcze na szybko na farmę Akila, żeby spyatać o strój farmera na sprzedaż. Posiadał takowe ubranie i chętnie mi je sprzedał za 60 sztuk złota. Pozwolił mi się nawet od razu w nie przebrać. "Miły gościu z tego Akila" pomyślałam.
- Stój! Skąd jesteś i czego tu szukasz? - zatrzymał mnie strażnik. Widać było, że ktoś tu miał ciężki dzień.
- Idę do kowala, by naprawił mój ekwipunek. Alchemik Costantino czeka na dostawę roślin. - poważnie mu odpowiedziałam. - A przychodzę z farmy Akila.
- W takim razie wchodź. Ale nawet nie próbuj robić tutaj problemów, bo inaczej z tobą pogadam. - burknął strażnik.
I tak oto weszłam do tego sławnego miasta Khorinis, gdzie byle strażnik miejski wpuszcza każdego "wsiowego głupka".

Gothic. Strażnik Adanosa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz