Prolog

1.8K 21 8
                                    

-Lilianno obudź się spóźnimy się do szkoły.-usłyszałam głos Leona.

Leon to mój przyjaciel znamy się od dziecka,chodziliśmy razem do szkoły a on mnie do niej zawoził. Chłopak ma jasne zielone oczy i blond włosy, następnie przeniosłam wzrok na zegarek jest godzina 7:00.

-Już wstaje.-mruknęłam zaspanym głosem.


Podeszłam do szafy a następnie wyjęłam z niej beżowe spodnie cargo,biały top i szarą bluzę rozpinaną firmy Nike.

-Zrobić ci śniadanie czy wolisz pojechać do kawiarni?-zapytał. Zawsze jadamy w kawiarni kiedy żadnemu z nas nie chce się gotować.

-Z wiedzą, że jesteś w stanie nawet spalić wodę, to wolę chyba jednak zjeść na mieście ja dziś wyjątkowo stawiam.

-Skoro ty płacisz to nie będę się sprzeciwiał.-powiedział zadowolony.

-Dobra to idź do auta i zaczekaj na mnie, a ja się szybko ubiorę pomaluje i zejdę.


Blondyn pokiwał głową po czym wyszedł z mojego pokoju i udał się w stronę auta.
Wzięłam przygotowane ubrania z łóżka i poszłam w stronę łazienki, po ubraniu się wzięłam do ręki szczotkę do włosów i przeczesałam swoje jasne blond włosy nie były one długie, sięgały do piersi, były za to falowane co w nich uwielbiałam. Dziś pozostawiłam je rozpuszczone. Następnie szybko wyszczotkowałam zęby, nadszedł czas na malowanie zazwyczaj delikatnie się malowałam, ponieważ zazwyczaj mi nie starcza czasu na pomalowanie się, lub zwyczajnie mi się nie chce. Dziś nie zamierzam się malować nie wiadomo jak mocno twarzy. Podeszłam do lustra, wzięłam do rąk korektor nałożyłam go na swoje niedoskonałości po czym wklepałam gąbeczką, po czym nałożyłam na twarz: tusz do rzęs, róż, rozświetlacz, wyjątkowo nałożyłam mydełko do brwi. Spojrzałam na zegarek jest godzina 7:45 doszłam do wniosku, że makijaż nie zajął mi dużo czasu.

Wzdrygnęłam się gdy usłyszałam klakson auta, szybko wzięłam plecak wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę drzwi od wyjściowych. Wyszłam z domu ruszając w stronę samochodu.

-Co tak długo?- Powiedział chłopak, gdy weszłam do środka.

-Zawsze tyle samo czekasz, a wciąż nadal zadajesz to samo pytanie. -przewróciłam oczami.


Chłopak bez słowa odjechał ruszając w stronę kawiarni, gdy już tylko otworzyliśmy drzwi od niej, przywitał nas pies, który był pupilem właściciela kawiarni wabił się Bajka. Bajka jest owczarkiem niemieckim.
Powitaliśmy się ze zwierzakiem ruszając do najbliższego stolika.

-Dzień dobry co będzie dla was?- Zapytała kelnerka o imieniu Lucy

-Ja wezmę to co zawsze kolega też.

-Na wynos czy na miejscu?

-Na wynos.

Kelnerka pokiwała głową i odeszła. Dziesięć minut później dostarczyła nam nasze zamówienia. Zawsze braliśmy to samo czyli gorącą czekoladę i croassanty, Leo wyjątkowo brał czasem kawę i pączki, co prawda nie było to zdrowe śniadanie, lecz nie przywiązywaliśmy do tego zbyt wielkiej uwagi. Gdy wyszliśmy z kawiarni ruszyliśmy w stronę szkoły, tak się składało, że szkoła była pięć minut stąd pieszo.

-Czas rozpocząć te paskudne osiem godzin w tym pierdolniku.

Słysząc przesiąknięty nienawiścią głos Leo spowodowany samym wspomnieniem o szkole zastanawiałam się co zrobi kiedy dowie się że pierwsza jest matematyka czyli znienawidzony przez niego przedmiot nr.1 jednak wzruszyłam ramionami i postanowiłam, że nie chce być osobą która go o tym poinformuje.Wole dożyć jutra.

***

Po ośmiu godzin w męczarniach wróciłam do domu w którym zastałam mamę, było to dla mnie niemałym zdziwieniem. Miała wrócić jutro przez wyjazd firmowy, a wyjechała tydzień temu.

-Część.-uśmiechnęła się promiennie.-Jak w szkole?

Na kanapie dostrzegłam Aleksandra. Aleksander to partner mojej mamy, są już ze sobą od czterech lat. Gdy mój tata umarł mama była załamana i to właśnie on pomógł jej w tym trudnym czasie.

-Cześć.-powiedział mężczyzna.Odpowiedziałam mu na przywitanie i zaczęłam mu się przyglądać, był on ubrany w czarny garnitur, który się trochę odznaczał przez jego siwiejące włosy, również czymś co zwracało uwagę w jego wyglądzie to ostre rysy twarzy i ciemne zielone oczy.

-Musimy porozmawiać.- powiedziała kobieta.

-Na jaki temat?

-Już cztery lata trwa relacja moja i Aleksandra, dlatego.-Przerwała patrząc na mnie dziwnie jakby się zastanawiała czy nie zrezygnować z tego co planuje.

-Mamo do rzeczy- jęknęłam zniecierpliwiona.

-Przeprowadzamy się do niego.-Powiedziała uważnie mi się przyglądając. 


It was always about you [Wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz