Dwa miesiące później.
* * *
Na zewnątrz panował niewyobrażalny chłód, dotykający każdego żywego stworzenia w przeciągu blisko kilkuset kilometrów na południowy zachód, gdzie kończyła się kanadyjska puszcza. Środek zimy to nie przelewki dla niewielkiej mieściny, spowitej w każdym, możliwym kącie przerażającą bielą.
Mogłoby się wydawać, iż to już ostatnie tchnienie zimowego podmuchu, jednakże kraj ten bywał zdradliwy, przynosząc jedynie chłód w czystej postaci przez większą część roku. Kiedy ledwo stojące w mieście domy okrywał śnieżny pył, dwuskrzydłowe drzwi do jedynego w tym miejscu motelu, otworzyły się z głośnym zgrzytem, zwracając uwagę znajdujących się w środku osób.
Pracownik lokalu stojący za ladą, który od dłuższego czasu zajmował się oglądaniem meczu, na wywieszonym nad jedną z półek telewizorze, oraz goście, którzy w spokoju zajmowali się kończeniem mętnej kolacji przy obskurnych stołach, podnieśli beznamiętne spojrzenia na mężczyznę, który bez słowa wszedł do pomieszczenia, domykając za sobą drzwi, by chłód nie miał prawa wedrzeć się do wnętrza motelu. Zresztą, gdyby nawet i tak się zdarzyło, byłoby mu to zupełnie bez różnicy.
Spowity mrokiem, kryjąc twarz pod dużym kapturem zniszczonej, obszarpanej bluzy w kolorze brudnej szarości, wolnym krokiem skierował się w stronę lady, przy której stał zniecierpliwiony recepcjonista. Mężczyzna za ladą był ledwo po trzydziestce, spędzając czasy swojej świetności w sponiewieranym brudem i marnością lokalu, i jedynym co go wówczas interesowało, był wynik końcowy meczu lacrosse, który jak się mogło zdawać był jedyną, interesującą rozrywką w tamtym miejscu.
Facet łypnął srogim wzrokiem na nowo przybyłego, a następnie westchnął przeciągle, wyczekując słów nowego klienta.
— Czym mogę służyć? — zapytał z przekąsem, dopiero teraz zwracając uwagę na posturę mężczyzny.
Był nad wyraz wysoki, mógł mierzyć z co najmniej metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, a spod kaptura, którym się okrywał, można było dopatrzeć się przenikliwego wzroku, gdy tylko uniósł wyżej swój ostry podbródek. Uchylił spierzchnięte wargi, by się odezwać, ale pierw zaczerpnął głębokiego oddechu, wypuszczając resztę chłodnego powietrza, które ówcześnie zaczerpnął do ust. Następnie, wyciągnął dłonie z kieszeni poszarpanych jeansów, i bez zastanowienia wyłożył kilka banknotów na ladę, odzywając się słabym głosem:
— Potrzebuję pokoju na jedną noc — odparł, a jego niski ton sprawił, że kilka osób w pobliżu zwróciło podejrzliwy wzrok na obcego przybysza. Dobrze wiedzieli, że nie pochodził z ich miasta. To wywołało kontrowersje na twarzach miejscowych, jednakże pracownik motelu nie przejął się zbytnio, chcąc mieć już z głowy obsługę niechcianego o tej porze klienta.
Był wieczór, i najchętniej zamknąłby już motel, jednakże jego przełożony spóźniał się z dostawą, więc musiał czekać z zamknięciem, aż do czasu jego przyjazdu.
— Nie jesteś stąd, co? — zakpił, obwieszczając mężczyznę pogardliwym wzrokiem. Widząc jednak, że ten nie miał zamiaru wdawać się w większe dyskusje, prychnął lekceważąco pod wścibskim nosem i odebrał zapłatę za pokój, kładąc odpowiednie klucze na drewnianym blacie. — Jeżeli będziesz sprawiał problemy, to jeszcze przed nadejściem świtu, wywalę cię na zbity pysk, młodzieńcze.
CZYTASZ
Wilczy Książę
WerewolfSeth to wilk o niewyobrażalnie mrocznej przeszłości. Jako dziecko był świadkiem śmierci własnego klanu, z którego przeżył tylko on jeden. Mimo to udało mu się uciec i ukryć w najciemniejszych zakamarkach lasu. Nikt nie zna jego przeszłości, nikt nie...