Rozdział 1

30 3 0
                                    

       W krwi każdej z nas krążyło więcej alkoholu niż w standardowy sobotni wieczór, a miasto zaczynało przybierać ciemniejsze barwy, muskane okrągłym, żółtym światłem ulicznych latarni.

Kolorowe powykrzywiane neony powieszone nad restauracjami przyciągały wzrok. Słychać było śmiechy ludzi, którzy chcieli potańczyć, dobrze zjeść, może kogoś poznać na jedną czy wiele nocy.

Stałyśmy gęsiego w wąskim korytarzu i słyszałyśmy dudniącą wewnątrz muzykę. Jak na wieczór panieński przystało przebrałyśmy się z kwiecistych sukienek w ciemne stroje z wyjątkiem Anity, która miała na sobie biały kombinezon.

Kiedy przez nie weszłyśmy uderzyła mnie ściana muzyki i świateł. Pomieszczenie było zatłoczone, tłum ludzi przelewał się na parkiecie. W powietrzu unosił się zapach dymu i alkoholu. Co chwilę czułam jak obce, odkryte ramiona ocierają się o moje.

Kolory poruszające się w zawrotnym tempie pozwalały na kilka sekund wyodrębnić twarze bawiących się osób, oświetlając ich płonącym fioletem, delikatnym różem i zielenią. Muzyka pulsowała pod moimi stopami i wprawiała całe ciało w wibracje, z każdym dźwiękiem czułam swoje bijące serce.

Poczuła jak Anita ciągnie mnie za rękę i rusza w stronę baru gdzie stała już reszta dziewczyn. Barmani nachylali się w naszą stronę starając się rozróżnić słowa od wszechobecnej, głośnej muzyki. Nawet nie odpowiadali, nie miałoby to sensu, sama ledwo słyszałam własne myśli.

Chwilę zajęło zanim przyjaciółka położyła rękę na ladzie żeby zaznaczyć swoją obecność, a ja przylgnęłam do niej stając tuż obok. Czułam jej słodkie, kwiatowe perfumy. Idealnie do niej pasowały. 

- Fajne dziary - usłyszałam tuż przy moim uchu.
Podskoczyłam zdziwiona i zobaczyłam wysokiego mężczyznę o jasnych brązowych włosach i flirciarskim spojrzeniu.
Odruchowo spojrzałam na jego tatuaże. Jego ręce pokryte były głównie różami, ale mój wzrok przyciągnęła wytatuowana na przedramieniu osa.
Na środku szyi miał kontur serca, nasze ręce stykały się.
- Dzięki - odpowiedziałam bardziej z uprzejmości niż zamiaru dalszej rozmowy i zanim odwróciłam się w stronę Anity mężczyzna uśmiechnął się lekko i nachylił w stronę barmana cicho coś do niego mówiąc.
Wtedy nie wiedziałam, że długo będę wspominać tę krótką wymianę zdań.

Anita zamówiła dla nas wszystkich po drinku. Pomogłam jej zanieść szklanki do reszty dziewczyn, które już czekały na nas w jednej z wynajętych loży. Kanapa była twarda, prawie nie uginała się pod moim ciężarem.
- Znasz tego typa przy barze? - zapytała podejrzliwie Kornelia, jedna z koleżanek Anity - widziałam jak rozmawialiście.
- Nie mam pojęcia kto to był, powiedział tylko, że mam fajne dziary- odpowiedziałam odruchowo wystawiając ręce przed siebie.

Spojrzałam na czarne linie zdobiące moje ciało, o których właściwie zapomniałam bo były już od dawna moją częścią. Przechodziły przez ramiona kończąc się na dłoniach.
- Czyli szansa na znalezienie męża dla kolejnej z nas może nie jest stracona - odpowiedziała.
Kornelia chwyciła Anitę za przegub prawej dłoni pokazując na jej pierścionek zaręczynowy. Za tydzień od tamtej nocy miała tam być obrączka.
- Najbardziej komuś znaleźć męża chcą te które już swojego mają. Gdybym nie była sama kto robiłby wam za królową dram?
Gdy tylko skończyłam mówić poczułam w torebce wibrujący telefon. "Gdzie jesteś?" pokazało się na wyświetlaczu. Poczułam ucisk w brzuchy i sapnęłam z irytacją. Byłam jednak zbyt wstawiona żeby się tym mocniej przejmować.
- O wilku mowa? - Anita wychyliła się do przodu starając się przeczytać wiadomość.
Krótkie blond włosy przyjaciółki musnęły moje ramię. Jej głos był wesoły jak bąbelki otwieranego szampana. Wcisnęłam telefon do kopertówki chcąc jak najszybciej pozbyć się rozdrażnienia.
- Powiedziałabym, że raczej o świni. - odparłam niby z beztroską.
Dziewczyny zaśmiały się, oprócz Anity, która wbiła we mnie badawcze spojrzenie. Spuściłam wzrok.
- Każdy z nich ma coś ze świni - dodała Kornelia unosząc swój kieliszek jak do toastu. 
- Tak jak i każda z nas. - odparłam.

Tamtej nocy chciałam zostawić wszystkie troski w domu. Jedynie co jakiś czas wibracje telefonu próbowały przebić się przez tę błogość.
W przebłyskach światła widziałam tańczące blisko siebie pary i zastanawiałam się czy mają te same problemy co ja. Wolałam jednak sobie wyobrażać, że jest to ich pierwsza noc razem, że czują motylki w brzuchu i rumienią się na samą myśl o drugiej osobie. Zazdrościłam im tej beztroski.

Muzyka nagle się zmieniła i rozbrzmiał damski, wesoły głos.
- Drogie panie i panowie, którzy są wśród nas czy jesteście gotowi na poruszenie?!
Wszyscy spojrzeli w stronę sceny. Głośny, odliczający bas wibrował w mojej klatce piersiowej. Na krętych schodach stała kobieta ubrana w idealnie skrojony, błyszczący garnitur. Miała grube, czarne włosy sięgające do łopatek. Z daleka było widać jej równe białe zęby i szeroki uśmiech.
- Nie musicie wierzyć mi na słowo. Za chwilę przekonacie się na własne oczy jak potrafimy sprawić, że zapamiętacie ten wieczór na długie lata! - ludzie zaczęli zajmować miejsca przy stolikach i idąc za tłumem skierowaliśmy się do loży.

Białe światła zaczęły migotać i na kilka sekund było ciemno. Jedynym bodźcem były dźwięki. Przez krótką chwilę zanim znów zapaliły się światła poczułam niepokój i zacisnęłam palce w pięść.
Po chwili sala przybrała kolory fioletu i błękitu a na schodach po dwóch stronach sceny stali ubrani w garnitury mężczyźni. Odetchnęłam z ulgą.

Anita zaczęła od razu głośno klaskać, a z innych części sali usłyszałam pogwizdywanie i piski. Sama dołączyłam do przyjaciółki energicznie uderzając w dłonie.

Zaczął się występ na który czekałyśmy. Tancerze powoli schodzili ze schodów synchronizując się ze sobą. Każdy z nich był inny i wiedziałam, że żaden z nich nie może narzekać na brak powodzenia.
Gdy zeszli ustawili się na środku sceny cały czas podrygując w rytm muzyki. Dźwięk po dźwięku rozpinali kolejne guziki swoich marynarek, kamizelek i koszul. Poluzowane krawaty i muszki ściągali nagle i rzucali w tłum.
- Powitajcie naszych przystojniaków, prosto z zakamarków wielkiego miasta dzisiaj tylko dla was! - rozległ się ponownie głos prowadzącej. - Nasi dżentelmeni przygotowali dla Was dzisiaj niezapomniany występ. Czy potrafią wykrzesać w tym miejscu trochę magii?

Kobieta z dumą i wysoko uniesioną głową przechadzała się koło ustawionych pod sceną stołów. Panowie w powolnym tempie pozbywali się kolejnych elementów garderoby zostając w samych spodniach. Ich półnagie ciała oświetlane były przez kolorowe kształty. Tańczyli pozując jak greckie statuy a ich skóra zaczęła błyszczeć od pierwszych kropli potu. Padali na ziemię, podpierali się na rękach i czołgali w rytmie do krawędzi sceny.
Kobiety robiły im zdjęcia i podawały banknoty, które oni wkładali za paskiem spodni lub chwytali zanim jeszcze spadły na ziemię, śmiejąc się jednocześnie. Puszczali oczka, wysyłali buziaki i pokazywali języki w naszą stronę.
Pomyślałam, że Fabian by mnie zabił gdyby mnie tam zobaczył.
W sali zrobiło się gorąco, czułam jak moje uda zlepiają się ze sobą. Zsunęłam się na krawędź kanapy żeby się do niej nie przykleić.

Mężczyzna stojący pośrodku otoczony kompanami zrobił efektowne salto. Na jego szyi wisiał srebrny, cienki łańcuszek, który przy każdym obrocie zahaczał o jego usta przez co widać było jak co jakiś czas go przygryza. Miał mocno zarysowaną, lekko szpiczastą szczękę. Dłuższe włosy musiał odrzucać do tyłu i przeczesywać dłonią gdy przylegały do jego twarzy.
Jego mocny nos i spojrzenie sprawiało wrażenie jakby cały czas z kimś flirtował. Pomyślałam, że w sumie na tym też polega jego praca. Miał w sobie coś magnetycznego, ale jednocześnie odpychającego. Jakby był zanadto pewny siebie.

Po chwili wpatrywania się w jego postać obok mignął mi inny tancerz, którego od razu poznałam. Ręce pokryte tatuażami i charakterystyczna osa na przedramieniu. Teraz był bez koszulki i widać było ogromnego węża zdobiącego połowę jego torsu i pleców. Przez moment wydawało mi się, że uchwyciłam jego wzrok i poczułam mrowienie w brzuchu.

Anita szturchnęła mnie znacząco zwracając na niego uwagę. Jej głośny śmiech przebił się przez muzykę.
- Przyszły mąż? - szepnęła mi do ucha.
- Masz urojenia.
Anita uwielbiała tworzyć romantyczne historie, a przede wszystkim uwielbiała zwracać moją uwagę na innych mężczyzn niż tylko na Fabiana, którego otwarcie nie znosiła. Szukanie męża, o którym tak ciągle mówiła to była ostatnia rzecz na którą miałam ochotę. 

Słychać było dochodzące zewsząd oklaski, krzyki i kibicowanie. Utwór zmienił się na nieco wolniejszy co zwróciło moją uwagę z powrotem na podest. Tancerze zaczęli podchodzić do dziewczyn na widowni, a dwoje z nich zmierzało w naszą stronę. Wstrzymałam oddech z nadzieją, że któryś z nich weźmie przyszłą pannę młodą na scenę.

Teraz lepiej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz