ROZDZIAŁ DRUGI
Nowy nauczyciel i turniej
Gdy wbiegła do Nory, od razu zauważyła przerażonych przyjaciół, spoglądających w jej stronę.
-Hermiona! Gdzieś ty była? Wiesz, jak się martwiliśmy? - naskoczył na nią Ron, idący w jej stronę.
-Spokojnie Ronald, pomógł mi profesor Snape...
-Snape?! - zawołał Harry z Ronem- co ty tam robiłaś ze Snapem?
-A myślicie, że sama go tam znalazłam? Przewróciłam się, a wy nawet na mnie nie patrzyliście! Profesor tam był I akurat mi pomógł, gdyby nie on...nie wiem, czy bym tu była- dopowiedziała spokojniej, spuszczając głowę w dół. Jej przyjaciele również musieli poczuć się zawstydzeni, widząc minę Pani Weasley, która nie była zadowolona, że zostawili dziewczynę samą sobie.
-Już dziecko, idź się przebrać, a potem zejdź na kolacje. A wy-powiedziała, wskazując palcem w stronę chłopaków- macie się o nią troszczyć, a nie zostawiać na pastwę losu. Dziękować Merlinowi, że Severus tam był. Chodź Ginny, pomożesz mi- kobiety ruszyły w stronę kuchni, Hermiona minęła przyjaciół i pobiegła do łazienki, żeby wziąć upragnioną kąpiel.
Nastał 1 września a z tym powrót do szkoły. Grupa przyjaciół żegnała się właśnie z opiekunami i pakowała swoje bagażu do pociągu. Wszędzie było pełno dzieci i dorosłych, zresztą jak co roku. Złota trójka zajęła swój przedział. Ron jadł czekoladowe żaby, Harry patrzył przez okno, a Hermiona czytała książkę.
-Co ty czytasz Miona? - ciszę przerwał czarnowłosy
-Powstanie i upadek czarnej magii-odpowiedziała, nie zaszczycając go spojrzeniem
-Skąd to masz? - dopytał Ron, sepleniąc podczas jedzenia, co dziewczyna przyjęła z obrzydzeniem.
-Mam parę dodatkowych książek, no wiecie, lektura uzupełniająca. - i na tym temat się skończył.
Hermiona była tak zaciekawiona książką, że nie zauważyła dojazdu na stację. Wszystkie informacje zaczęły do niej szybko napływać. Po pierwsze Snape, który był śmierciożerca, zabijał dzieci, kobiety i wszystkich niewinnych mugoli. To by tłumaczyło, czemu jej tak nienawidzi, przecież jest tylko szlamą, ale czemu przeszedł na naszą stronę? Po drugie Dumbeldore, wcale nie taki miły staruszek. Podobno manipulował członkami zakonu. Nie chciało jej się w to wszystko wierzyć. Były tam informacje o prawie wszystkich, których znała...
-Miona? Idziemy-spojrzała na chłopaków, którzy musieli mówić do niej od dłuższego czasu.
Ruszyli leśną drogą,słońce powoli zachodziło. Widok był piękny, ale dziewczyna w tym momencie nie zwracała na to zbytnej uwagi. Gdy doszli do Hogwartu, znowu poczuli się jak w domu.
Kochała tu wracac, nigdy jej się tu nie znudzi. Najchętniej zostałaby tutaj do końca życia. Co prawda miała w planach uczyć się na mistrzynie eliksirów, ale z takim profesorem mogła pomarzyć. Weszli do Wielkiej sali i zaczęli się witać z wszystkimi znajomymi.- Cześć Neville! - usiadła obok nieśmiałego chłopaka, który rozpromienił się na jej widok-jak spędziłeś wakacje?
-Hej Hermiona. Naprawdę dobrze, razem z babcią sądziliśmy nowe rośliny w ogródku. Ten temat na prawdę mnie zaciekawił, myślę, żeby wiązać przyszłość z zielarstwem-odpowiedział uradowany. Od zawsze go lubiła. Mimo że był nieśmiały, mało mówił i często mu nie wychodziło, to był godzien zaufania i zawsze można było z nim porozmawiać. - a ty? Jak u rodziców?
-Byliśmy na wakacjach w Australii, możliwe, że kiedyś się tam przeprowadza. Naprawdę im się tam spodobało. Pewnie słyszałeś o tym, co się stało na mistrzostwach?
-Tak, oczywiście, że słyszałem. Pisali o tym w proroku codziennym. Myślę, że wszyscy się obawiamy, że Sama Wiesz Kto powraca...- posmutniał i spojrzał w stronę stołu nauczycielskiego, gdzie zaczęli się wszyscy schodzić.
Jej wzrok powędrował na czarne, nietoperzowate szaty. Spojrzała w górę, ale gdy zorientowała się, że on również na nią patrzy, szybko odwróciła wzrok. Wyszłam na idiotkę- pomyślał, z lekkim zaróżowieniem na policzkach.
-Witam was wszystkich. Poproszę nowych uczniów o podejście! - zawołała Mcgonagal, wyczytując po kolei nazwiska młodych uczniów.
Czas mijał jej wolno, myśli wędrowały wokół jej profesora i zastanawiała się co, się stało, że zmienił strony. Chyba że nie zmienił... Jej przemyślenia przerwał facet wchodzący przez tylne drzwi. Podpierał się na lasce, jego oko wędrowało po wszystkich zgromadzonych.
-Kto to? - zapytał Ron, obżerając się jak zwykle
-Czy ty musisz tyle jeść Ronaldzie?
-Miona, sama byś mogła zjeść, wyglądasz gorzej niż kościotrup.
-Spieprzaj rudzielcu- oburzyła się dziewczyna. Może nie wyglądała najlepiej, ale wolała to niż mieć za dużo -to Alastor Moody, były auror. Dzisiaj o nim czytałam w książce. Podobno zamknął w Azkabanie połowę śmierciożerców- zamyśliła się z powrotem, nie słuchając dalej znajomych.
Gdy Dumbeldore wyszedł na mównice, zaczęła słuchać z powrotem.
-Chciałbym was wszystkich przywitać. Oraz nowego nauczyciela obrony przed czarną magią, Alastora Moodego! - nauczyciel wstał i ukłonił się, popijając przy tym coś ze swojej piersiówki- Mam nadzieje, że ten rok będzie równie niesamowity co poprzedni. A nawet lepszy, ponieważ w tym roku nie odbędą się zawody quiditcha-po sali było słychać szumy niezadowolenia-cisza! W tym roku odbędzie się turniej trójmagiczny. Jest to niezwykle trudny turniej, niech nikt nie pomyśli, że to zabawa. Nie jeden stracił w nim życie. Wszyscy powyżej 17 roku życia mogą wziąć w nim udział. Odbędą się 3 zadania oraz przybędą do nas 2 szkoły. Więcej na ten moment nie mogę wam zdradzić. Pod koniec września przybędą do nas goście, prosiłbym o zachowanie się odpowiednio. W końcu to my jesteśmy organizatorami. Tutaj można wrzucać zgłoszenia, ktoś, kto ma mniej niż 17 lat, niech nawet nie próbuje- powiedział groźne, machając palcem wskazującym- z każdej szkoły zostanie wybrana jedną osobą. A teraz, smacznego! - uśmiechnął się, i przez chwilę wydawało jej się, że puścił oczko w jej stronę.
Zaczęła jeść, ale jedyne, o czym myślała to umyć się i położyć, spać. Około godzinę później jej marzenie się spełniło, leżała mając nadzieję na szybki sen. Tej nocy śniła o nowym nauczycielu, który powodował u niej dziwny strach. Jeszcze nie wiedziała, że sen okaże się proroczy.
CZYTASZ
Wschód słońca/ Sevmione
FanfictionIch miłość nigdy nie powinna mieć miejsca...ale przecież kto oszuka serce? Hermiona jest tak ważna jak Harry, ale dlaczego? Zapraszam na książkę wschod słońca. Motyw miłości,przyjaźni, smutku i 18+ Prawa autorskie zastrzeżone.