Rozdział 10

593 34 18
                                    

MAALA - Touch

Po powrocie ze spaceru poszliśmy do domku Hani, w którym byli pozostali uczestnicy. Karol przekazał nam, że mimo obietnicy wolnego dnia musimy nagrać dziś jeden szybki odcinek, a wieczorem przenosimy się na inną lokalizację, gdzie poznamy następnego gościa. Rozmowa z blondynką dała mi dużo, dzięki niej zrozumiałem, że nie mogę iść w zaparte, że nic nie czuję do Faustyny, tylko muszę zaakceptować moje uczucia i podjąć właściwą decyzję. Powinienem jak najszybciej porozmawiać z Mariką, stawiając sprawę jasno, ponieważ jej jak nikomu innemu należy się szczerość. Jednak, zamiast chwycić za telefon i zadzwonić do niej, siedziałem na sofie, przysłuchując się rozmowom kolegów. Co chwilę zerkałem to na zegarek to na zewnątrz, żeby upewnić się, czy może blondynka już nie wróciła.

- Spokojnie. - mruknęła cicho Hania. - Zaraz pewnie przyjadą.

- Aż tak widać, że na nią czekam? - zaśmiałem się pod nosem, próbując ukryć zakłopotanie wywołane tym, że ktoś mnie przyłapał na gorącym uczynku.

- Masz na myśli to czy wyglądasz jak pięciolatek wyglądający w poszukiwaniu świętego Mikołaja?- spytała retorycznie. - Chyba nie muszę na to odpowiadać. - zaśmiała się.

- O patrzcie, przyjechali. - Mateusz wskazał palcem za okno. Każdy spojrzał w tamtym kierunku i faktycznie pod naszym domkiem stał zaparkowany czarny bus, z którego właśnie wychodził Eka, a za nim Faustyna. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, szukając wymówki, która byłaby na tyle dobra, żebym mógł się stąd ulotnić. Kątem oka zauważyłem zieloną zapalniczkę leżącą na stoliku. Szybko chwyciłem ją, od razu po kieszeniach szukając paczki papierosów.

- Idę zapalić. - rzuciłem pod nosem, a w odpowiedzi dostałem tylko prychnięcie Loka i przewrócenie oczu od Hani.

W ekspresowym tempie wyszedłem na dwór, nie zakładając na siebie nawet kurtki. Na werandzie spotkałem się z Krystianem, który spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

- Siema. - odezwałem się jako pierwszy, wyciągającą rękę, żeby zbić z nim piątkę. - Jak było?

- Zajebiście. - uśmiechnął się naprawdę szczęśliwy. - Nie spodziewałem się, że będę miał kiedykolwiek okazję, żeby spełnić... - przestałem go słuchać, nie mogąc oderwać spojrzenia od Faustyny, która ciągle stając przy samochodzie, żegnała się z Weroniką. - Dobra i tak mnie nie słuchasz. - machną rozbawiony ręką i znikał za drzwiami domku.

Zamrugałem kilkukrotnie, próbując przywołać się do porządku. Jednak jedną rzeczą, której mogłem poświęcić swoją uwagę, była sylwetka blondynki, która zbliżała się w moim kierunku.

- Hej. - uśmiechnąłem się szeroko, schodząc z kilku stopni werandy, żeby jak najszybciej spotkać się z dziewczyną.

- Hej. - odpowiedziała, zakładając pasmo włosów za ucho. Rozstawiłem szeroko ramiona, a Faustyna od razu w nie wpadła. - Boże, ale było cudownie. - pisnęła podekscytowana, wtulając się we mnie. Objąłem blondynkę i z błogim uśmiechem przytuliłem do siebie. W tym momencie miałem wrażenie, że wszystko wraca na swoje miejsce. Trzymałem Fausti w swoich objęciach i wiedziałem, że to jest ścieżka, która chce podążać. Dziewczyna jedną ręką gładziła moje lędźwie, a drugą ułożyła na moim karku, zawijając na palec kosmyki moich włosów.

- Cieszę się, że spełniłaś swoje marzenie. - szepnąłem do jej ucha. Wczorajsza noc wiele między nami zmieniła. Oboje bardziej otworzyliśmy się na siebie i zaakceptowaliśmy to, w jaką stronę zmierza nasza relacja.

- Bartek. - spoważniała, unosząc głowę, żeby na mnie spojrzeć. Nie zmieniła pozycji swoich rąk, tylko nieznacznie się odsunęła. Położyłem dłonie na biodrach dziewczyny, zahaczając kciukami o szlufki jej czarnych jeansów, żeby uniemożliwić jej zmianę pozycji. - Chyba musimy poważnie porozmawiać. - powiedziała z nutą niepewności w głosie. Już miałem otwierać usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mi dźwięk otwierających się drzwi domku za moimi plecami.

ghost of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz