PROLOG

21 0 0
                                    

                                                                PROLOG

Wschód słońca

Słońce zaczęło wschodzić nad horyzont. Dziewczyna wyglądała za okno ze łzami w oczach. Każdy wschód przypominał jej stratę, którą przeszła. Jak straciła rodziców i miłość swojego życia. Minęło 8 miesięcy, a ona nie potrafiła żyć tak jakby on tego chciał. Prosił ją, żeby ułożyła sobie życie, zdała egzaminy i zaczęła prace. Tymczasem ona zaszyła się w domu i jej rutyną zostało łóżko i chusteczki do wycierania łez. Wzięła głęboki wdech i zeszła na dół do kuchni, podeszła do kalendarza i zerwała ostatnią kartkę roku 1999.

-Może to znak, że trzeba się wziąć za siebie Hermiona- powiedziała do siebie i zaczęła robić kawę.

Wzięła jego ulubiony kubek, wsypała kawę, cukier i wstawiła wodę. Odkąd skończyła szkole zaczęła żyć jak zwykły mugol. Gdy tylko chciała wziąć różdżkę w dłoń, wspomnienia wracały do niej z podwójną siłą. Zalała kubek i poszła do salonu, w którym wszystko leżało gdzie chciało. Nie sprzątała tutaj od ponad miesiąca. Nie zwracając na to uwagi usiadła na kanapie i włączyła telewizor.

-Tak, to mój plan na nowy rok. Będę siedzieć i płakać. Dobry początek Hermiono- powiedziała wzdychając do siebie i zaczęła oglądać program kulinarny.

Nagle usłyszała trzask w kominku i gdy się obejrzała zobaczyła rudawe włosy.

-Ginny...- podbiegła do dziewczyny i szybko się do niej przytuliła. Przyjaciółka próbowała do niej wpadać najczęściej jak mogła. Chociaż to pomagało jej w codziennym życiu. Odliczała godziny do momentu przyjścia Ginny. Najmądrzejsza czarownica od czasów Roweny nie mogła sobie poradzić sama w domu. Jakie życie potrafi być przewrotne...

-Kochana zbieraj się, mama zaprasza cię na śniadanie z okazji Nowego roku...- już chciała jej przerwać, ale dziewczyna na to nie pozwoliła -...nie, nie chce słyszeć sprzeciwu. Siedzisz tu wystarczająco długo Miona. Czas zacząć żyć, zaczynamy nowy rok i nowy etap w życiu. A teraz leć do łazienki na długą kąpiel, bo cuchnie od ciebie na kilometr-zaśmiała się dziewczyna.

-Ehh dobrze, pójdę...ale nie na długo, nie czuje się zbyt dobrze.

-Chociaż na 2 godzinki mała, wszyscy się ucieszą, że się z tobą spotkają, no już leć.

Hermiona odłożyła kubek na stół i powoli poszła do górnej łazienki. Napuściła wodę do wanny, dolała olejek o zapachu lawendy

-Jego ulubiony zapach...- dziewczyna rozbierała się i spojrzała w lustro. Schudła 10 kg od ostatniej bitwy, miała wory pod oczami i wyglądała jak trup. Weszła do wanny i chociaż na chwilę poczuła się lepiej. Po pół godziny wyszła z wody, osuszyła się i ubrała w bordową sukienkę z czarną kokardą w talii. Zeszła na dół a Ginny uśmiechnęła się na jej widok.

-Usiadź, zrobię Ci makijaż i włosy-dziewczyna pokazała ręką krzesło stojąca w salonie naprzeciwko okna.

-Po co? Nie ma sensu ładnie wyglądać...

-Nie zachowuj się tak tylko siadaj i się nie ruszaj.

Po godzinie Hermiona miała lekki makijaż i falowane włosy. Ginny spojrzała na nią i skomentowała, że wygląda przepięknie. Zbliżała się godzina 9, więc włożyły buty i weszły do kominka.

-Nora! - krzyknęły i po chwili byli już w domu Państwa Wasley. Molly od razu do niej podbiegła, przebiegając wzrokiem po całej jej sylwetce.

-Oh dziecko jak ty schudłaś, czy ty w ogóle coś jesz? No już leć do jadalni a ja zaraz przyniosę tobie jedzenie.

-Dziękuję Molly, nie jadłam ostatnio najlepiej, z chęcią skosztuje- odpowiedziała uśmiechając się szczerze, brakowało jej tej atmosfery.

Ruszyła w stronę stołu, po drodze zatrzymywali ją przyjaciele oraz byli nauczyciele. Nagle zauważyła rozmawiającego Rona z Harrym i Mcgonagal. Pomachała im a oni w sekundę znaleźli się przy niej mocno przytulając.

-Miona nawet nie wiesz jak się cieszymy ze przyszłaś- powiedział Harry z oczami pełnymi szczęścia- baliśmy się ze odpuścisz...

-Bo chciała, ale jej nie pozwoliłam- dopowiedziała Ginny przechodząca obok i wytykając do niej język.
-Cieszymy się Hermiono, naprawdę- powiedziała jej była nauczycielka i przytuliła ją mocno- pięknie wyglądasz.

-Dziękuję Mienerwo...naprawdę to wiele dla mnie znaczy, że tutaj jestem. Z wami wszystkimi. A ty Ron gdzie masz swoją narzeczoną? - dowiedziała się o tym dosłownie miesiąc temu, jej mały przyjaciel oświadczył się Padmie Patil, która straciła siostrę w bitwie o Hogwart. Po tym podobno bardzo się do siebie zbliżyli, co Hermione bardzo ucieszyło. Od zawsze lubiła dziewczynę.

-Niestety dzisiaj jej nie będzie, pojechała do rodziców, myślę, że rozumiesz.

-Oczywiście Ron, przecież jeszcze się z nią spotkam- powiedziała z uśmiechem.

-Usiądźmy! - zawołała nagle Molly niosąc różdżka pełno jedzenia. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli jeść.

-To jest przepyszne! Musisz mi dać przepis Molly-zawołał Hermiona, zajadając się kurczakiem w sosie miodowym.

Po godzinie wszyscy byli już najedzeni, gdy nagle za oknem usłyszeli dźwięk aportacji. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi i zobaczyli wchodzącego Albusa Dumbeldora z uśmiechem na twarzy.

- Mam dla was niespodziankę na nowy rok-powiedział uradowany, wskazując ręką na drzwi, przez którą wszedł nie kto inny jak Severus Snape ze swoją poważną miną.

Jego czarne oczy od razu padły na inne, brązową, które kochał i które patrzyły na niego ze zdziwieniem. Hermiona wstała i że łzami w oczach podbiegła do niego, wtulając się w jego szatę i wdychając zapach jakby zaraz miał znowu zniknąć. On robił dokładnie to samo, zatopił nos w jej włosy i wdychał zapach lawendy, której myślał, że już nie poczuje. Odsunęli się od siebie i spojrzeli w oczy, przepełnione smutkiem, radością i miłością.

-Severusie...

-Hermiono..

Witam wad kochani! Książkę mam już prawie całą napisaną więc zaczynam powoli publikować rozdziały.
Dajcie znać czy wam się podoba!
Widzimy  się w każde wtorki, czwartki i niedzielę.

Wschód słońca/ SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz