Victoria

1 0 0
                                    

Kurwa. Wiedziałam, że tak będzie. Powinnam zareagować, gdy Emily próbowała wyruchać na hajs jakiegoś arabico alwaro spod miedzy. Typ był kurwa przerażający. Pewnie jej coś dorzucił do drina skoro skończyła nędzniej niż zawsze. Głupio mi, bo jako jej besti powinnam jakoś to powstrzymać, ale już no trudno. Sama byłam w trakcie akcji okradania frajerów w klubie. 

Ja pierdole kurwa mać. 

- Coś ty powiedziała??

Kurwa, powiedziałam to na głos? 

-Prze-przepraszam - powiedziałam najwyższym głosem jakim jestem w stanie. Sugar już mi nie  odpowiedział. 

Jechaliśmy autem, oczywiście czarnym bmw, jakieś 20 minut. W końcu zatrzymaliśmy się przed szklanym biurowcem. Sugar wyszedł z auta. Nie wiedziałam czy też wyjść czy zostać w środku. Zapewne bardzo drobna rzecz porównując do tego co będziemy robić za chwilę, ale jaka stresująca. Po paru sekundach wahań postanowiłam wysiąść. Patrzę lekko oślepiona światłem słonecznym przed siebie i widzę sylwetki trzech osób. Jakaś kobieta, mężczyzna i sugar, który nagle rzuca się na mnie.

-Kto ci kurwa pozwolił wyjść? - ryknął rozwścieczony - Czekaj w aucie.

Kurwa no ok. Łaski bez. Weszłam z powrotem do auta. Ja pierdole co za typ. Nigdy wcześniej pewnie żadna laska nie wyszła z auta z własnej woli, żeby ponadprogramowo się patrzyć na jego kanciasty łeb. Typ jak nic dostał erroru taki to szok był, ja pierdole. Ehh... Dobra, kilka większych wdechów i się ogarniam, bo mi zaraz każda żyłka w ciele pęknie. Żeby się uspokoić popatrzyłam jeszcze przez szyby. Krajobraz był upierdolony wielkimi biurowcami, które o dziwo wcale mnie nie uspakajały. Od każdej szyby odbijało się słońce. Było niewiarygodnie jasno, a jednocześnie nie dało się dostrzec wyraźnie żadnego szczegółu. W porównaniu do codziennego widoku szarych kamienic, czułam się jak na innej planecie. Gdy już się prawie odcięłam od wkurwienia obecną sytuacją, sugar wsiadł do auta i sięgnął po coś ze schowka.

- Dobra wychodź - powiedział.

Cham mi nawet drzwi nie otworzy. Tragedia. Gdy wysiadłam, wziął mnie pod ramię i weszliśmy do biurowca. Gościówa z recepcji od razu po go rozpoznała i otworzyła mu niepozorne drzwi za ladą, które prowadziły do windy, w której był tylko jeden przycisk. Wow, ale z niego Chrystian Gray. To wygląda jakby miał solo bdsm biuro na szczycie biurowca. Ile ten skurwysyn musi mieć pieniędzy, żeby opłacać czynsz za coś takiego. Winda jechała z zawrotną prędkością w górę, a ręka sugara szybko zjeżdżała w dół mojego ciała.

- Nie bój się - wyszeptał mi do ucha, zbliżając swoje ciało do mojego.

Kurwa co za romantyk. Nie mogę z dzisiejszego dnia już naprawdę.

- D-Dobrze proszę Pana - wyszeptałam.

Drugą ręką złapał mnie za szyję, a kciukiem rozsuwał moje wargi. Musiał się czuć jak top rizzler tego świata. Swoją twarz tak wymościł jakby miał się zesrać i zaśpiewać szanty naraz. Niech Emily lepiej już zacznie myśleć, jak mnie będzie przepraszać za wyręczanie jej w obowiązkach. Zbierał się już na pocałunek, ale na szczęście winda dojechała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez przeciążenie w windzie się podnieciłam. Sugar podniósł mnie i położył na biurku swojego biura. Ździwił mnie brak rekwizytów bdsm, ale no dobrze. Może jest typem, którego satysfakcjonuje na pieska. Podszedł do regału na książki, przesunął jedną i otworzyły się drzwi do tajnego pokoju. No kurwa oczywiście, że tak - tajny pokój bdsm. Czy ten człowiek może być bardziej stereotypowym sponsorem? 

- Chodź ze mną do pokoju piekielnej rozkoszy - uśmiechnął się i mrugnął.

Fu?? Co to jest za nazwa??

- Dobrze - zachichotałam. 

Podał mi rękę i poprowadził do stołu w "pokoju piekielnej rozkoszy", na którym już leżały usypane dwie kreski. Towar niby za darmo, ale jednak za jaką cenę.

- Jak widzisz usypałem dla nas małą przystawkę. Wciągnij lewą, po prawej jest dla mnie viagra.

XD.

Popatrzyłam się na niego wielkimi oczami i cicho przytaknęłam. Wciągnęliśmy z banknotu 500 Euro, po czym banknot 500 Euro został wciągnięty do mojej kieszeni.

- Mała widziałem co zrobiłaś. Zasługujesz na karę - szepnął mi do ucha - klękaj.

- Przepraszam proszę Pana...

- Oj nie nie. Od teraz będziesz mnie nazywać Mistrzu i odzywać się będziesz tylko, gdy Ci pozwolę. 

- Co?

Uderzył mnie w twarz. Poleciałam na stół. Przykrył mnie swoim ciałem i złapał za szyję.

- Dziwko mówiłem Ci, że masz się nie odzywać. Kiwnij głową jeśli zrozumiałaś.

Kiwnęłam głową. Sugar przyssał mi się do szyi. Kiedy ten towar zacznie działać, bo ja nie wyrabiam na trzeźwo. Skończył robić malinkę i poszedł po linę. Zaczął związywać moje nogi. 

- Ej, a może bez związywania, co? - nie wiem czemu stwierdziłam, że to dobry pomysł się odezwać. 

- Słuchaj księżniczko, bo się chyba nie rozumiemy. - mówił sięgając na najwyższą półkę stojącej obok szafy - Odrabiasz za swoją puszczalską koleżankę i myślisz, że masz prawo odzywać się, ruszać a nawet oddychać bez mojej zgody? Ja Cię kurwa nauczę porządku. 

Leżałam na wpół związana patrząc na niego tylko kątem oka, ale usłyszałam, że wziął coś z półki.

- Naprawiam tym przeważnie zepsute meble, zobaczymy czy na szmatę też zadziała.

Odwrócił się z powrotem do mnie. Popatrzyłam mu w oczy, bo nie wiedziałam o jakich farmazonach znów pierdoli. Spuściłam lekko wzrok w dół. O kurwa. Młotek? 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Street RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz