1. The Gamble Unveiled

279 12 3
                                    

– Pani Godność? - Zapytał mężczyzna przede mną. Mogłam śmiało stwierdzić, że miał około dwóch metrów wysokości, a jego barki były zdecydowanie szersze niż u większości ludzi.
– Yviette. - Odpowiedziałam bez zastanowienia, lecz po chwili dodałam. - Coldwell. Yviette Coldwell. - Gburowi naprzeciwko najwyraźniej coś nie pasowało, bo spoglądał to na mnie, to na kartkę, którą trzymał w rękach.
– Przykro mi, Pani imię nie znajduje się na liście, także jestem zobowiązany wyprosić panienkę z kolejki.
— Wydaje mi się, że to Panu powinno być przykro, ponieważ wejdę tam tak czy inaczej. Nie rozumiesz mnie, muszę się tam dostać! - Traciłam już pomału cierpliwość, mimo iż nigdy nie należałam do osób, które łatwo się denerwowały, tak teraz nie potrafiłam się uspokoić.Mój ojciec niespodziewanie zmarł pół roku temu, zostałam się sama, bez nikogo. Osiemnastolatka w siedmiuset tysięcznym mieście, w ciasnym mieszkanku w najbardziej niebezpiecznej dzielnicy. Na domiar złego, kochany Ojczulek był uzależniony od hazardu, pozostawił mi w prezencie dług na ponad pół miliona dolarów, który byłam zmuszona spłacić, a ''New Eden" pod którym właśnie stałam był moim jedynym ratunkiem. Od najmłodszych lat spędzałam czas na graniu w karcianki, najpierw z dziadkiem, w późniejszym czasie z tatą w Pokera. Był to szybki sposób na wzbogacenie się, jednakże niebezpieczny. Często było się zmuszonym grać Va Banque, a życie weryfikowało twoje być, albo nie być. W tamtym momencie było to moje jedyne wyjście.
Mężczyzna spojrzał na mnie z zimnym spojrzeniem, ale zanim zdążył odpowiedzieć, z boku podszedł do nas inny mężczyzna, wyglądający na starszego o kilkanaście lat. Ochroniarz na jego widok, znacznie się wyprostował.

— Coś się dzieje, Dean? - zapytał, spoglądając na mężczyznę przed mną.

— Madame Coldwell twierdzi, że ma wejść do środka, ale jej imię nie widnieje na liście - odpowiedział Dean z wyraźną irytacją.
Starszy mężczyzna spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

— Coldwell, mówisz? Yviette Coldwell? - zapytał, a ja kiwnęłam głową, zdziwiona, że mężczyzna zna moje nazwisko.

— Kochanie, przepraszam za zamieszanie. Wejdź do środka Yvie. Nie sądziłem, że jeszcze ktoś o tym nazwisku się tu zjawi. - Mężczyzna otworzył drzwi i wskazał mi wejście. Spojrzałam na niego ostentacyjnym wzrokiem, nie do końca mając świadomość co się dzieje. Weszłam do środka, a mężczyzna, który okazał się być właścicielem kasyna, podał mi dłoń.
To jemu wiszę pieniądze.

— Jestem George Halley. Bardzo mi miło, Pani Coldwell. Mam nadzieję, że spędzi pani miło czas w New Eden.

— Dziękuję, mam pewne sprawy do załatwienia, ale zapewne wie pan w jakim celu tutaj przyszłam. - uśmiechnęłam się.

– Oczywiście, bylebyś nie zwiększyła tego co zostawił po sobie twój ojciec. - Zaśmiał się grubiańsko, spoglądając na moją reakcję, a następnie odwrócił się mrucząc krótkie " Do zobaczenia."

"New Eden" otworzył się przede mną jak brama do świata pełnego ekstrawagancji i hazardowej ekscytacji. Gdy tylko wkroczyłam do środka, zaczęłam rozumieć dlaczego ojciec spędzał tu tyle czasu.
Wysokie sufity zdobiły lśniące żyrandole, które rzucały iskrzące światło na kremowe ściany zdobione złotymi detalami. Meble, utrzymane w stylu nowoczesnego glamour, były wygodne, a ciemna podłoga z drewna dodawała całości wyrafinowania. Muzyka, która pulsowała w tle, dodawała klubowi niepowtarzalnego rytmu, a ruchome postacie na parkiecie tworzyły energię, która wypełniała przestrzeń. Przechodząc obok obszernej sali gier, zauważyłam, że stoły do pokera, blackjacka i ruletki były pełne ludzi gotowych na ryzyko. Krupierzy, elegancko ubrani, obsługiwali graczy z profesjonalizmem, a ich uśmiechy sugerowały, że wiedzą, jak utrzymać atmosferę rozrywki. Bar, zlokalizowany w centrum klubu, kusił różnorodnością trunków. Barmani, w swoich eleganckich garniturach, z gracją przygotowywali drinki dla wymagającej klienteli. Podążając głębiej, natrafiłam na prywatne pokoje VIP, zasłonięte czerwonymi zasłonami, gdzie klienci mogli cieszyć się grą w intymnej atmosferze. Mieszanka kolorów, zapachów i dźwięków tworzyła atmosferę, która skłaniała do rywalizacji, a jednocześnie sprawiała, że każdy gość czuł się wyjątkowo. Kasyno nie tylko oferowało hazardową rozrywkę, ale także było sceną spotkań wpływowych ludzi, negocjacji biznesowych i intryg prywatnych. Był to nie tylko klub hazardowy, ale również centralne miejsce, gdzie życie towarzyskie splatało się z emocjonującą grą.
Nastał czas, aby wkręcić się w grę, ale czy byłam gotowa na ryzyko, które "New Eden" miało do zaoferowania? Moje wybory obiecywały konsekwencje, których jeszcze nie byłam w stanie do końca zrozumieć. Stanęłam tam, zdając sobie sprawę, że każda decyzja mogła zmienić moje życie. Czułam pulsującą energię tego miejsca, a jednocześnie niepewność wypełniała moje myśli. Jedno było pewne - w kasynie nie było miejsca na błędy.

Shadowed Hearts: A Race Against DemonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz