Cześć. Jestem Josh. Wysoki brunet o brązowych oczach. Chyba. Były takie kiedy ostatni raz patrzyłem w lustro, a bylo to dosyc dawno. Mniejsza z tym. Mam 24 lata, ocalałem prowadzony na rzeź*. Dosłownie rzeź. Chyba jestem wysoki. Tak. Napewno jestem wysoki.
Jestem ocalonym.
Jestem samotnością.
Jestem strachem.
Jestem bezdomnym.
Jestem człowiekiem.
Zatem kim jestem?Sam nie umiem odpowiedziec sobie na to pytanie. Próbuję poznać samego siebie. Jednak narazie mi się to nie udaje. Ciekawe dlaczego?
***
Dzień jak codzień. Jak zwykle zatłoczony Brooklyn. Właściwie nie wiem dlaczego akurat Brooklyn. Od dawna mi się podobal i to był chyba jedyny powód.Miałem lepszą sytuacje niż inni bezdomni. Ja każdą noc spędzałem w namiocie, oni - na ulicy. Tak. Genialnie. Zapytano mnie kiedyś jak to jest, że nigdy nie jestem głodny. Odpowiedziałem, ze to zasługa mojego przyjaciela i Boga. Przyjaciela - gitary i Boga bo dał mi talent. Jak widac ludziom podoba się moja muzyka.
****
Dzisiejsza noc była ciepła. Zbliża się lato więc będzie okej. Mam tylko nadzieje, że nie będzie zadnych huraganów. Obudziłem sie jak zwykle o tej samej porze. Słońce już wschodziło. Uwielbiam ten widok. Czuje wtedy jakby czas zatrzymał mi się w miejscu.
Zjadłem bułkę, pozbierałem swoje rzeczy i wyruszułem na miasto.- Łowca przygód! - powiedziałem do siebie pod nosem. To wcale nie było sarkastyczne.
Usiadłem przy swoim stałym miejscu, wyciągnąłem gitare i grałem. Nie patrzyłem na ludzi, którzy wrzucali mi pieniądze do futerału, co prawda było to dla mnie ważne jednak bez nich i tak bym sobie poradził. Nie patrzyłem na ludzi, którzy ciągle się spieszą, nie patrzyłem na szare miasto w którym nie dało się przejść, byłem tylko ja i muzyka, ja i moja gitara.
Grałem jeszcze chwile aż rozeszli się ludzie. Spojrzałem do futerału, na oko uzbierałem 200$. Schowałem pieniądze i ruszyłem do kolejnego miejsca. W drodze przeliczyłem wszystkie oszczędności. Nazbierałem troche. Miałem 1500$. Może uda wynająć mi się jakiś pokój?
Cały dzień grałem, czyli codzienność. Aczkolwiek nie. Gram co dwa dni, żeby nie było. Często trafiam na wycieczki więc dzieci też są hojne. Pójdę coś zjeść i idę rozłożyć namiot. Zbliżała się 20 więc musiałem zadbać o swoje miejsce.
Restauracja ta sama co zwykle. Podobalo mi się w niej to, ze obojetnie kim byleś, czy biznesmenem czy bezdomnym mogłeś tu jeść.
- Witaj Josh - powiedział barman - Cześć Charles, wszystko w porządku?
- Tak dziękuje. Chociaż to ja Ciebie powinieniem zapytać.
- U mnie bez zmian. Chociaż planuje wynająć mały pokój, jeśli coś znajde.
- To świetnie, gra na gitarze w końcu się opłaciła?
- Tak w końcu - usmiechnąłem się
- Co podac?
- Co polecisz?
- Zestaw numer 3?
- Może być - odpowiedziałem, a chwilę później moim oczom ukazała się gorąca zupa i drugie danie. Zjadłem bardzo szybko, zapłaciłem i wyszedłem.Idąc ulicą myślałem o wszystkim. Stwierdziłem, że czas wziąść sprawy w swoje ręce. Nie będe wiecznie utrzymywał się na gitarze i spał w namiocie. Robiłem już tak rok. Wystarczy.
Do końca tygodnia będę grał w różnych miejscach i jednocześnie szukał pokoju. Zapytam jutro Charlesa, może pomoże mi coś znaleźć.Zauważyłem na ulicy pewną dziewczynę. Widuje ją prawie codziennie. Mógłbym podejrzewać, że mnie śledzi. Absurd.
*Tadeusz Różewicz - Ocalony
CZYTASZ
Tak niewiele
Teen FictionJosh to dorosły mężczyzna, który zagubil się w życiu. Nie potoczyło się ono po jego myśli. Czy spotkanie z jedną przypadkową osobą odmieni jego los?