Starszy Pastor/Niższy - István
Młodszy Pastor/Wyższy - Iván
Wracałaś do domu z zakupami dla mamy, która miała upiec ciasto na przyjęcie gości. Weszłaś do mieszkania, zdejmując buty w progu, i pobiegłaś szybkim krokiem do kuchni.
-Już jestem, mamo! - zawołałaś, kładąc siatkę z produktami na blacie. Pocałowałaś mamę w policzek, gdy ona kroiła truskawki na plasterki, a Ty zajęłaś się masą na ciasto.
**Time skip**Ciasto było gotowe po godzinie, a goście mieli zaraz przyjść. Pokroiłaś wypiek, nakładając go na duży talerz, i zaniosłaś do salonu. Mama przyniosła mniejsze talerzyki oraz łyżeczki, a obie przygotowałyście szklanki i napoje.
-Goście już przyszli. - powiedziała mama, otwierając drzwi. Zamurowało cię, gdy zobaczyłaś w progu mamę Pastorów, panią Ofélię, oraz jej synów.
Usiedliście do stołu, a mama poprosiła, żebyś dolała kompotu do dzbanka. Wzięłaś dzbanek i poszłaś do kuchni, a obaj chłopcy wstali od stołu i poszli za tobą.
-No, witamy ponownie. - powiedzieli jednocześnie, stojąc za twoimi plecami.
-Wy lepiej oddajcie moje kulki i nie chodźcie za mną. - rzuciłaś w ich stronę, nalewając kompot do dzbanka.
-Jak ty się do gości zwracasz? Trochę szacunku, dziewczyno. - zaśmiał się István.
-Ty mnie nie ucz szacunku we własnym domu. Poza tym wy macie szacunek, gdy znęcacie się nad słabszymi? Jeden na jednego sobie rady nie dacie, że musicie w dwójkę? - zakpiłaś, biorąc dzbanek z kompotem i zaniosłaś go do salonu, a chłopcy poszli za tobą.
-Co tak długo? - spytała mama, spoglądając to na ciebie, to na chłopaków.
-Może chciała się bliżej poznać z moimi synami i porozmawiać? - zasugerowała pani Ofélia, patrząc na was.
-My się już zdążyliśmy poznać. - odpowiedziałaś, spoglądając na chłopaków i potem na wasze matki.
Obie kobiety nic nie odpowiedziały, zaczynając zajadać się ciastem czekoladowym z truskawkami. Cisza jednak długo nie trwała, gdy twoja mama się odezwała.
-Ja i pani Ofélia wychodzimy, więc zostaniesz tutaj sama z chłopakami, aż nie przyjdziemy. - powiedziała, zbierając swoje rzeczy, po czym obie wyszły.
-No chyba jakieś żarty. - powiedziałaś, patrząc na chłopaków i zabierając się za sprzątanie stołu.
Gdy myłaś brudne talerze, kubki oraz łyżeczki, zauważyłaś, że obaj chłopcy zaczęli ci pomagać i wycierać umyte rzeczy.
-Dzięki za pomoc, ale dałabym sobie radę sama. - powiedziałaś, odkładając ostatni talerzyk i wycierając ręce w ręcznik.
-Nie marudź już, bo białej gorączki dostaniesz albo zmarszczek. - zaśmiał się Iván, wkładając umyte talerze na swoje miejsce do półki.
-A ty nie pęknij ze śmiechu, bo wyglądasz jak dojrzały pomidor. - odparłaś, wskazując palcem na lustro.
István wyciągnął z kieszeni twoje kulki i oddał ci je, musnąwszy przy tym twoją dłoń.
-Dzięki, ale nie musieliście ich zabierać - powiedziałaś, biorąc kulki i idąc do swojego pokoju, aby je schować.
Obaj chłopcy weszli za tobą do pokoju i zaczęli się rozglądać.
-Ładny masz pokój i taki duży, przytulny. - zauważył Iván, przyglądając się obrazom i zdjęciom na ścianach.
-Może chcecie iść się przejść, bo w domu jest nudno? - zapytałaś, wkładając wygodniejsze buty i spoglądając na nich.
-Dlaczego nie, bo i tak nie ma nic ciekawego do roboty. - odpowiedział István.
Wyszliście w trójkę z domu, a chłopcy chwycili cię za ręce, prowadząc cię w stronę ogrodu botanicznego.
Jakimś cudem udało ci się spędzić miło dzień z chłopakami, poznałaś ich przywódcę Feri Acza oraz Wendauera i Sebenicza, a także innych chłopaków z Czerwonych Koszul. Wróciliście do domu pod wieczór, w tym samym czasie co wasze matki. Pożegnaliście się, a chłopcy objęli cię na pożegnanie. Wasze matki patrzyły na was w szoku, ale nic nie powiedziały.
CZYTASZ
Reakcje Bracia Pastorowie
Ngẫu nhiênTutaj będą pisane Reakcje z Braćmi Pastorami 😏 Ostrzegam, że mogą pojawić się rozdziały +18, ale wtedy oznaczę, że postacie są dorosłe! Na potrzebę książki będą się tak nazywać: Starszy Pastor/Niższy- István Młodszy Pastor/Wyższy- Iván