Dziwna propozycja

148 8 0
                                    

Siedem lat temu wszystko było inne.
Miałam mamę. Kochałam ojca. Byłam dzieckiem. Miałam jednego przyjaciela. Nie rozumiałam wszystkiego.

A teraz...

Nie mam mamy. Nienawidzę ojca. Jestem prawie pełnoletnia. Mam trójkę najlepszych przyjaciół. I rozumiem dużo więcej.

Nie wszystko jest takie złe. Cieszę się że mam trójkę przyjaciół. Nicka, Carla i Julie traktuje jak rodzeństwo. To że jestem pełnoletnia jest spoko. Przez to że rozumiem więc rzeczy, popełniam mniej błędów. Strata mamy nie była przyjemna, ale przyzwyczaiłam się do jej braku.

Tata nie przygarnął mnie i mojego rodzeństwa. Zajmowała się nami babcia, dzięki czemu nie zabrali nas do domu dziecka. Wtedy jeszcze miałam nadzieję że Bruce po nas wróci. Wszystko zmieniło się w dniu pogrzebu. Sprzątając rzeczy mamy znaleźliśmy jej pamiętnik. Dowiedzieliśmy się z niego że ojciec zdradził mamę. Byliśmy zawiedzeni. Myśleliśmy że wyprowadził się ponieważ mieli chwilowy kryzys, i niedługo się pogodzą. Po ceremonii spotkaliśmy się twarzą w twarz...

***

Ojciec stał naprzeciwko całej naszej
rodzinie. Wszyscy byli okropnie źli na niego. Babcia musiała trzymać Luka za ramię żeby nie pobił ojca. David i bliźniacy mordowali go wzrokiem. Gaby krzyczał na tatę. Stałam obok Davida. Byłam bardzo zła. Nie wiedząc dlaczego zaczęłam iść w kierunku taty. Jego twarz wyrażała smutek, ale nie wierzyłam w to że jest mu przykro.

- Córciu... - zaczął łamiącym się głosem. Z tyłu głowy czułam przerażone spojrzenia reszty mojej rodziny.

- Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyknęłam zła. Zacisnęłam dłonie w pięści.

- Ja nie... - zaciął się widząc moją postawę.

- Ty co?! Zdradziłeś ją! Pytanie brzmi, tylko dlaczego - powiedziałam. Mój głos był poważny i surowy. Do niedawna takiego głosu używała mama, gdy coś przeskrobałam. Bruce zaczął do mnie podchodzić.

- To nie tak Sue...

- Przestań kłamać. Chociaż raz powiedz prawdę - rozkazałam. Złość rozsadzała mnie od środka. Sekundy dzieliły mnie od wybuchu.

- Nie zdradziłem waszej matki - rzekł.

- Kłamiesz - stwierdziłam coraz bardziej podchodząc do niego.

- Mówię prawdę - upierał się.

- Łżesz jak pies - syknęłam. Nie obchodziło mnie to że nie powinnam tak mówić.

- Może wyjaśnimy to na spokojnie córeczko? - zapytał doskonale wiedział że jest na przegranej pozycji.

- Nie, nie będę z tobą rozmawiać. Udowodniłeś mi właśnie że jesteś kłamliwą szują - rzekłam.

Potem stało się coś zaskakującego. Centymetry dzieliły mnie od ciała mojego ojca. Ciągnięta jakąś wielką potrzebą, uderzyłam Bruce'a w policzek. Było to tak silne uderzenie, że zapiekła mnie ręką. Zszokowałam sama siebie, ale nie było czasu się nad tym zastanawiać. Po spoliczkowaniu z gracją odwróciłam się w stronę rodzeństwa i zaczęłam zmierzać do auta...

***

- Wchodzimy? - zapytała zniecierpliwiona Smith.

Od kilku minut stoimy przed moim domem. Nie mogąc się przełamać do wejścia, zapaliłam papierosa.

- A nie możemy... No nie wiem... Jechać do ciebie? - zapytałam z nadzieją.

Together until death [ Zawieszona ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz