Nowa rodzina

150 6 1
                                    

3 dni temu dowiedziałam się że 2 moje najważniejsze osoby w życiu zniknęły z niego. A teraz jak gdyby nigdy nic siedzę na lotnisku i czekam na mojego brata o którym dowiedziałam się wczoraj. Właśnie zadzwonił telefon.
- Dzień dobry czy rozmawiam z Hailie? - lodowaty głos w słuchawce zmroził mi krew w żyłach.
- Dzień dobry, i tak jestem Hailie - odpowiedziałam w miarę kulturalnie.
- Jestem Vincent Monet twój opiekun prawny i.. - tu na moment się zatrzymał - twój brat Hailie.
To ostatnie sprawiło że przymknęłam na chwilę powieki po czym odpowiedziałam jeszcze drżącym głosem.
- A dlaczego dzwonisz?
- Żeby cię poinformować że nie mogę przyjechać ale za to przyjedzie Will czyli twój drugi brat. - na słowo o kolejnym bracie znowu przeszły mnie ciarki tak samo jak wczoraj.
- Dobrze tylko jak wygląda żebym wiedziała kogo wypatrywać? - udałam że nie ruszyła mnie ta wiadomość.
- Jasne włosy niebieskie oczy i garnitur - w telefonie zabrzmiał lodowaty głos Vincenta.
- Jeśli to już wszystko czy mogę się rozłączyć? - zapytałam starając się utrzymać w miarę solidny głos.
- Nie.. - zawachał się - Hailie uważaj na siebie - wyczułam w jego głosie coś na wzór miłego słowa - spotkamy się w domu. - dodał i rozłączył się.
Wzięłam do ręki torbę i pociągnęłam za sobą walizkę i zaczęłam szybko iść do łazienki. Weszłam do pierwszej lepszej kabiny i zaczęłam płakać. I to głośno. Na tyle głośno że ktoś wszedł do łazienki damskiej. Ktoś kto był dorosłym mężczyzną.
- Hailie? Czy to ty? - usłyszałam męski głos. Przyjemny głos, tak samo kojący jak ten mojej babci.
- Zależy kto pyta - odpowiedziałam drżącym już i zapłakanym głosem.
- Jeśli to ty wyjdź z kabiny, jestem Will - mój brat się przedstawił.
- Okej - otworzyłam drzwi i podeszłam do Willa.
- Witaj, chyba nie czujesz się zbyt dobrze? - bardziej stwierdził niż zapytał i zabrał ode mnie rzeczy.
- Nie - podeszłam do umywalek i zaczęłam przemywać twarz oraz doprowadzać się do jakiego takiego porzątku.
- Poczekam na ciebie za drzwiami - mój brat chyba nie miał za dużej ochoty stać w damskiej łazience.
- Nie! Znaczy się proszę zostań. - nie wiem czemu to powiedziałam ale zadziałało.
- No dobrze.
Po chwili byłam gotowa i bez słowa doszliśmy do auta.
- Dziękuje.
- To nic takiego wsiądźmy do auta.
Jechaliśmy jakieś 10 minut w ciszy aż wkońcu telefon Willa zadzwonił.
- Halo? Shane ile razy mówiłem wam żebyście nie robili jedzenia kiedy nikogo nie ma w domu? To w tym złego że wy za nic nie potraficie gotować. Po za tym nie potraficie też po sobie posprzątać. Dobra jak wrócę do domu to powiem ci co z tym zrobić ale zajmie mi to jakąś godzinę. - mój brat prowadził rozmowę z jakimś Shanem. Kto to jest nie miałam pomysłu a że jechaliśmy już jakiś czas w całkowitej ciszy więc zapytałam.
- Will?
- Co?
- Kto to Shane?
Will zjechał na pobocze i spojrzał na mnie z lekką dezorientacją w oczach.
- Vincent nie mówił ci o Shanie? Ani o Tonym?
- Nie - wzruszyłam ramionami.
- Shane i Tony to nasi bracia - kiedy wypowiadał te słowa łzy zaczęły spływać mi po policzkach i chociaż znałam Willa od zaledwie 20 minut, poczułam nagłą potrzebę przytulenia się do niego. Jak pomyślałam tak zrobiłam, a mój brat odwzajemnił ten uścisk. Tak to był mój brat. Po 5 minutach odezwałam się ochrypłym głosem.
- Will?
- Tak Hailie?
- Czy mam jeszcze jakiś innych braci? Albo sióstr? - nerwowo się uśmiechnęłam.
- W zasadzie nie chociaż... jest coś o czym powinnaś wiedzieć. Ale Vincent porozmawia z tobą o tym osobiście.
- No dobrze - odpowiedziałam niechętnie - możemy już jechać, czuje się lepiej.
- Dobra to jedziemy. - powiedział i dokońca drogi już nie rozmawialiśmy.
 
                         💎     💎     💎

Obudziłam się kiedy Will lekko mnie szturchnął. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam wielką posiadłość, a my zaczęliśmy wjeżdżać na jej podjazd. Wiedziałam że moi bracia są bogaci ale że aż tak to nigdy bym nie pomyślała.
- Czy to wszystko jest wasze? - spytałam z niedowierzaniem.
- Nie, nie, nie. Nie mów tak nawet to nie jest nasze. To nasze i twoje. - odpowiedział Will.
- Czy mogę już wysiąść? - spytałam.
- Oczywiście że tak. Możesz poczekać pod głównymi drzwiami a ja wezmę twoje rzeczy.
Weszliśmy do środka i od razu przywitały nas przyciszone głosy dobiegające lewej strony.
- Chodź poznasz bliźniaków czyli Shana i Tonego.
- No dobra - powiedziałam bez przekonania.
- O cześć Will - powiedział jeden z nich.
- Cześć Shane, to jest Hailie, Hailie to Shane - przedstawił nas sobie Will.
- Cześć, jestem Tony. - jakby od niechcenia rzucił drugi z bliźniaków.
- A ja jestem Hailie - wyciągnęłam do niego dłoń, której z początku nie chciał uścisnąć, ale jedno spojrzenie Willa zrobiło robotę.
- A ja jestem Vincent i pytam się kto tu zrobił taki bałagan. - Jakby znikąd pojawił się mój opiekun prawny i odezwał się swoim przenikającym lodowatym głosem.
- To byłam ja - nie wiem czemu to powiedziałam ale miałam wrażenie że bracia by nieźle za to oberwali. - Willa zabolała głowa i chciałam mu zrobić herbatę ale zachaczyłam ręką o mąkę i spadła na blat.
- No dobrze - westchnął. - posprzątajcie tu razem z bliźniakami, zrób tą herbatę Willowi i zapraszam do biblioteki. Tony wskaże ci gdzie się znajduje.
- Dobrze - odpowiedziałam i już brałam się do roboty, ale kiedy tylko Vincent wyszedł chłopcy od razu zaczęli do mnie mówić.
- Dlaczego to zrobiłaś - pierwszy odezwał się Will.
- Dzięki - powiedział tylko Shane. A może nie tylko.
- No właśnie dlaczego nas obroniłaś? - zapytał Tony. No właśnie dlaczego to zrobiłam?
- Nie wiem poprostu tak wyszło. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
         

                    

RM | Ten inny jak ja *Zakończone* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz