Wriothesley obudził się koło ósmej. Natychmiast zauważył, że Neuvilette gdzieś poszedł. Na fotelu na którym siedział poprzedniego wieczoru, leżała luźna koszula, spodnie i ciepła kurtka. Za oknem szalała ulewa. Szybko ubrał się,i wyszedł na zewnątrz.
Przypomniał sobie co opowiadał mu Neuvilette , o wybrzeżu w okolicach opery epiclese na którym lubi przesiadywać.
-Cholera, czy serio musi tak lać?- przeklnął pod nosem i otworzył czarny parasol. Po kilku minutach spaceru jechał wodnym autobusem do sądu. Neuviletta znalazł na pomoście jakiś kilometr od plaży. Wriothesley odrazu zauważył że coś jest nie tak. z dwóch powodów. Po pierwsze, dlaczego na wysokości pasa znajdował się świecący ogon?! No i druga. Neuvilette Płakał. Tak jak wczoraj, coś zmusiło go do wypowiedzenia krótkiego zdania, które kiedyś było wersem jakiejś piosenki, a teraz wszystkie dzieci powtarzały je gdy padał deszcz.
- Wodny smoku, wodny smoku, nie płacz...- ogon Neuviletta odrazu znikł, kiedy ten obrócił głowę.
- ile widziałeś?
- nikomu nie powiem, ale.. to ty jesteś wodnym smokiem z tej piosenki?- spytali w tym samym momencie. Patrzyli się na siebie przez krótką chwilę, aż w końcu Neuvilette przerwał miczenie.- ta historia wczoraj była o tobie. przez pierwsze kilka godzin myślałem że umrzesz, ale całe szczęście tak się nie stało..- przerwał. wziął głęboki oddech, i kontynuuował. - a ta piosenka to głupota..-
-nie odpowiedziałeś mi.
-tak
- w takim razie... Chyba się nie obrazisz...- i pocałował go. To nie był jakiś szczególny pocałunek, ale oboje poczuli motyle w brzuchu.
-t-ty..- zająknął się Neuvilette, a po kilku chwilach już spokojnie dokończył -wracamy do pałacu. Co to w ogóle był za pomysł, żeby wychodzić z takimi ranami?!- ciemnowłosy uśmiechnął się.
-a. I jeszcze jedno.. nie wspominamy o tym co się tu stało. Nie wiem jak zareagowali by ludzie no i... Wiesz o co mi chodzi.- dodał Sędzia. Wstali z pomostu, i wrócili do opery epiclese.
- muszę wracać do meropide. Mamy teraz strasznie dużo więźniów. Przesłucham ich i poszukam śladów tamtego gościa z wczoraj. Zobaczymy się za trzy dni, chyba że coś znajdziemy... Neuvilette - rzucił na odchodne i zniknął w windzie do więzienia.
***
Następnego dnia Diuk obudził się później niż zwykle. Sigevinne przyszła do niego i zmieniła opatrunek na jego brzuchu. Ubrał się, i wyszedł z mieszkania. w gabinecie odwiedziła go Clorinde.- wszystko okej? - spytała. - ja mogę przesłuchać tych ludzi, serio. ty powinieneś odpoczywać. i.. wyjść na powierzchnię, a tam odwiedzić naszego Iudexa. serio, rano nie wydawał się najzdrowszy. -
-dam radę z przesłuchaniami, a na powierzchnię pójdę za dwa dni.- stwierdził. mimo to zaczął martwić się o Sędzię. potem weszła do niego Siggevine ze strażnikiem, i pierwszy więzień przyszedł zeznawać.
-imię i nazwisko?
-Bella Widht
-pochodzenie?
-Północne Mondstand
- za co siedzisz?
-Za Wandalizm, za kilka tygodni wychodzę...
- znasz człowieka o imieniu William Rainete?
-nie, przyjechałam tu do ciotki, i nic nie wiem o artystach czy innych sławnych ludziach, oprócz trio..
-miłego dnia. idź już.
do pomieszczenia weszła para.
-imiona?
-Liam Green-Lawrence
-Patrice Lawrence
-znacie niejakiego Williama Rainete?
-ja nie, ale.. żona opowiadała że kogoś takiego spotkała w Aptece. miał postrzelone Ramie..
-Kiedy to było?!
- trzy dni temu... około momentu w którym zaczęło padać. zatrzymał się na przeciwko, w apartamencie. tutaj jesteśmy w interesach, i zaraz mieliśmy wracać do siebie. wie pan, mamy córkę i tak dalej...
- jasne, jednak spodziewajcie się w najbliższych dniach mnie lub Iudexa.
Wriothesley nagle skrzywił się, gdy małżeństwo wyszło z pokoju. Sigevinne dała mu kolejne leki przeciw bólowe, i coś się poprawiło, jednak wciąż nie było idealnie.
-Sig.. poprosisz na chwilę Clorinde? - Pielęgniarka, zdenerwowana z powodu przezwiska podbiegła do drzwi, po czym wróciła z policjantką. Diuk szybko skrócił jej zeznania pary.
- Zajmiesz się tym? w sensie prześledzeniem tego wszystkiego...
- Jasne. tylko.. idź do Neuviletta. on jest rozwalony psychicznie, Serio-
***
Od rozmowy z Clorinde minęło kilkanaście godzin. Kobieta wróciła na powierzchnię, a Wriothesley zajął się przeglądaniem dokumentów, które namnożyły się przez te kilka dni na powierzchni. Większość z nich była już nie aktualna, jednak musiał je przejrzeć. bezwiednie zaczął pisać coś na czystej karteczce. Nagle, z nikąd drzwi do biura otworzyły się, a zza nich wybiegła Navia, z jakimś Chłopakiem w stroju Medyka.
-Wriothesley, szybko do Pałacu. Neuvilette...- nie dokończyła. Diuk gwałtownie wstał i pobiegł do windy. Reszta Ledwo za nim nadąrzyła.
Biegł przez niemalże zalane miasto.
Słyszał bicie własnego serca, co tylko powiększało jego obawy. Wbiegł do pałacu, i zatrzymał się dopiero przed drzwiami do sypialni Sędzi. Zapukał.
-Wejdź.- szepnął Neuvilette.
Wiothesley otworzył drzwi i zamarł.
CZYTASZ
|Hydro dragon, don't Cry|Wriolette|
Fanfic"Wodny smoku, Wodny smoku, Nie płacz!" Po mieście zaczynają krążyć plotki, o romansie Neuviletta-poważnego Sędzi i Wriothesleya-Administratora Fortress od meropide. mało kto wie jednak, że dwójka mężczyzn jest bliskimi przyjaciółmi. Jak na tą spoko...