Rozdział 6

15 1 0
                                    

     Minął niecały miesiąc odkąd Fabian i ja zaczeliśmy na nowo się spotykać, a ja nie miała mu nic do zarzucenia. Był dla mnie czuły i opiekuńczy, odbierał mnie z pracy, zabierał do swoich znajomych, spędzał u mnie noce.

Co jakiś czas odwiedzał mnie na zmianach w klubie i dotrzymywał mi towarzystwa kiedy miałam więcej czasu.

Na zewnątrz temperatura rosła, a atmosfera robiła się coraz bardziej wakacyjna.Z dnia na dzień w klubie pojawiało się więcej osób gdy studenci pisali ostatnie egzaminy. 

Siedziałam przy barze rozliczając rachunki kiedy właściciel lokalu poprosił mnie o rozmowę.
Jakub Bach był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Bardzo się starał, żeby dobrze wyglądać chociaż mi wydawał się nieco przerysowany. Miał czarną, idealnie równą, farbowaną brodę tak samo jak włosy. Usiadł obok mnie kładąc na stole markowe okulary przeciwsłoneczne.
- Jak dobrze wiesz, że od niedawna szykujemy się do otwarcia nowego lokalu. Nie mamy tam jeszcze sprawdzonych ludzi, jest kilka nowych osób, ale ci, których miałem z polecenia wykruszyli się. Pomyślałem, że może chciałabyś zacząć tam pracę.
- Przecież to jest z trzysta kilometrów stąd - odłożyłam rachunki i wlepiłam w niego szeroko otwarte oczy.
- Dokładnie trzysta czternaście. - poprawił - Pomyślałem jednak, że może będziesz zainteresowana. Byłoby to jak awans.

Kilka miesięcy wcześniej rzeczywiście rozmawiałam z nim o awansie. Problem tkwił w tym, że nie miałam na co awansować. Lubiłam swoją pracę, ale po kilku latach na barze chciałam zajmować się czymś jeszcze. Uważałam, że brakuje mi zajęć, albo po prostu chciałam się czymś rozproszyć.
Z drugiej strony jego propozycja wydała mi się szalona. Lubiłam nadmorski klimat swojego miasta. To, że miałam blisko plaże i mogłam dostać się na nią w kilkanaście minut. Tęskniłabym za tym.
- Chciałbym żebyś została tam managerem. Mnie nie będzie na miejscu, a Tobie ufam. - dodał.
- Dzięki Kuba, ale chyba nie chcę się przenosić. Nie teraz. - odpowiedziałam myśląc o wszystkim co musiałabym zostawić akurat kiedy moje życie zaczynało się układać.
- Nie musisz od razu mówić tak czy nie - położył dłoń na blacie i nachylił się w moją stronę - Proszę żebyś to przemyślała, mamy jeszcze trochę czasu.
- To nie tylko zmiana pracy. - wyprostowałam się - Jeszcze przeprowadzka, szukanie mieszkania...
Zaczęłam wymieniać wszystkie rzeczy, które mnie powstrzymywały. Nie powiedziałam tylko, że najzwyczajniej w świecie nienawidzę zmian.

Uśmiechnął się do mnie pokazując swoje zbyt białe zęby i obiecał, że jestem brana pod uwagę jako pierwsza i jeszcze raz poprosił, żebym się zastanowiła. Opowiedział o tym jakie miałabym obowiązki i mimo, że to wszystko brzmiało naprawdę dobrze, wolałabym gdybym nie musiała się specjalnie przeprowadzać.
- Zastanowię się. - powiedziałam w końcu, chociaż już wiedziałam, że nie chcę tego robić.
Spędziłam tam jeszcze chwilę w samotności wpatrując się w swoje dłonie. Może gdyby ta propozycja pojawiła się miesiąc wcześniej nie wahałabym się tak bardzo. Jednak zawsze gdy pojawiała się okazja do zmiany, rezygnowałam. Wtedy jednak wydawało mi się, że mam dobry powód. W końcu zaczęło mi się układać z Fabianem, miałam blisko przyjaciół i pracę, którą lubiłam.
Chociaż kuszące było stanowisko managera i być może pomogłoby kiedyś otworzyć coś swojego to nie mogłam po prostu wszystkiego rzucić.
Czułam ucisk w żołądku na samą myśl, ale z drugiej strony cichy głos w mojej głowie podpowiadał, że może minąć mnóstwo czasu zanim znów pojawi się taka możliwość.

Z zamyślenia wyrwały mnie głosy dochodzące z zaplecza. Owca szedł w moją stronę tanecznym krokiem wymachując swoimi włosami, a ja pomyślałam, że nic nie chcę zmieniać.
Kiedy zaczynałam pracę Fabian był bardzo o niego zazdrosny, była to przyczyna naszych pierwszych dużych kłótni, a ja naprawdę nie patrzyłam na Owcę w ten sposób. Dobrze mi się z nim pracowało, ale nigdy nawet nie widziałam się z nim poza klubem. W dodatku był ode mnie o pięć lat młodszy.  Mój chłopak widział to jednak inaczej i kiedy tylko wspominałam o barmanie wybuchał. Na początku uważałam, że to nawet słodkie. W końcu jeśli był zazdrosny to musiało mu na mnie zależeć. Zmieniłam zdanie gdy prawie nie musiałam przez to zmieniać pracy, ale przecież wszędzie mogą pracować inni mężczyźni. W końcu jednak mi uwierzył, chociaż zawsze wypowiadał się o Owcy z pogardą. Kolejna czerwona flaga, którą zignorowałam.

Teraz lepiej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz