Hana
Wróciłam z Christą razem do domu, nie trafiając po drodze na żadne niespodzianki. Spotkanie Claire było wystarczającym powodem, by nic w tym dniu nie zdziwiło mnie bardziej.
Po wejściu do domu, zdjęłam buty, a następnie odwiesiłam płaszcz na wieszak przy drzwiach wejściowych. Rozejrzałam się po wnętrzu domostwa, i uśmiechnęłam półgębkiem. W końcu nie musiałam wracać do domu, w którym byłam niczym więcej, jak nędzną służką. Wreszcie miałam okazję posmakować upragnionej wolności, i zaprzyjaźnić się z kimś. A taką osobą na pewno była Christa. Wciąż miałam w głowie słowa Claire, jednakże nie powinnam się nimi zadręczać, wiedząc o jednej rzeczy. Miałam osobę, której na mnie zależało, a przynajmniej wyglądał na takiego... To co mówił, i robił wyjaśniało, czemu nie powinnam przejmować się słowami przyrodniej siostry. Chodź od wciąż nawracających koszmarów nie dam rady uciec, to przynajmniej spędzanie czasu z Christą, oraz Reginaldem wystarczająco mi to wynagradza.
- Pójdę się przebrać, mam ci pomóc dzisiaj przy obiedzie, Christo? - zapytałam z grzeczności, dość nieśmiało, jednakże czas spędzony przy niej uświadomił mi, że nie musiałam być już aż tak skryta jak wcześniej. Zaczynałam nabierać barw, i miałam szczerą nadzieję, że to pomoże mi odzyskać miano wilkołaka, którym w końcu byłam.
- Nie trzeba, odpocznij sobie. To był dzień pełen wrażeń, prawda? Może zaniesiesz panu bukiet kwiatów, który pomogłaś mi wybrać? Na pewno będzie idealnie pasował do wnętrza jego ponurego gabinetu. Ah, w kuchni na parapecie powinien stać pusty wazon, napełnij go wodą i włóż do niego lilie - odpowiedziała mi starsza kobieta, na co pokiwałam głową twierdząco, i kiedy Christa zajęła się rozpalaniem ognia w kominku, ja skierowałam kroki do kuchni, w której odnalazłam poszukiwany przedmiot.
Wyczyściłam wazon z kurzu i napełniłam go wodą z dzbanka. Po zapachu poznałam, że Christa przynosiła wodę do kwiatów z pobliskiego strumienia. Nic dziwnego, że rośliny w ogrodzie na zewnątrz rosły równie pięknie co te w doniczkach wewnątrz domu, jeżeli stale były podlewane czystą, nieskażoną wodą. Kiedy naczynie było już przygotowane, wzięłam bukiet białych lilii, kupionych przez Christę na mieście, a następnie pozbyłam się końcówek łodyg, obcinając je, by nabrały wody, a bukiet wyglądał na równo ułożony i bez pośpiechu włożyłam je do wody, zaciągając się przez chwilę pięknym zapachem kwiatów.
Wychodząc z kuchni zdziwiło mnie, że Rei jeszcze nie zszedł na dół, gdy przyszłyśmy, ale może uciął sobie drzemkę? W końcu mogłam domyśleć się, że miał naprawdę sporo pracy w ostatnim czasie. I na pewno nie należała ona do łatwych...
Nie zwracając uwagi na ten drobny fakt, po prostu skierowałam kroki na górę, ciesząc się, że po drodze nie potknęłam się o drewniany schody, do czego byłam zdolna, bo w końcu pech dosięgał mnie w każdym możliwym miejscu. Bez słowa weszłam do odpowiedniego pomieszczenia, które odnalazłam bez większego problemu po tym, jak ostatnio zostałam oprowadzona przez Christę i rozejrzałam się wokoło. Rei'a tutaj nie było.
Obejrzałam się po pokoju, nie komentując w żaden sposób braku obecności Alfy, i zwróciłam uwagę na kurz, znajdujący się w pomieszczeniu, tuż pod sufitem i we wszelkich kątach. Czy Christa nie miała tam wstępu? Chodź bardziej prawdopodobne było to, że staruszka nie miała już siły, by tak się gimnastykować, żeby regularnie sprzątać kurze w każdym pomieszczeniu. Nie mniejsza, sama postanowiłam się tym zająć. Uważając, by niczego nie przewrócić w pobliżu, wyminęłam stary, skórzany fotel oraz biurko, podchodząc do pustego parapetu i odsunęłam zasłony, a żeby wpuścić do środka trochę popułudniowego słońca, a także uchyliłam okno na chwilę, by powietrze skutecznie orzeźwiło pomieszczenie w czasie, gdy będę zajmować się porządkami.
CZYTASZ
Wolf Marriage
WerewolfOkrutna rodzina Hany uważa, że ta jest nic nie warta. Dziewczyna jednak udowadnia, że ma na tyle silną wolę, by temu zaprzeczyć... W tym celu staje na przeciw własnym słabościom, pokonując strach przed nieznanym. Hana urodziła się ze związku przeds...