Mia Wallace

58 5 1
                                    

"Alexander Longman" powtórzyła za mną Florance szukając informacji w swoim telefonie.

- No, no! Niezłe ciacho ten twój sąsiad i faktycznie niezły kurwiarz z tego co tu piszą. - Mignęła mi na dowód ekranem przed oczami. Tak jakbym zdążyła coś zobaczyć.

- Przekonałam się już o tym sama - powiedziałam i dalej przeciągałam się leniwie.

Nie miałam ochoty na śniadanie a po wczorajszej pijatyce jedynie uzupełniałam swoje elektrolity wodą z cytryną na przemian z sokiem pomarańczowym.

Tito i Enzo ostatecznie wezwali taksówkę a Flor z Matem zostali u mnie na noc i oni też chyba zdążyli ochrzcić pokój gościny. Tylko ja nie miałam jeszcze porządnego seksu w swoim nowym, własnym mieszkaniu. Swój pierwszy raz tutaj przeżyłam z zasilanym bateriami różowym substytutem - nie miał imienia, do wtóru z sąsiadem za ścianą. Żałosne.

Matt jak przystało na nowoczesnego mężczyznę, przystosowanego ewolucyjnie do życia pichcił sobie śniadanie w mojej kuchni, która aktualnie wyglądała jak totalne pobojowisko. Niestety Flor cudowna dziewczyna wielu talentów tego jednego nie posiadała, chłopak więc skazany był na swoje umiejętności. My w tym czasie plotkowałyśmy o wczorajszych wydarzeniach i obgadywałyśmy sąsiada.

- Fotograf, ma na koncie Pulitzera - kontynuowała swój research - lubi inwestować zwłaszcza w nowe technologie, właściciel galerii w stolicy, kilku barów, klubów i innych nieruchomości rozsianych po świecie i tu w okolicy... A jutro na naszej słynnej ulicy otwiera swoją nową galerię. - Dopiero tymi informacjami mnie zainteresowała. - Skacze z kwiatka na kwiatek, nie był w poważnym związku..

- Stop, wróć do tej galerii. Flor załatw mi zaproszenie na to otwarcie. Może czas przedstawić się sąsiadowi. Umów mnie wcześniej z Emiliano nie stanę przed tym typem wyglądając byle jak.

- Jakieś plany na dzisiaj? - dopytywała moja asystentka.

- Wypad do klubu.

- Idziemy na imprezę? - zapytał Matt przeżuwając i mlaskając za moimi uszami.

- Raczej rekonesans. Chcę się przekonać czy nie kupiłam kota w worku.

- A co znowu kupiłaś? - zdziwiła się dziewczyna.

- No klub.

- Żartujesz?! I czemu dowiadujemy się dopiero teraz? - zapiszczała podekscytowana.

- Pamiętasz moje spotkanie z Jamsem? Wspomniał mi o znajomym, który ze względu na kłopoty finansowe pilnie musi sprzedać klub "Onyks". Tym znajomym okazał się jego wujek czyli szwagier i szara eminencja Swallowa. Zadzwoniliśmy i tak jakoś się dogadałam w zamian za kolację jutro wieczorem. Zanim na nią pójdę chciałabym zobaczyć swój zakup, incognito - streściłam pokrótce.

Zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu ukazał się smok. Matt podsłuchujący nas z za kanapy widząc to postanowił się szybko oddalić.

- Flor odbierz - podsunęłam jej aparat.

- Sama odbierz - odsunęła go od siebie.

- Za co ci płacę?! - przesunęłam go spowrotem.

- Ale dam na głośnik. Słucham! - odebrała.

- Co policja robiła wczoraj w apartamentowcu?

- Jaka policja? - wyjąkała Flor.

- Wiem, że tam jesteś Milly. I teraz to już mam pewność, że masz coś na sumieniu jeśli boisz się odebrać osobiście.

- Dobra jest - wyszeptałam w kierunku Flor. - Od razu ja! Ktoś ich widział, że wchodzą do budynku a ty już myślisz, że to do mnie - włączyłam się do rozmowy zbulwersowana.

½Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz