-Wszyscy uczestnicy wyścigu są proszeni by ustawić się przy linii startu!
-Zobacz Greg. nasz zamaskowany zwycięzca znowu ustawia się do startu.
- Wcale się nie dziwię Troy. Stawką jest całe 50 000 $! Dobra nie ma co dłużej przedłużać! Pojeby przygotujcie się do startu! Gotowi! Start!!
- Ruszyli! Przypominamy o obstawianiu zakładów na naszych zawodników. Chociaż nie wiem czy jest szansa obstawiać na kogoś innego skoro obecna jest nasza gwiazda. Aczkolwiek może znalazł się godny jemu przeciwnik?!
Gdy wystartowałam świat dla mnie przestał istnieć liczyła się tylko trasa. Z łatwością wyprzedzałam innych uczestników. Wiedziałam, że jestem niezastąpiona w tym co robię. Przegrałam wiele razy gdy zaczynałam wyścigi. Postanowiłam uczyć się na błędach i ostro trenować. Moją motywacją były wspomnienia z przeszłości, nie chciałam by to kiedykolwiek znowu zawitało w moim życiu. Oczywiście było to wielkie ryzyko. Nie raz ledwo zdążyłam spierdolić gdy jakaś kurwa zawiadomiła pały, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Poza wyścigami w moim życiu prywatnym pracowałam jako dziennikarka i nie raz miałam ubaw jak musiałam czytać o sobie artykuł. Moja anonimowość w tym procederze pozwala mi prowadzić dwa odmienne style życia oraz pewność, że nigdy nie wpadnę. Kto mógłby podejrzewać prostą dziennikarkę z brukowca?
Ostatnie 5km a w lusterku widzę jak jakieś audi próbuje mnie wyprzedzić. W sumie śmiesznie by było przegrać w końcu z kim tak dobrym jak ja ale widzą kto startuje w tych wyścigach jakoś nie widzę ku temu okazji. No cóż cwaniaczek będzie musiał ponieść cierpki smak porażki. Docisnęłam gazu na ostatniej prostej. Czułam jak wgniata mnie w fotel. Wiedziałam, że Kris dobrze zajął się ulepszeniem beci. Przekroczyłam mete a zaraz po mnie pozostali uczestnicy. Widziałam, że było ich o kilku mniej niż przed starem więc pewnie wyjebali się na zakrętach. Tłum widzów szalał, niektórzy wychodzili wkurwieni najprawdopodobniej przegrali zakład. Czekałam tylko na pieniądze aby zaraz zwinąć się stąd jak najszybciej. Nie odzywałam się gdy pytali mnie o coś, chciałam pozostać jak najbardziej anonimowa. Po odebraniu nagrody wróciłam do domu. Padałam na ryj. Niektórzy twierdzą, co takiego męczącego może być w takiej jeździe ale tak naprawdę skupienie, adrenalina i ciągła analiza sytuacji mają na to wpływ. Zdjęłam swój kombinezon, buty i resztę mojej maski. Wzięłam szybki prysznic, uwielbiałam to jak gorąca woda spływa po moim ciele. Niesamowicie mnie to odprężało. Wychodząc z pod prysznica łazienka była cała zaparowana. Zrobiłam resztę mojej wieczornej rutyny i położyłam się do łóżka, pozwalając by ogarnął mnie sen. Po kilku godzinach snu obudził mnie mój budzi. No tak przecież wczoraj była środa. Strasznie nie chciało mi się wstawać. Nie należałam do rannych ptaszków wręcz przeciwnie dużo bardziej wolałam nocny tryb życia. Po chwili motywowania się by wyjść z łóżka i zrezygnować z kontynuacji snu o Hardinie Scottcie niestety opuściłam wygodne łóżko. Wykonałam swoją poranną toaletę a kolejne 15 min stałam przed szafą zastanawiając się co mam ubrać. Koniec końców wybrałam spódniczkę w kratę czarny top a na wierz lekką i zwiewną beżową marynarkę. Nałożyłam mój codzienny makijaż do pracy. Zazwyczaj w dni wolne jest on całkowicie odmienny od aktualnego, spięłam swoje czarne długie włosy w kitkę, którą podpięłam klamrą a z przodu wypuściłam dwa luźne pasma. Nie lubiłam się tak stroić. Mój styl jest zupełnie odmienny ale praca w brukowcu rządzi się własnymi prawami i określonym wizerunkiem.
Było już koło ósmej więc zbierałam się do wyjścia z domu. Do pracy zazwyczaj jeździłam tramwajem gdyż miasto o tej godzinie a zwłaszcza w centrum było bardzo zatłoczone. Dojazd do prawie serca miasta zamiast 10 min zajął by mi pół godziny przy dobrych wiatrach.
Lubiłam okolice, której mieszkałam ze względu na spokój od zgiełku miasta i do godności w postaci kilku sklepów, parku i bliskiej odległości od przystanku tramwajowego.
- o proszę jestem idealnie na czas- powiedziałam do siebie w myślach.
Pchnęłam duże szklane drzwi. Budynek nie należał do najwyższych w okolicy i z zewnątrz wyglądał jak większość podobnych do niego zabudowań. Odmiennie do wnętrza, które było jednocześnie eleganckie i nowoczesne z nutką oldschoolu. Te 3 warianty idealnie się z sobą zgrywały. Tworzyły coś pięknego. Przywitałam się z Megan - recepcjonistką. Megan to niska brunetka około czterdziestki. Z postury była krogłą kobietą ale na jej twarzy nie było oznak dojrzałego wieku, a wręcz przeciwnie wyglądała o wiele młodziej niż się okazuje. Jest bardzo miłą i życzliwą osobą. Z charakteru bardzo przypominała mi mamę.
-Hej kochanie, jak samopoczucie z samego rana?-zapytała.
- Bardzo ciężko dziś było mi zwlec się z łóżka. Najbardziej to przyda mi się duże podwójne latte. A co u ciebie?- odpowiedziałam
- Podobnie kochanieńka, leć do swojego biura bo z tego co widziałam masz dziś bardzo ciekawy temat na artykuł, który musisz zagłębić. Zrobię ci kawke i ci za chwilkę przyniosę.
- Dziękuję ci, kochana jesteś. - uśmiechnęłam się promiennie i ruszyłam do biura.
Ciekawe co to za temat... Ta myśl dręczyła mi głowę. Usiadłam przy biurku i otworzyłam teczkę by się z nim zapoznać. Momentalnie zbladłam, gapiłam się prosto w kartkę nie mam pojęcia jak długo. Z transu wyrwał mnie głos Megan, która położyła kawę obok mnie. Widziałam, jak wypatrywała się we mnie.
- Coś się stało kochanie? Zbladłaś, wszystko w porządku?
- Tak tak, jak najbardziej. Po prostu jestem zaskoczona powagą sytuacji. Kompletnie nie wiem jak zacząć. Dziękuję za kawę.
Kobieta spojrzała na mnie z traską, złapała za bark lekko pocierając i odeszła. Japierdole co za pojebana sytuacja. I jak ja mam napisać ten artykuł, przecież prędzej zwariuje niż to zrobię. Co za kurwa musiała zrobić to zdjęcie. Na fotografii widniało kilka aut, w tym moje podczas jednego z nocnych rajdów po mieście. W informacjach widniało kilka danych i hipotez między innymi, że uczestnicy jak narazie są anonimowi ale policja zaczęła interesować się tematem ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców. Świetnie kurwa po prostu zajebiście mam nadzieję, że to ucichnie. Po publikacji artykuły zawodnicy i organizatorzy napewno się dowiedzą więc pewnie będzie szum i chaos. Upiłam duży łyk kawy z myślą, że na to to przydało by mi się coś mocniejszego ale niestety musiałam sobie jakoś poradzić bez lampki ulubionego wina. Często gdy miałam dość długie wywiady z jakimiś zjebami to na trzeźwo przelanie tego na kartkę nie wchodziło w grę. Po wielu zmarnowanych kartkach, które walały mi się po biurku skleciłam coś w miarę możliwości interesującego ale bardzo ogólnego by wydawało się, że nie znam szczegółów bo wcale kurwa nie jest to o mnie ale też by organizatorzy i reszta się dowiedziała. Na zegarku wybiła 13 co oznaczało przerwę na lunch. Przez emocje nie odczuwałam głodu ale wiedziałam, że muszę jakoś sobie poprawić humor bo oszaleje, a jedną z najlepszych rzeczy były pancakes z kawiarni obok. Na samą myśl ciekła mi ślinka. Wychodząc z budynku zapytałam Megan czy wziąć jej porcję na wynos na osłodę dnia oraz odwdzięczenie za latte. Kobieta z uśmiechem pokiwała głową i wzrokiem wróciła do monitora. Będąc w kawiarni zamówiłam sobie numerek siedem. Były to waniliowe pancakei przekładane ręcznie robioną masą z pistacji, polene białą czekoladą i posypane pokruszonymi pistacjami. Na wynos wzięłam również to co ja tylko, że przekładane serkiem waniliowym polene musem malinowym oraz z dodatkiem świeżych owoców. Zjadłam swój posiłek delektujęc się eksplozją smaków w ustach przy okazji dostając "orgazmu". Po skończonym niebiańskim posiłku wzięłam drugie zamówienie i zaniosłam je Megan po czym udałam się do swojego biura by zająć się resztą jakiś pobocznych wątków, która w porównaniu do pierwszego głównego były wręcz odstresowynące. Po skończonym dniu w pracy oddaniu artykułu do akceptacji góry wróciłam do domu.
Wchodząc do domu zastałam otwarte drzwi. Pewnie Lu jest w domu. Nie myliłam się.
- Nie powinnaś być przypadkiem na uczelni jeszcze dzieciaku?
- Dobrze wiesz, że prefesor Nathaniel strasznie przynudza na tych wykładach. Nie chciało mi się na nich siedzieć. Olivia wyślę mi notatki także nic nie stracę a przynajmniej jestem w domu i zrobiłam nam obiad. Powinnaś się cieszyć a nie mnie z ganiać.
- Dobra dobra już się tak nie bulwersuj przecież nic nie mówię - zaśmiałam się. Uwielbiałam się z nią droczyć. Kochałam ją ponad życie ale czasem drobne pstryczki w nos były wskazane w siostrzanej relacji.
- A jak z Arminem? Kiedy jakaś randka hmmm? - zapytałam poruszając brwiami.
- Przestań!! To tylko przyjaciel nic z tego nie będzie. Zapomnij o tym. Prędzej bym się zrzygała niż bym miała z nim być.
- Oj już nie przesadzaj. Według mnie i moich jakże skromnych obserwacji widzę, że on czuje do ciebie coś więcej niż przyjaźń A ty go friendzonujesz. Daj chłopakowi szanse albo pogadaj z nim.
- Nie wiem co ty tam sobie wyobrażasz ale to żaden freindzone tylko przyjacielska relacja.
- No dobra jak tam uważasz ale żeby potem nie było "A nie mówiłam" i będę tańczyć swój taniec zwycięstwa.
- Ta a co z Chrisem? Ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić? Bo mi się zdaje, że nie trzeba.
Posłałam jej morderczy wzrok. Jebana wie jak mi dojebać. Wystawiłam jej język przy czym w odpowiedzi dostałam cios w ramię.$$$$$$$$$$$$
Hej mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Fakt jest krótki ale dopiero zaczynam przygodę z pisaniem. Książka jest pisana na bieżąco więc spodziewajcie się kolejnych rozdziałów pełnych wrażeń bo historia dopiero się rozkręca 😝😝. Nie wiem kiedy pojawi się kolejnych. Nie chce pisać na siłę ale też nie chce by były one co miesiąc lub dłużej. Mam nadzieję też że razem stworzymy super rodzinkę. Opinie zostawcie w kom, polecajcie innym. No i co zostawię wam jeszcze linki do moich portali społecznościowych i widzimy się za niedługo. BUZII!!!INSTAGRAM: https://instagram.com/alexandraszecka?igshid=ZTM4ZDRiNzUwMw==
Tiktok: https://www.tiktok.com/@gerberek83?_t=8i8OntuqL6O&_r=1
CZYTASZ
Poszukiwana
Roman d'amourPoszukiwana uczestniczka nielegalnych wyścigów samochodowych prowadzi ekstremalny tryb życia. Czarnowłosa piękność doskonale manipuluje mężczyznami i dba o to aby jej sekretne życie nie wyszło na jaw. Z zewnątrz niepozorna dziewczyna w głębi dusza p...