ROZDZIAŁ 2

5 2 5
                                    

Następnego ranka obudziłam się nadzwyczaj zmęczona, było mi strasznie gorąco i trochę kasłałam.
- Czy ja umieram? - Szepnęłam do siebie samej. Moja fobia przed śmiercią wcale nie pomagała, chociaż w duszy i tak wiedziałam, że to pewnie tylko przeziębienie. Mama weszła do mojego pokoju jak zawsze, aby sprawdzić czy już wstałam. Kiedy powiedziałam jej, że źle się czułam dotknęła delikatnie mojego czoła i swoimi matczynymi mocami określiła, że mam delikatną gorączkę.
- Lepiej zostań dzisiaj w domu, wykurujesz się trochę i będzie dobrze - oznajmiła. Ja krótko przytaknelam głową i odwróciłam się w stronę ściany. Mam nadzieję, że jutro wrócę do zdrowia, przecież miałam się spotkać z Sandrą. Poczułam trapiące mnie uczucie, uczucie jakie już kiedyś czułam. Jakbym robiła to specjalnie. To wszystko. Ogarnął mną niepokój. Po chwili zrozumiałam, że to moje nie kończące się deja vu. Świetnie normalnie o tym marzyłam - pomyślałam, a gdy moje myśli to powtarzały poczułam sarkazm w ich tonie, który był oczywiście słuszny. Mam tego dosyć! Cały czas mi to przeszkadza! Rozumiem, że to jest normalne, ale to już jest chyba przesada! Cały czas nie daje mi to spokoju. Muszę się jakoś pozbyć tego uczucia, muszę dowiedzieć się prawdy, kim ja byłam?! Albo kim jestem...
Po czasie szalonych myśli ukoił mnie zapach kadzidła z salonu. Mama już dawno poszła do pracy, a ja zostałam sama w domu. Przypomniałam sobie co mówiła mi moją terapeutka.
"Możesz to zapisywać" i tak zrobiłam. Wzięłam jakikolwiek zeszyt, który leżał na brzegu i wyjęłam długopis z piórnika. Zaczęłam zapisywać.
"Dzisiaj znowu to poczułam, i wczoraj też. Nawet kilka razy. Dzisiaj poczułam to jeszcze dziwniej niż ostatnio! Jakbym się cieszyła... Ale nawet nie wiem z czego!" Zakończylam, nie wiedziałam co dalej napisać. Odłożyłam rzeczy na biurko i spojrzałam na sufit. Miał kilka ubrudzeń. W sumie nie wiedziałam dlaczego, może jak byłam mała jakoś go ubrudziłam? Chociaż nie przypominam sobie tego... Przecież do tego domu wprowadziłam się cztery lata temu... Oddaliłam tą myśl od siebie nie chcąc się zamartwiać. Lekko zgłodniałam, więc powoli wstałam z łóżka i powlekłam się do kuchni. Zrobiłam sobie tosty, a zaraz potem usiadłam przy stole włączając telewizję. Nic ciekawego nie leciało. Czy życie na prawdę ma tak wyglądać? Żyję i żyję i jaki będzie tego kres? Gdy akurat będę szczęśliwa, będę miała rodzinę, będę miała spokój to się zakończy. To w ogóle nie ma sensu! Po co mam żyć skoro nic mi to nie da oprócz bólu! - bardzo nie lubiłam o tym mówić, myśleć lub nawet wspominać. Jednak nie dawało mi to spokoju. Często odbiegałam o tych analiz, lecz potem i tak do tego wracałam. Nigdy nie pozbędę się tych myśli, zawsze z tyłu głowy będę miała wiadomość.
"Po co ja żyję, to i tak się skończy bólem"
I nic nie dawało mi ulżyć.
Minęło trochę czasu, a ja nadal nie czułam się najlepiej. Nudziło mi się niesamowicie. No bo niby co mam zrobić podczas choroby? Nie wyjdę na spacer, ponieważ jest zimno. Na rysowanie nie mam pomysłów, a śpiewanie nie jest moją mocną stroną. A więc? Zostało mi gapienie się w telefon albo czytanie. W tym momencie właśnie sięgnęłam po książkę. Nie miałam ochoty na przeglądanie social mediów poraz setny. Na półce miałam kilka nie przeczytanych książek. Wybrałam pierwszą z brzegu, miała kolorową okładkę i zachęcający tytuł. Pamiętam, że... W sumie to nic nie pamiętam... To nie jest moja książka! Ale przecież nie pożyczałam niczego od Sandry, a innych znajomych tutaj nie mam. Rodzice wspominali kiedyś, że jak się wprowadzaliśmy zostało tu kilka rzeczy po dawnych mieszkańcach tego domu. Zastanawiając się dalej otworzyłam książke tam gdzie miała pozostawioną zakładkę. Była własnoręcznie zrobiona. Chyba farbami. Z tyłu był pewien napis.
"Miłego czytania, Michelle"
Ciekawe kto to był... Ładne imię tak swoją drogą. Przez chwilę wyobraziłam sobie dziewczyna właśnie o takim imieniu. O dosyć długich blond włosach, niebieskich oczach i pięknym uśmiechu. Lubiłam czasem domyślać sobie historię do różnych rzeczy. Wydawało mi się to słodkie, że każdy przedmiot może posiadać własną legendę, o której nikt nie wie. Szybko przypomniałam sobie jednak o tajemniczej książce i pozostawiłam moje fantazje na pózniej. Jak moi rodzice wrócą z pracy to spytam się ich o to - Pomyślałam.
Znowu wzięłam lekturę do ręki. Ta Michelle pewnie lubiła czytać, przynajmniej tak zgaduję. Albo może malować, na pewno wie jak używać farb! Uśmiechnęłam się sama do siebie. Oparłam się o poduszkę na łóżku i chwilowo zagapiłam się w ściany mojego pokoju. Były białe i gdzieniegdzie miały małe zabrudzenia na sobie. W rogu kapnęłam trochę czarnego lakieru do paznokci. Powyżej miała delikatne plamy farby. Uwielbiałam to jak każda szkoda lub plamka miała swoją historię i swoje wspomnienia. Tak jak rany i blizny. Niby się o nich zapomina, ale gdy dochodzi co do czego zawsze zostaną w naszej pamięci razem z ich stworzeniem.
Oprzytomniałam, przypomniałam sobie o książce, którą nadal trzymałam w ręku. Otworzyłam na pierwszej stronie i zabrałam się za czytanie.
Upłynęło trochę czasu, myślę, że około dwadzieścia minut. Kaszel mi trochę przeszkadzał dlatego przeczytałam mniej stron niż zawsze. Uważam, że czytam dosyć szybko. Zależy oczywiście od książki i jak ciekawa jest. Ta była całkiem nie zła. Opowiadała o chłopcu, który bardzo kochał pewną dziewczynę, jednak bez odwzajemnienia. Miał przyjaciółkę, która w tym go bardzo wspierała. Dalszej części jeszcze nie znam. Włożyłam dokładnie tą samą zakładkę w miejsce na którym skończyłam czytanie. Umieściłam lekturę na szafce nocnej obok łóżka i powoli z niego wstałam. Chciałam zrobić sobie herbatę, ponieważ złe samopoczucie nie minęło. Zeszłam na dół i zaparzyłam wodę. Czekając aż się zagrzeje usiadłam na kanapie i zamyśliłam się co będzie jeśli naprawdę reinkarnowałam. Czy będę mogła wtedy szukać wskazówek? Kim byłam i dlaczego tak się stało? Czy będę mogła się tego dowiedzieć? Wciąż zastanawiając się czy zdołam odpowiedzieć na nurtujące mnie pytania podeszłam do kuchni i wlałam gorącą wodę do pięknego świątecznego kubka z narsyowanym bałwankiem. Co prawda było lato, ale zawsze zapominałam wymieniać kubki, więc piłam w takich. Włożyłam mały woreczek herbaty do kubka i czekałam aż wystygnie. W międzyczasie włączyłam telewizję odpoczywając od obowiązków.

Moja mama wróciła z pracy i ponownie sprawdziła czy mam temperaturę. Okazało się, że było już o wiele lepiej i jutro będę wstanie spotkać się z z Sandrą. Jednak ostudziłam w sobie mój entuzjazm przypominając sobie, że jutro nadal muszę pójść do szkoły. Przynajmniej zobaczę Nicka - Pocieszyłam się w myślach.
Po przebudzeniu się czułam w sobie siłę. Mimo, że szkoła na mnie czekała, to było już o wiele lepiej niż wczoraj i byłam gotowa na wszelkie konfrontacje. Ubrałam luźne czarne spodnie i do tego białą bluzkę z długimi lekko bufiastymi rękawami, małożyłam na siebie czarną opaske i czarne buty, żeby dokończyć outfit. Jestem gotowa do wyjścia! - pomyślałam zadowolona i spojrzałam w swoje odbicie w lustrze z uśmiechem na twarzy. Ostatnia rozmowa z Nickiem poszła naprawdę dobrze, mam nadzieję, że potoczy się jeszcze lepiej! Wzięłam swój plecak i wyszłam z domu. Krzyknęłam szybkie pożegnanie w stronę mamy i skierowałam się w stronę szkoły. Gdy już wchodziłam do budynku zobaczyłam Sandrę. Pomachałam jej i podeszłam szybkim krokiem. Pisałyśmy poprzedniego dnia, więc spodziewała się mnie w szkole.
- Hej! - przytuliłyśmy się na powitanie.
- Czujesz się już trochę lepiej?
Przytaknęłam.
- To super! Dzisiejsza nocka będzie superowa!
Nagle dzwonek na lekcje zadzwonił. Spojrzałyśmy na siebie i prędko pognałyśmy do szkoły.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 27 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Deja VuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz