22. Zbyt bolesna prawda

5.7K 201 63
                                    

Laurent

Stałem w miejscu jakby nogi przyrosły mi do podłogi i wpatrywałem się w milczącego ojca. Freya nawet nie dała mi szansy na wytłumaczenie swojego zachowania - wybiegła z płaczem, trzaskając za sobą drzwiami.

- Możesz mi, do kurwy wyjaśnić, o co tutaj chodzi? - Warknąłem na ojca, który w końcu zwrócił na mnie uwagę.

- Lepiej ty mi wyjaśnij to, dlaczego udawałeś związek z tą idiotką - odpowiedział, odkręcając się do mnie przodem. - Po chuj cała ta szopka?

- Domyśl się, jeśli jesteś taki wybitnie mądry.

- Myślałem, że jesteś poważniejszy, synu.

- Zamknijcie się! - Naszą kłótnię przerwał krzyk Lizzy, która z agresją podbiegła do Petera.

- Jak mam być cicho, skoro ta jebana smarkula wygaduje o mnie takie rzeczy?! - Wrzasnął tym razem ojciec.

- Czy to prawda, co mówiła Freya? - Zapytała brunetka ze łzami w oczach. - Zastanów się nad odpowiedzią, zanim zaczniesz kłamać.

- Ona jest chora na głowę!

- To prawda... - zagadnąłem, łącząc elementy tej całej popierdolonej układanki. - Ty pierdolony łachu... - dodałem z pogardą i ruszyłem w stronę ojca.

Jak mogłem być taki ślepy? Ten skurwiel skrzywdził kobietę, której rzuciłbym pod nogi cały świat, a ja nic nie widziałem. Freya dawała mi znaki, jednak ja najwidoczniej jestem naprawdę chory, bo nawet nie zwróciłem na nie większej uwagi.

Wszystkie jej wspomnienia z domu dziecka... Ostatni koszmar o Peterze, jej strach podczas wspólnych spotkań i... Ja pierdolę. Nawet podczas naszego pierwszego zbliżenia poprosiła o to, abym był delikatny. Jak mogłem jej nie przycisnąć wcześniej?

I czułem, że znów zjebałem. Tylko tym razem gorzej.

Nie wyobrażałem sobie tego, jak mój ojciec mógł w ogóle zrobić takie rzeczy. Jak mógł, kurwa gwałcić taką delikatną śnieżynkę i wmawiać jej, że to dla jej dobra? Nie wiem, co czuła wtedy Freya ani tego, co czuje teraz, ale kurwa wiem jedno - zrobię wszystko, aby była bezpieczna nie zależnie od tego, czy mnie kocha, czy nienawidzi.

Już nigdy więcej nikt jej nie tknie. Po moim, kurwa trupie.

Zanim ktokolwiek zaczął mnie odpędzać od ojca, ten leżał już na ziemi. Przyjebałem mu z ogromną siłą, przez co w duchu czułem satysfakcję. Lizzy krzyczała coś do mnie, razem z Kim trzymając mnie za ramiona, ale wyrwałem im się i ponownie dopadłem Petera. Dostał chyba z pięć razy, przez co jego twarz była pokryta krwią. Na koniec przedstawienia, złapałem go za szyję i patrząc mu prosto w oczy, syknąłem:

- Jak mogłeś jej to zrobić? Co ci ona zrobiła? - Zacisnąłem zęby, aby powstrzymać krzyk. - Mama miała co do ciebie rację. I kurwa żałuję, że jej nie słuchałem, kiedy odchodziła. - Peter próbował się wyszarpać, ale mocniej przyparłem go do podłogi.

- Twoja matka była dziwką, jak ta smarkula - wychrypiał, ledwo oddychając.

- Laurent, uspokój się! - Gdzieś z tyłu mnie, Lizz starała się odpędzić mnie od ojca.

- Zniszczę wszystko, co miałeś. Ale nie martw się - nie pójdziesz jeszcze za kratki. Potrzebuję czegoś, co kurwa należy do mnie. I potrzebuję zobaczyć, jak cierpisz. - Dodałem i podniosłem się z podłogi, spoglądając z pogardą na człowieka, który nosił miano mojego ojca.

Cofnąłem się do drzwi, obdarzając każdego przelotnym spojrzeniem.

- Przepraszam, że musiałaś żyć z takim człowiekiem, Lizzy - zwróciłem się do brunetki, która ledwo powstrzymywała płacz. - Między nami nic nigdy nie było i nie będzie. Zostaw mnie w spokoju, bo i ciebie zniszczę, za współpracę z tym frajerem - tym razem skierowałem się do Kimberly. - A ty - warknąłem, przeskakując spojrzeniem na Petera. - Nigdy więcej nie zbliżaj się do mojej kobiety, bo inaczej pożałujesz tego, że żyjesz.

UNWANTED - HestiaWatt (16+) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz