Day 2

9 0 0
                                    

Lekko otworzyłan oczy, ale zamknełam je szybko, ponieważ szpitalne lapmy oślepiały mnie mocno.
- Gdzie ja jestem? - powiedziałam mając zamknięte oczy

Nie dostalam odpowiedzi.
Nie otworzyłam oczu bo światło choziaż raziło mnie juz mniej nadal drażniło moje oczy.

Po kilku minutach leżenia usłyszalam dzwięk otwieranych drzwi a chwile po tym usłyszalam czyjeś głosy:

- Wasza córka powinna sie dzis ocknąć.
- Ocknęla się! - Krzynęla moja matka podbiegając do mnie.
- Sofia, popatrz na mnie.
- Jezu światło mnie razi
- A no tak, rzeczywiście! - zgasiła światło.

Powoli otworzyłam oczy ze strachem że znów światło mnie oślepi i na nią popatrzałam.

- Córciu czemu to zrobiłaś!?
- Co? - spytałam
- No ta rana! I te zachowanie... Zawsze byłas grzeczna! Masz jakieś problemy? Wyzywają cie? A może szantażują!?
- Mamo po prostu..

Mialam już wyjasniac ale przypomnialam sobie wlasnie co mialam wyjasnic. Nie moglam tego jej powiedziec.

Ile przespalam? Ile mnie omineło?
Muszę sprawdzić mój telefon.

- No co córciu? - spytala bo się zawiesilam. Podnioslam się szybko z łóżka szukając telefonu.

- Gdzie on jest, gdzie? - szeptałam sama do siebie.
- Co? - spytała matka
- Gdzie do licha jest!? - krzyknelam zdesperowana szukając go po szpitalnych szafkach.
- Ale Sofia o co ci chodzi?!
- Może ma atak jakiś - stwierdził nie doedukowany doktor
- Sofia skarbie, czego szukasz?!

- Telefon! Gdzie jest mój telefon!? Dajcie mi MÓJ telefon
- Słońce, spokojnie leży w domu.

Momemtalnie wstalam z łóżka odpiełam kroplówkę i pomimo goniącą mnie mamę ,i goniąciego mnie doktora nadal biegłam.

Gdy wybiegłam z budynku rozejżałam się wokół siebie

- Cholera gdzie ja jestem?
- Sofia! Nie uciekaj! Wszystko będzie dobrze! - usłuszałam za sobą głosy
Zauważyłam kobiete która, wychodzila z taksówki.
TAKSÓWKI!
Niezastanawiając się ruszyłam w strone pojazdu.
Zaklupałam mocno w szybę, kierowca otworzył autmatycznie okno.
- Gdzie chcesz jechać?
- Do centrum New York
- Panienko to dosyć daleko
- Ile?
- Coś około 2 godzinek
- Ile chcesz za kurs, moge zaplacić więcej.
- No dobra wsiadaj.

W lusterku widziałam biegnącą moją matke ale naszczęscie auta nie zatrzymały się by mogła przejsc przez ulice, a dzięki temu spokojnie wyjechaliśmy.

- Spadł mi pan z nieba, dziękuje bardzo.
- Nie ma za co

Byłam bardzo słaba, cóż się dziwić jeśli dopiero wybieglam z szpitala.
W pewnym momencie naprawdę zrobiło mi się słabo. Nie wiem czy zasnęłam czy zaslabłam ale obudził mnie głos kierowcy.

- Proszę pani, już dojechaliśmy.
- Naprawdę? Przepraszam ale naprawdę byłam zmęczoa.
- Dobrze.

Wyszłam z auta i poszłam w kierunku domu.
Ktoś złapał mnie na ramiona.

Wystraszylam się.
Niepotrzebnie.

- Proszę panią ale pani nie zapłacila.
- A no tak, rzeczywiście.
- No to będzie 40 dolarów.
- Przepraszam ale ja nie mam przy sobie pięniędzy.
- No ale co pani sobie myśli
- Ja nie daleko mieszkam, obiecuje że przyniose panu te pieniądze.
- Nie jestem głupi, wiem jak okradają ludzi.
- To niech mnie podwiezie a ja od razu zapłace, nawet więcej!
- No dobrze, to wracaj do auta.

W sumie to dobrze ponieważ droga do mojego domu zajęla by mi jeszcze conajmniej 15 minut.

Dojechaliśmy trochę ponad 5 minut.
Weszlam do domu i poszłam do komody gdzie leżą pieniądze.

- Nadal nie zmienila kryjówki?

Wyjęłam 50 dolców bo należało mu się za tę długą ponad 2 godzinną drogę.

- Proszę to dla pana.
- Ale to wyszło 43 dolary.
- Te 7 to napiwek dla pana.
- Dziękuje.

Z uśmiechem patrzałam na kierowcę do momentu kiedy znikął tuż za rogiem skręcając w znajomą mi uliczkę.
Odwróciłam się na pięcie, wzdrygnęłam się ponieważ nagle przedemną stał najładniejszy chłopak w szkole.
Koszykarz, ma ma imię Charlie.
Romatyk.

- O.. Hej? Co tu robisz? Przed moim domem..?
-Przyszłem do ciebie, twoja mama kazała mi cię trochę uspokoić.
- Nie no serio? Nie musisz.

Przypliżył się do mnie

- Sofia, coś się dzieje?

Złapał mnie za skroń a ja poczulam kojący zapach wody kolońskiej.

- Nic - ściągnełam jego ręke z mojej szyji
- Twoja mama mi powiedziala co zrobiłaś sobie w noge.. Masz jakieś problemy? Mi możesz zaufać - Mówił spokojnie. A przy tym złapał mnie za talie.
- Pewnie moja mama cie przysłała byś mnie zatrzymał
- Sofia nic sobie nie rób, proszę.
- Jezu zostaw mnie - sciągnełam z siebie jego rękę.
- Nie podoba ci się? - musnął mój policzek.
- Nie, nie podoba. - powiedziałam i weszłam do swojego domu.

Muszę się spieszyć, nawet nie wiem ile zadań mnie ominęło. Jakie kary muszę przyjąc. Całe szczęscie, jest 11.20 i stracilam tylko wieczor i poranek. Więc kara mnie nie czeka.
Ale czeka mnie dzisiejsze zadanie.
Odpaliłam wiadomości

Admimistrator:

2 Zadanie

Serio? Chcesz mordowac ludzi i czarować chłopaków a nie przeżyłas pierwszego razu? No to do roboty. Baw się dobrze.

Charlie..
Pomyślałam, przecież on lubi się zabawić. A te jego dzisejsze podrywy. Wystukałam jego numer w telefonie i zadzwoniłam.

- Charlie?
- No
- Jak chcesz się zabawić zapraszam.
Mam dziś wolną hate.
- Serio Sofia?
- No serio. Jak mnie dotykałeś to sie nie wachałeś. Nie mów że się boisz.
- Nie boje się, bierzesz leki?
- Nie.
- No dobra. A kiedy mam przyjść?
- No teraz.
- No to do zobaczenia.
- Pa.

No ciekawa jestem jak to będzie.

Z każdym zadaniem czuję się lepiej,
ale czemu ja prosiłam o zabijanie...
Moglam myśleć. Tyle by mi wystarczyło.

Po raz pierwszy się zawachałam.

Już usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Już idę! - krzynęłam i podbiegłam by otworzyć drzwi Charliemu.
- No hej Sofia - powiedział i złapał moją twarz
- Mówilaś że chcesz się zabawić. Co nie?
- No tak

Pocałował mnie.
Odwzajwmnilam pocałunek.
Ściągnął swoją koszulkę.

- Charlie, no chyba nie w korytarzu.
- No dobra, to prowadź.

Pociągnęłam go za sobą do łóżka

- Robiłas to?
- No - skłamałam.
- Ja też - chyba też skłamał.

Zatopiliśmy się w pocałónku gubiąc swoja odziez.
Aż doszłam.

                             ***
- Pięknie było Sofijo
- Jak ty na mnie powiedzialeś? "Sofijo" heh, Charlie.
- Księżnczka Sofija.
- Jeju dobra nie słodź mi tak, to nie jakaś miłosna pogawędka.

Zamilkł.

- Serio? Chciałaś się tylko zabawić? Ja myśłałem ze to coś znaczyło a ty mnie tylko wykorzystalaś..
- A ty co? Serio brałeś to na poważnie? Ja tylko bym prowadziła związek dla seksu. A nie słodkich pogawędek.

                            ***

Administrator:

Świetnie ci poszło. I nie zapomniałas swojej roli powoli już Enter.  Możesz spać spokojnie. Dziś bez kary. Widzimy się jutro Sofio albo nawet Enter.
Jutro naprawdę zniszczysz komus SERCE...









To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 04, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

30 DAYSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz