Rozdział 2

6 3 0
                                    

     -Miałaś rację, Sala. Rzeczywiście był tutaj samochód. - powiedział Lucky obwąchując koleiny.

-Powinniśmy pójść za tym zapachem. Tylko wiecie... Jak już wyruszymy to nie będzie powrotu. Na pewno chcecie ze mną iść? - zapytał Bruno Bajgielek.

-Ja na pewno. Nie wycofam się. - zapewniła Sala. Lucky tylko zamerdał ogonkiem, gdyż myślał właśnie o swoich właścicielach, których właśnie zostawia za sobą. Bruno spojrzał na niego smutno. Po tak długim czasie spędzonym w swoim towarzystwie, bez problemu wyczuwał smutek i niezdecydowanie przyjaciela. Wiedział, ile kosztuje go zostawienie opiekunów.

🐾🐾🐾🐾🐾

     Ares skradał się właśnie między drzewami. Otaczał go szelest liści i delikatne szeleszczenie liści smaganych wiatrem. Nagle, usłyszał szczekanie psa. Czy to była Sala? Miłość jego życia, którą ukradł mu ten głupi Bruno Jakiśtam. Przecież on nawet nie ma normalnego imienia! - takie myśli krążyły w głowie Aresa, kiedy zmierzał w stronę psów. Teraz już wyraźnie czuł, że było ich tam więcej. Kiedy wyszedł spomiędzy drzew, zobaczył dziwny obraz. Sala stoi napięta, obwąchując dokładnie koleiny jakiegoś samochodu. Bruno siedzi na ziemi i smutnym wzrokiem patrzy na jakiegoś obcemu Aresowi psa. 

     Sala podniosła gwałtownie głowę, wyczuwając obecność Aresa. Spojrzała na niego.

-Cześć Ares! Ares, to jest Lucky. - powiedziała Sala wskazując na whippeta. - Lucky to Ares.

-Hej! - powiedzieli prawie równocześnie.

-Co tu się dzieję?! - zapytał Ares.

-Porwali właścicieli Bruna. Wyruszamy z nim, aby pomóc ich uratować. - wyjaśniła Sala. Ares spojrzał na nią zaskoczony. Zostawia go, aby wyruszyć z Brunem i tym, no, Luckim na podróż donikąd?! - Ares był bardzo zaskoczony, ale oczywiście tego nie powiedział, nie chcąc ranić jej uczuć. Lucky i Bruno odeszli na bok, przeczuwając, że zanosi się na kłótnię.

-Ale jak to? Zostawiasz mnie? Nie będziemy już chodzić razem polować na króliki? Przecież wiesz, że nie mam żadnych innych przyjaciół oprócz ciebie. - powiedział Ares.

-Przykro mi. Muszę pomóc Brunowi, bo właściciele to jego całe życie. A poza tym, wrócę. Nie zostawiam cię na zawsze.

-Nie pozwolę ci! - wrzasnął Ares i obnażył kły na zbliżających się Bruna i Luckiego. - Nie możesz mnie zostawić dla tego parszywego pyska!!!

-Zostaw ją! To nie jest jej wina. Jeśli bardzo nie chcesz się z nią rozstawać, to idź z nami! - powiedział Bruno, doskakując do Sali. W tej chwili Ares rzucił się na Bruna. Bruno zręcznie odskoczył w bok i udało mu się ugryźć Aresa w bok. Ares zawył z bólu, lecz po chwili znów skonfrontował się z Brunem. Tym razem to Lucky zareagował, chcąc bronić przyjaciela. Odepchnął Aresa na bok, lecz niestety dostał przez to jego łapą w pyszczek. Ares znów się podniósł, lecz widać było, że wie, iż nie ma szans z dwoma dobrze walczącymi psami. Jednak, znów doskoczył. Bruno nie była na to przygotowany, więc został przygnieciony przez cięższego od siebie psa. Lucky podniósł się z ziemi i przejechał pazurami po pysku Aresa. Ten w końcu odpuścił.

-Jak mogłaś, zdrajczyni!!! - warknął odbiegając w las. Sala, która przez całą walkę stała jak zamrożona, teraz się ruszyła.

-Przepraszam was! On... on zawsze był trochę porywczy. Nie sądziłam, że was zaatakuję! - powiedziała Sala, podchodząc do Bruna. Zaczęła wylizywać krew, która zebrała się na jego futrze. Na szczęście, Bruno nie odniósł żadnych poważnych obrażeń. Kiedy Sala była już tego pewna, podeszła do Luckiego, który w tym czasie zdążył się już trochę wyczyścić. Niestety miał on dość głębokie zadrapanie na boku. Lucky podążył wzrokiem za Salą, która podeszła by wylizać mu ranę.

-Dobrze, jeżeli jesteście w stanie to możemy iść. Na razie jest prosto, wystarczy iść śladami opon. - powiedział Bruno, przepełniony nadzieją.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 07, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przygody Bruna BajgielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz