1: Ulewa

101 7 2
                                    

- słyszałaś? Podobno Sędzia Neuvilette ma romans z tamtym detektywem- całkiem głośno powiedziała jakaś Meluzyna do swojej ludzkiej koleżanki.
- słyszałeś to, Wriothesley? - Neuvilette cicho spytał towarzysza. Ten potaknął, i razem wstali od kawiarnianego stolika. Kiedy znaleźli się przy dziewczynkach, oboje wybuchli śmiechem.
- Jak już, to mówcie po imieniu także mojemu współpracownikowi. Wriothesley, co w twoim więzieniu robi się dzieciom kiedy nie okażą tobie szacunku?- spytał żartobliwie Neuvilette.
- cóż, zazwyczaj są gotowane w oleju lub zamrażane żywcem. Jeśli to nie działa, trzeba je powiesić - Odparł poważnie Wriothesley. Po kilku sekundach oboje wybuchnęli śmiechem. Dziewczynki wbiły wzrok w ziemię. Starsi przybili piątkę, kiedy za nimi pojawiła się dziewczyna. na oko miała dwanaście lat, choć, jak na swój wiek była wysoka. Miała kremowo-błękitne włosy do ramion i niemalże fluorestencyjne różowe oczy.
- P-Panie Neuvilette, i.. Panie Wriothesley, M-Mój brat... On został zamordowany.. i ja nie wiem co zrobić...-krzyknęła.

-Wriothesley, Idź z nią. ja zawołam Clorinde i Cheveruse, i do was dołączę. - Spokojnie powiedział Neuvilette- włącz komunikator. i... nie daj się ponieść Emocjom. - cicho dodał, Kiedy Wilk pobiegł z dziewczynką. Wriothesley uśmiechnął się przez ramię, i zniknął w bocznej uliczce.
Neuvilette pobiegł w drugą stronę.
Czyj genialny pomysł polegał na postawieniu tu komisariatu? Zaczął się Zastanawiać, kiedy zobaczył umieszczenie budynku policji. Szybko, niczym błyskawica wbiegł po schodach i niemalże wpadł na stojące w drzwiach Navię i Clorinde.
-Idealnie. Gdzie jest Cheveruse?- spytał.Fioletowo włosa natychmiast zrozumiała że chodzi o coś poważnego, i po trzydziestu sekundach w czwórkę(Navia poszła z nimi) zbiegali że schodów.
-Neuvilette, o co dokładnie chodzi? - spytała Kapitan.
- w sktócie, byłem z Wriothesleyem na kawie..- przerwał, kiedy Navia i Clorinde roześmiały się , lecz po chwili dokończył - i podbiegła do nas dziewczynka która powiedziała że jej brat został zamordowany. - Cheveruse gwizdnęła z uznaniem, ale nie skomentowała. Niedługo później byli już na miejscu. Nagle ponad wrzawę podniósł się krzyk poprzedzony strzałem.
Wriothesley nie korzysta z broni palnej, więc to nie on wystrzelił. Pewnie ten zabójca wdał się z nimi w walkę, i zranił tamtą dziewczynkę. Niedobrze. Albo postrzelili Wriothesleya.. nie, lepiej tak nie myśleć..- pomyślał, i szarpnął drzwiami. Lodowy Wilk siedział oparty o ścianę, z postrzelonym ramieniem i małą raną na klatce piersiowej, a nad nim stał mężczyzna w ciemnym kombinezonie kiedy zauważył policję w drzwiach, bez zawahania strzelił jeszcze raz, raniąc Siwowłosego w brzuch i. Wyskoczył przez okno. Dziewczyny natychmiast pobiegły szukać apteczki i dziewczynki. Tylko Neuvilette stał sparaliżowany w drzwiach. Po kilku sekundach podbiegł do ściany. Oparty o nią Diuk stracił przytomność po ostatnim strzale tamtego faceta.
- Wriothesley...- szepnął Iudex. Navia podeszła do niego z apteczką, i Położyła dłoń na jego ramieniu.
- Będzie dobrze, jest przyzwyczajony do ran. W dodatku, jest ranny w lewą rękę, a dobrze wiesz że jest praworęczny. Druga kulka została odbita przez ciebie, i tylko spowodowała utratę przytomności. A ta rana na klatce piersiowej jest naprawdę płytka, jakby przeciął się papierem.- starała się go udobruchać Blondynka. Mimo to , za oknem słychać było deszcz uderzający o bruk.
-Wodny smoku, Wodny smoku nie płacz..- szepnął Wriothesley, który już odzyskał przytomność.
- Wrio...
- cicho, nic mi nie jest- jakby na potwierdzenie tego zdania spróbował wstać, jednak Navia powstrzymała go.
- p-przepraszam... -powiedziała cichutko dziewczynka. Navia podeszła do niej, i poklepała ją po głowie.
- nie mogłaś tego przewidzieć.-
Z oczu dziewczynki popłynęły łzy.
- zbierajmy się. Musimy zabrać Wriothesleya do meropide, żeby sigevinne się nim zajęła.- powiedziała stanowczo Clorinde.
- nie. Wriothesley zostanie na powierzchni, w pałacu memoria.- zaoponował, i uważając na jego rany, podniósł przyjaciela.
- właśnie, co z tym dzieckiem? - spytał, otwierając drzwi.
- Na razie ja się nią zaopiekuję - odparła Navia. W siódemkę wyszli z mieszkania. Clorinde i Cheveruse eskortowały ich do pałacu, a Navia pobiegła po Sigevinne. Kapitan policji zostawiła ich przed pałacem, ale mistrzyni pojedynków odprowadziła ich do sypialni Sędzi. Neuvilette położył Wriothesleya na swoim łóżku i usiadł na fotelu kilka metrów dalej. Deszcz uderzający o szybę zmienił się w burzę. Po pół godzinie wróciły Navia i Sigevinne. Ta druga odrazu zajęła się rannym mężczyzną, a po zatamowaniu krwawienia dała Neuvilettowi herbatę na uspokojenie. po jakiejś godzinie wyszła zostawiając ich samych.

- Neuvilette, jako że wiem kim jesteś, ufam ci, że cokolwiek by się działo od razu pobiegniesz po któregoś z lekarzy.- powiedziała na odchodne. po kilku minutach Wriothesley otworzył oczy, i usiadł.

- poszła już sobie?- spytał, wywołując delikatny uśmiech na twarzy sędzi.

- tak. przy okazji, kiedy spałeś nafaszerowała cię lekami przeciwbólowymi, więc nie dziw się że nie czujesz palców u stóp. - odparł.

- Neuvilette... opowiesz mi coś? może jakiś cieawy przypadek zbrodni, albo historię którą usłyszałeś od kogoś? - poprosił Wriothesley.

-Więc.. opowiem ci o pewnym chłopaku, który namieszał mi w głowie. poznałem go, gdy miał dziesięć lat, na sali sądowej, i zesłałem na pięć lat do Meropide. wiele lat później spotkaliśmy się ponownie, aby rozwiązać tajemnicę Seryjnych Zabójstw właśnie w tej fortecy. od tamtego czasu pracowaliśmy razem przez pięć długich lat, jednak pokłóciliśmy się, i mało brakowało a zerwali byśmy kontakt. tamten mężczyzna wrócił do spraw Więziennych, a ja zająłem się pracą nad zmianą ustawy, tak, aby zlegalizować pary jednopłuciowe i inne. ale potem nasze drogi zeszły się z powrotem, kiedy z więzienia zbiegł sumerański morderca. i.. potem zakochałem się... niedługo po tym zaczęły krążyć o nas plotki, jednak on został śmiertelnie raniony. był bardzo podobny do ciebie, a nasza znajomość wyglądała niemalże tak samo jak z tobą, ale on umarł, a ty nie. i tego się trzymajmy. zrozumiałeś? - opowiedział z delikatnym uśmiechem Neuvilette. -idź już spać- dodał po chwili.

-połóż się koło mnie, jest wystarczająco dużo miejsca..- zaproponował Wriothesley.

-nie chcę urazić twoich ran, poza tym i tak bym nie zasnął. - zaoponował Sędzia. po jakiś trzydziestu minutach Jego towarzysz zasnął.

|Hydro dragon, don't Cry|Wriolette|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz