4: Pierwsza Wskazówka

25 1 0
                                    

Rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Neuvilette wstał, na co Diuk chciał protestować, ale się powstrzymał.  

-chłopcy, przepraszam że przeszkadzam, ale rozgrzebaliście śledztwo, a potem o tym zapomnieliście. - odezwała się Clorinde. Koło niej stała Navia, trzymająca za rękę dziewczynkę od której wszystko się zaczęło. 

-nic takiego. co tu robi...

-Karmilla. - przedstawiła się dziewczynka. - przykro mi że przeze mnie zostaliście ranni... myślę, że mogę wiedzieć coś istotnego w sprawie... -rozpłakała się. Navia ją przytuliła, i razem podeszły do łóżka.
-Nic się nie stało, jak widzisz... Ja czuję się dobrze, a zemdlałem z powodu Yosai. A Wriothesley... Ma siły uciekać przed pielęgniarkami, więc chyba już go nie boli... - próbował uspokajać ją Neuvilette.
- Nie próbuj mnie pocieszać! Wiem.. wiem, że przeze mnie życie Pana Wriothesleya Było zagrożone... - kiedy wypowiedziała ostatnie słowa, Sędzia spowarzniał.
-Dziecko, to nie twoja wina. Diuk... Wri ma tendencję do ryzykowania. Mi też się to nie podoba, ale się nie martw. To nie jego pierwszy raz... - starał się przekonać Karmillę.
-Nie pogrążaj się, Neuvilette.. -delikatnie uśmiechnął się mężczyzna, po czym skierował uwagę na dziewczynkę i Navię.-Przyjdziesz z nią do mnie za dwa dni? Na razie ja mam dziurę w brzuchu, A nasz kochany Iudex... No generalnie musi odpocząć. Porozmawiamy, za dwa dni, dobrze? - Kiedy to powiedział, Rosula szepnęła coś do Karmilli, i razem z Clorinde wyszły z pokoju.

-Neuvilette, jak się czujesz? -Spytał Diuk, na co drugi mężczyzna wymamrotał coś na krztałt "W miarę Okej" i usiadł na łóżku. Wilk podszedł do niego, i pocałował go w czoło. Ten wskazał mu że ma usiąść, a potem odezwał się.
-Co robimy z tym mordercą? Bo tego co zrobił mu nie wybaczę. -
-Jak to co? To miasto należy do Boga sprawiedliwości, my jesteśmy genialnymi detektywami, i mamy tutaj mordercę. Jak myślisz, co robimy?- odparł, odpiął kajdanki z paska, i zaczął się nimi bawić.
-mam cię spiąć tymi kajdankami?- Spytał wyraźnie zirytowany Smok, na co Wriothesley uśmiechnął się.
-jak chcesz... Jestem wolny jutro wieczorem. Wracając do zabójcy... Mam pewien trop, dzięki któremu możemy spróbować go złapać. Więźniowie w Meropide są naprawdę pomocni. -
-tak, z chęcią. Co to za trop?
-W skrócie, Ktoś powiedział mi, że podobna osoba kupowała u niego bandaże, podobno miała ranę na ręce.
-No i fajnie. Chodź, pójdziemy do mojego pokoju w Pałacu, tam mam wyniki moich poszukiwań z tych kilku godzin. - Wstali, i wyszli z pokoju. Korytarzem próbowali wykraść się bez uwagi Meluzyna i pielęgniarek, ale na ostatniej prostej któraś ich zobaczyła. Zaczęli biec, i zdążyli zamknąć drzwi od skrzydła szpitalnego. Wriothesley spróbował wziąść głęboki oddech, ale zamiast tego, zaczął kaszleć. Na łokciu, którym zasłonił twarz pojawiły się małe kropelki krwi, a on starł je, tak żeby ukryć ten fakt przed Iudexem. Ten wyjął kluczyk spod nóżki szafki, i otworzył drzwi do gabinetu.
-Witam w moim królestwie.- powiedział, równocześnie wstawiając wodę na herbatę-  zdobyłem nową, masz może ochotę na degustację?-
-Pytasz dzika czy sra w lesie. Oczywiście że tak. Jaki smak tym razem?
-Wriothesley...  Tym razem mam... Chyba... Poczekaj, jest przetarty napis. Uhm... O, tym  razem mamy czarną z malinami i domieszką płatków róży. Powinno ci smakować.
-oczywiście.. jak ty mnie znasz, Neuvilette..-odkaszlnął w husteczkę, i przytulił go od tyłu. Smok poczuł dziwne uczucie, jakby motyle w brzuchu. Wriothesley wsunął głowę między jego ramię a szyję. Nagle, zaczął kaszleś krwią. Nauvilette spanikował. Diuk usiadł, i opstł się o szafkę kuchenną, a drugi mężczyzna nalał zimnej wody do szklanki. Przez drżące dłonie niemalże upadła mu na ziemię. Podał ją siedzącemu, i usiadł koło niego.
- jak się czujesz Wriothesley?- spytał słabym głosem, kiedy ten odstawił szklankę. - dlaczego kaszlesz krwią...?
-kiedy biegliśmy, musiałem uszkodzić sobie szwy na szyi. -stwierdził, po czym widząc zdziwiony wzrok Partnera, dopowiedział - no wiesz, w trakcie jednego ze sparingów ten robot wybuchł, i zranił mnie odłamkiem, to nic wielkiego.- próbował uspokoić Iudexa, z miernym powodzeniem.

-ale... To nie zmienia faktu, że kaszlesz krwią. - stwierdził jeszcze bardziej zmartwiony Sędzia. Diuk uśmiechnął się delikatnie, i przytulił go do siebie.
-Jakoś przeżyję. Chodź, pokażesz mi wyniki swoich poszukiwań.- odparł wymijająco. Neuvilette chciał protestować, ale zamilknął. Wilk wstał, podał rękę smokowi, i poprowadził go do gabinetu. Odkaszlnął, tym razem bez krwi, i wypił łyk herbaty.
-Dobra ta herbata, dzięki że ją znalazłeś.- stwierdził po chwili. Neuvilette odetchnął głęboko, i odparł.
-zawsze kochałeś czarną z malinami, a kiedy kupowałem pierniki z różami, bardzo  ci smakowały.- wyjął z szafki plik dokumentów, a kiedy żucił je na stół, Wriothesley zagwizdał z uznaniem.
-postarałeś się przez te kilka godzin, co? Ja się skupić nie mogłem. Dawaj. - stwierdził z uśmiechem.
-więc.. zdobyłem stare dokumenty... Ale są dość dziwne, i chcę je z tobą przedyskutować. Po pierwsze... Czy miałeś kiedyś asystentkę, która nazywała się Beryll De Mossa?

|Ja wiem że lanie wody, ale macie clif Granger na koniec, nie narzekajcie :D|

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

|Hydro dragon, don't Cry|Wriolette|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz