Młoda Gwiazda

80 9 5
                                    


Po upływie niespełna tygodnia od ceremonii pogrzebowej, atmosfera zdawała się wracać do normy.  Ludzie starali się przestać składać kondolencje rodzinie, natomiast służba pracująca w domu bacznie pilnowała, aby żadne z rodzeństwa nie zostawało zbyt długo same.  Furina odrobinę się uspokoiła w stosunku do swojego brata, lecz to nadal nie przypominało ich normalnej relacji. Wymieniali miedzy sobą krótkie uprzejmości, bądź niezobowiązujące, ponownie krótkie rozmowy. Żadne z nich nie chciało, oraz nie wiedziało jak zacząć temat tragedii jaka ich dotknęła. Oboje wiedzieli, że ta rozmowa jest nieunikniona, oraz oboje czekali na to, aż do drugie ją zacznie.  Różnica polegała na tym, że Nuevillette, nie widział potrzeby rozmowy, tak długo jak siostra nie przyjdzie do niego z problemem. Natomiast Furina pragnęła uwagi brata, jednak za żadne skarby nie ośmielała się o nią prosić, nie w taki sposób jak powinna. Zamiast podejść, zapytać, porozmawiać, często wolała się wygłupiać i wprawiać ludzi w osłupienie. Od zawsze potrzebowała więcej uwagi niż inni. Nikt poza nią nie mógł wiedzieć, że jest to wina częściowego zaniedbania ze strony rodziców, którzy skupiali się na najmłodszym prawniku w rodzinie, jej cholernym bracie. 

Tego dnia wszystko musiało być idealne. Nuevillette, który jest znany ze swojego stoicyzm, dzisiaj wręcz biegał tam i z powrotem. Wszystko przez nerwy. Dzisiejszego dnia miał oficjalnie zostać sędzią. Najmłodszy sędzia w rodzinie, prawdopodobnie najmłodszy tego stulecia. To ogromny zaszczyt.  Wiedział, że oczy wszystkich ważnych osobistości dzisiaj będą zwrócone na niego.  Znał procedury przysięgi sędziowskiej na pamięć, a mimo to odchodził od zmysłów. Bał się przede wszystkim tego, że zawiedzie swoich najbliższych, oraz nie uda mu się dotrzymać obietnicy, jaką złożył swojemu ojcu. Przysięgał na swoje życie, że zostanie prawym sędzią, który uratuje wszystkich skrzywdzonych, oraz skarze wszystkich winowajców.  Ta promesa stała się po części sensem jego egzystencji.  Tym bardziej teraz, gdy został głową rodziny, nie ma miejsca na żadne błędy. 

Podczas gdy mężczyzna chodził w kółko po pokoju, jego siostra stała oparta o framugę drzwi. Z ciekawością obserwowała poczynania chłopaka. W końcu to niecodzienny widok, aby ktoś tak poważny dawał się tak ponieść emocją, tak mógłby myśleć tylko ten kto go nie znał. Furina doskonale wiedziała jak bardzo jej brat jest uczuciowy. Nigdy tego przed sobą nie przyznali, ale czasami, gdy jeszcze mieli wspólny pokój, słyszała cichy płacz, lub nerwowe stukanie o drewniane meble. Wiedziała, że ten pajac nigdy jej się do tego wszystkiego nie przyzna, cholerna duma. Sam sobie tylko dodaje problemów. 

–Jak już skończysz wycieczkę krajoznawczą po pokoju, to możesz łaskawie zejść na dół? Jeszcze chwila, i wspaniały młody sędzia spóźni się na swój wielki dzień. To dopiero była by komedia – powiedziała śmiejąc się pod nosem, po czym udała się na niższe piętro. 

Te słowa uderzyły go jak grom z jasnego nieba. W błyskawicznym tempie zabrał wszystkie potrzebne rzeczy po czym niemalże zbiegł na dół. Ta mała złośnica miała rację, nie mógł się spóźnić przez swoje humorki.

Będąc w głównej sali sądowej, od razu poczuł się pewniej. Znał to miejsce aż zbyt dobrze. Można powiedzieć, że poza domem, oraz kancelarią, to jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie czuł się bezpieczny i był w stanie odrobinę odpocząć. Jest to jeden z paradoksów jego persony.  Czuł się dobrze, gdy miał przed sobą akta sprawców, otwarte kodeksy, oraz setki notatek. Mógł wtedy zapomnieć o wszystkim co nieprzyjemne. 

Sala sądowa wypełniła się ludźmi po brzegi. Wszyscy byli ciekawi, kim jest ten wspaniały młodzieniec, który od dziś będzie czuwał nad sprawiedliwością. Do sali wszedł protokolant, wraz z jednym ze starszych sędziów, ze stolicy. Skierowali się w stronę czekającego Nuevillette'a. Po zajęciu odpowiedniego stanowiska przez protokolanta, można było zaczynać. 

Let justice be served|| Neuvillette x WriothesleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz