1.Codzienność

8 0 0
                                    

Niby jak codzień spakowałam swój plecak, ubrałam się następnie poszłam zjeść śniadanie. Również jak zawsze nikogo nie było na dole więc szybko zjadłam śniadanie i pojechałam swoim czarnym Chevroletem Camaro do szkoły.

Gdy zaparkowałam samochód skierowałam się w stronę wejścia do budynku szkoły. Po przekroczeniu progu szkoły od razu podeszła do mnie Madison moja najlepsza przyjaciółka, z którą znam się od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Przywitała się ze mną zamieniłyśmy kilka zdań i każda z nas rozeszła się w swoją stronę.

Szłam korytarzem mijając ludzi. Z niektórymi się przywitałam z innymi nie. Aż na mojej drodze stanął Ethan. Bardzo specyficzny człowiek. Znaczy to nie tak, że go nie lubię tylko nie szczególnie przepadam za jego stylem bycia. Oczywiście nie przeżyłby gdyby przeszedł obok mnie i nic nie powiedział:

- Witam moją ukochaną Amber Huffer - powiedział to z takim sarkazmem a najbardziej dwa ostatnie słowa. - Dawno się nie widzieliśmy co tam u ciebie?

- Faktycznie bardzo dawno się nie widzieliśmy zaledwie 16 godzin temu! - to ostanie w sumie wykrzyczałam.

- Ależ nie tak agresywnie. Po co te nerwy? - zapytał - A i jeszcze wtedy nie zapytałem co u ciebie słychać - uśmiechnął się drwiąco.

Ach tak zapomniałam przecież, że ON lubi mnie TESTOWAĆ.

- Mhm. To dobrze, że teraz sobie przypomniałeś Ethan.

- To jak tam życie leci? - zapytał ponownie.

- Dopóki mnie nie zaczepiłeś było świetnie - odpowiedziałam całkiem szczerze.

- Miło, że nie zapytasz o to samo... - udał, że go to bardzo mocno zabolało.

- Meyer ile razy muszę powtarzać tobie, że nie interesuje mnie twoje życie. A teraz wybacz ale spieszę się na lekcje. Cześć - powiedziałam do niego na odchodne.

Poszłam na lekcję matematyki. Nie byłam z niej orłem ani nie jakąś straszną nogą. Uczyłam się dość przeciętnie. Nie ze wszystkich przedmiotów oczywiście ponieważ, z historii miałam większość 5 i 6. Ale wracając do lekcji matematyki i tej strasznej geometrii. Załamanie człowieka bierze. Może jak ktoś chce zostać architektem to wtedy potrzebne. Ale nie mnie osobie, która chcę iść na medycynę. I jeszcze na dodatek ta jędza zapowiedziała sprawdzian za tydzień. No po prostu żyć nie umierać.

Ten dzień zapowiadał się ciekawie.

Gdy nadeszła pora lunchu spotkałam Madison czekającą na mnie przy stoliku. Podeszłam od razu do niej i zaczęłyśmy rozmawiać o dzisiejszych lekcjach, które miałyśmy. Trochę się sobie też wyżaliłyśmy i poszłyśmy dalej na lekcje.

Ja akurat miałam teraz ostatnią lekcję. Niestety był nią nieszczęsny wf. Nie lubię tego przedmiotu od zawsze. Dobra może i gram w szkolnej drużynie siatkarskiej ale to nie zmienia faktu, że ta lekcja to inne uniwersum. Co najmniej dla mnie. Tak jak inni szłam się teraz przebrać i iść prosto na salę. Gdy już na nią weszłam z innymi uczniami okazało się, że dziś są testy sprawnościowe...

- Dzień dobry wszystkim. Dzisiaj zaliczenia z biegu na 6 okrążeń wokół całej sali, skoku w dal i sprintu. Rozgrzewkę dzisiaj poprowadzi nam... Olivia - powiedziała po czym wszyscy ustawili się za Olivią i zaczęli się rozgrzewać.

Po rozgrzewce przyszedł czas na testy.
- Dobierzcie się w grupy 4 osobowe - nakazała nam wuefistka.

Ja chcąc nie chcąc wylądowałam w grupie z Olivią, Cloe i Tiną czyli w skrócie ze szkolnymi gwiazdeczkami.

Do you wana know?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz