04 Lipca, 08.00
𝑯𝒆𝒏𝒓𝒚 𝑾𝒊𝒍𝒍𝒔𝒐𝒏❃.✮:▹✿◃:✮.❃
~Henry'ku..zobacz proszę czy wszystko wzięliśmy dobrze? mówię do mojego 5-letniego synka
~Mamusiu tu nic nie ma..patrze na siedzenie obok
~nic nie jedzie...obracam się aby zobaczyć czy Henry nie żartuje
~Mausiu..Obudziłem się cały w ciarkach i zimnym potem..czuje jakby moja głowa rozpadała się na części. Rozgladam się do okoła..wszystko jest w porządku, nie ma samochodu, krwi do okoła..spoglądam na moje przedramię..moja blizna wciąż tu jest..ale pamięć nie może zapomnieć. Gdyby był prosty sposób bym mógł temu zapobiec...
Znów ten sam koszmar nocny. Nie lubię tego momentu, wszystko jest takie rzeczywiste..takie..sam nie wiem jak mam to określić. Nie ma jej tu, tyle bym dał by ona wciąż żyła...Gdyby się nie odwracała nie wjechała by w pobocze..
Spoglądam na mój zegarek..chryste już ósma.
Wstałem i na szykowałem się
Oczywiście musiałem dziś wyglądać chociaż trochę elegancko. Mam na sobie koszulę, czerwoną marynarkę oraz czarne spodnie, które Alex kupił mi na czarnym rynku i mokasyny.
Dzień dożynek, podobnie jak nastepne, zapowiadał sie upalnie, ale czego należało sie spodziewać po czwartym lipca?
Jako najlepsza szkoła średnia w Kapitolu, Akademia ksztatcila potomstwo prominentnych, bogatych i wpływowych. Na każdym roku było ponad czterystu uczniów, więc przyjęto mnie bez większych oporów, zwłaszcza że moja rodzina od dawna posylała dzieci do tej szkoły. W przeciwieństwie do Uniwersytetu. Akademia pozostawała darmowa, a uczniowie a także mieli W niej zapewniony lunch oraz przybory szkolne,mundury. Każdy, kto był kims, uczęszczał do Akademii...
Wychodząc z domu zabrałem ciastko, zawinąłem je w chusteczkę i schowałem do kieszeni.
Z reguły gdy odbywają się dożynki zostaje w bibliotece skupiając się na swoich dziełach..niestety nie mam pozwolenia aby uczestniczyć, czy być mentorem. O to bym musiał się modlić..choć mój ojciec nie jest zbytnio nastawiony abym brał w tym udział, natomiast sam ogląda i pomaga w Głodowych Igrzyskach. Odkąd moja matka nie żyje jest niezbyt przyjazny dla mojej osoby...
Dotarłem już do Akademii..po wejściu udaje się pospiesznie do biblioteki tak, abym nie został za bardzo zauważony..04 Lipca, 11.15
𝑪𝒐𝒓𝒊𝒐𝒍𝒂𝒏𝒖𝒔 𝑺𝒏𝒐𝒘❃.✮:▹ ✿ ◃:✮.❃
Dziś są dożynki, pamiętam, gdy się spieszyłem...te sześć lat minęło zdecydowanie za szybko..a o Lucy wciąż nie wiadomo. Pogodziłem się z losem Sejanus'a, choć ten moment...tak bardzo chciałem zatkać uszy by nie móc tego słyszeć. Biedny Sejanus. Biedny, wrażliwy, niemądry, martwy Sejanus..gdy tak róż myślałem nie zauważyłem, że ktoś się spieszy bardziej niż ja...
przechodzę korytarzem uczelni, gdy nagle wpada we mnie jakiś chłopak.
~Uważaj jak łazisz łamago!
wkurzyłem się, jak ktoś może wpaść na taką osobę jak ja.~Przepraszam Cię.. *mruczę lekko pod nosem*
*oczywiście jak zawsze coś musi się wydarzyć..wbiegłem mu w drogę..debil ze mnie*~blokuje mu drogę
Masz się przepraszać w moim biurze. *mój głos nie jest już przyjazny*
~J-ja..dobrze.. *jąkam się lekko*
idę z nim do jego biura. Gdybym miał większe szczęście wpadł bym na inną osobę ale oczywiście pech mnie uwielbia..
CZYTASZ
Terrible Thing
Romance𝑈𝑊𝐴𝐺𝐴 « 𝐷zięło zawiera dwie perspektywy » Przeszłość pozostawia po sobie blizny, moją blizną było to że byłem obwiniany za śmierć kobiety która wydała mnie na świat. Zimny pot zalał moje ciało, po kolejnym koszmarze. Znienawidzony chłopak prze...