Szłam długim korytarzem głośno tupiąc, aby mój ojciec miał pewność, że zmierzam w kierunku jego gabinetu. Miał mi coś do przekazania, musiało to być ważne bo zwlekał z tym tydzień. Byłam cholernie ciekawa co chce mi powiedzieć, nie zapytałam się go jednak co to takiego, ponieważ wiedziałam, że mnie ukarze za nieodpowiednie według niego zachowanie. Robił to często, powiedziałam coś nie tak - kara. Nie odezwałam się - również kara. Szukał najmniejszego pretekstu, aby mnie ukarać i nie zdziwię się jeśli sprawia mu to nie małą satysfakcję. Do pewnego wieku myślałam, że jest to normalne i tak się wychowuje dzieci. Jednak gdy dorosłam zrozumiałam, że jest to po prostu posrane. Zatrzymałam się przed drzwiami do, których zapukałam. Usłyszałam szorstkie proszę, wzięłam głęboki wdech i modliłam się żeby ta rozmowa nie skończyła się płaczem. Otworzyłam powoli drzwi po czym weszłam do środka, w pokoju jak zwykle było ciemno, oprócz małego kinkieta, który jest jedynym źródłem światła.
- Chciałeś ze mną porozmawiać - powiedziałam cicho. Nie uzyskałam odpowiedzi, wskazał jedynie fotel naprzeciwko niego. Usiadłam na nim i spojrzałam na ojca ze strachem w oczach. Śledziłam dokładnie każdy jego ruch i wyczekiwałam niecierpliwie odpowiedzi.
- Jak wiesz za miesiąc kończysz osiemnaście lat, prawda? - przytaknęłam co najwyraźniej nie spodobało się mojemu ojcu, jego szczęka zacisnęła się - Odpowiadaj jak się do ciebie mówi!- ryknął przez co podskoczyłam, szybko można było go wyprowadzić z równowagi.
- Tak.
- Dobrze - zniżył ton - Związku z tym będziesz mogła w końcu poznać swojego narzeczonego - moje oczy rozszerzyły się, a moje serce przestało na moment bić. Jakiego znowu do cholery narzeczonego?
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie takiego czegoś.- Narzeczonego? - nie mogłam uwierzyć w moje słowa, nawet nie mam ukończonych osiemnastu lat, a już mam narzeczonego..
- Głucha jesteś? - powiedział sarkastycznie, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
- Ale jak to narzeczonego? - westchnął, jego ręka powędrowała do skroni, po których zaczął się masować.
- W życiu mafiozy są dwie opcje, albo jesteś sprytny, albo potężny inaczej umierasz. Jak już wiesz ja jestem tym sprytnym i, aby nie umrzeć stwierdziłem, że ożenisz się z najpotężniejszym dziedzicem - już się boję.
- Kim on jest?
- Za niedługo sama się o tym przekonasz.
- Co jeśli ja nie chce? - ugryzłam się w język orientując się co właśnie powiedziałam. Niestety było już za późno. Nie powinnam była tego mówić. Widząc twarz ojczulka, która kipiała ze włości, zrozumiałam jak bardzo mam przesrane.
- Co ty powiedziałaś? - splunął jadem, bo inaczej nie można było tego nazwać. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Nic.. - wyszeptałam spuszczając głowę. Ku mojemu zaskoczeniu nie usłyszałam odpowiedzi. Ciszę przerwał dźwięk skrzypienia co oznaczało, że starzec wstał z fotela. Zaczął iść powoli w moją stronę, zamknęłam oczy, nie pozostało mi nic innego jak czekać na policzka. On jednak złapał mnie za brodę i uniósł ją tak, abym na niego spojrzała.
- Dobrze wiesz co ciebie czeka za wyrażenie sprzeciwu - spojrzałam na niego, nie umiem opisać jak bardzo się go boję.
- Przepraszam - byłam gotowa na wszystko, lecz nie spodziewałam się tego co zrobi.
- Dziś ci odpuszczę, ale to jest pierwszy i ostatni raz - poczułam ulgę, będę musiała pilnować tego co mówię - Za pięć minut widzę cię na kolacji - złapał za kosmyk moich długich włosów, przejechał palcami po jego całej długości obserwując jak powoli opada.
CZYTASZ
You are only mine L.H.
Teen FictionZastanawialiście się jak to jest żyć z wiedzą, że z dniem ukończenia osiemnastu lat zostaniesz oddana w ręce diabła? Zakładam, że twoja odpowiedź brzmi nie, niestety nie każdy miał tyle szczęścia, aby ją powiedzieć. Kathryn Smith pochodzi z dość dzi...