Chcę zaznaczyć iż prolog jest dla mnie bardzo ważny, dlatego proszę o zagłębienie się w sam jego przekaz!
Prolog jak i cała książka zawiera sceny drastyczne, niestosowne, wulgaryzmy i sceny 18+!
Książka przeznaczona jest dla ludzi o naprawdę mocnej psychice i stalowych nerwach. Opisane sceny mogą sprawić ogromny niesmak. Nie zalecam jedzenia przy czytaniu.
Czytasz na własną odpowiedzialność!
Zapnijcie pasy, lecimy w kosmos!
Miłego czytania. xx
***-Nasa potwierdza iż istnieje inna cywilizacja! Łazik wysłany na planetę Northedon uchwycił na chwilę przed zniszczeniem postać niewiarygodnie podobną do ludzkiej! Naukowcy badają wszelkie aspekty prawdopodobieństwa istot podobnych do ludzkich. Ambasadorzy Nasa informują, że w bliskiej przyszłości zamierzają wybrać się na odległą planetę. "Pragniemy doprowadzić do spotkania dwóch różnych gatunków. Ludzi oraz... no właśnie. Kogo? Jak się nazywają? Czy umieją mówić? Albo czy wiedzą o naszym istnieniu?" Pyta Bill Nelson w wywiadzie z redaktorem.
W ciemnym pokoju rozbrzmiewa ignorowany przez domowników telewizor. Kobieta blisko osiemdziesiątki jako jedyna wydaje się być zainteresowana wiadomościami. Spogląda ona przymkniętymi powiekami na telewizor, po czym przenosi zmęczony i mroczny wzrok na małą dziewczynkę siedzącą ze świeczką w ręce.
Mała istota wydaje się nie być taka jak inne dzieci. Kobieta to dostrzega. Jej ciemne, krwistoczerwone włosy błyszczą od płomienia świecy, a złote tęczówki wesoło błyszczą. Nie możliwością jest, by zaledwie dwuletnie dziecko, miało tak nienaturalnie kolorowe włosy, jak i oczy.
Po dłuższej chwili wpatrywania się w dziecko kobieta zamiera. W pokoju pojawia się ktoś jeszcze. Jest to bardzo wysoki mężczyzna. Ma długie kościste palce, które mienią się srebrnym kolorem. Ma on jednak nienaturalnie długie paznokcie, i świecące oczy, które są łudząco podobne do koloru włosów małej dziewczynki.
-Astrid. Słonko chodź do babci... - starszej kobiecie nie było dane dokończyć, ponieważ mężczyzna w ułamku sekundy znalazł się przy niej i docisnął jej twarz w puchatą poduszkę. Mała dziewczynka imieniem Astrid przyglądała się mężczyźnie z zainteresowaniem i... blaskiem podziwu przepełniającym złociste oczy. Kobieta w tamtym momencie umierała w katuszach. Nieznajomy wyszczerzył swoje szpiczaste, zniszczone zęby w złowieszczym uśmiechu. Był spragniony ludzkiego strachu, lęku i krwi. Był dumny ze swych czynów.
Kobieta po krótkiej chwili nieudolnej próby ratowania się zmarła. Okrutny i przerażający mężczyzna oderwał poduszkę z jej twarzy. Satysfakcja wypełniała jego przeraźliwie rubinowe tęczówki. Dziewczynka cicho się zaśmiała i przyczołgała się do faceta.
Nieoczekiwanie, w pomieszczeniu zapaliło się światło, a w niedużym łuku który był wejściem do salonu ukazała się postać młodej, ale dojrzałej oraz pięknej kobiety. Na oko miała może dwadzieścia pięć lat, w zaokrągleniu do trzydziestu. Wyglądała na zmęczoną, ale mimo to była piękna. Jej złociste włosy opadały kaskadami na jej smukłe ramiona. Miała cudowne oczy. Jedno było jasno niebieskie, a drugie ciemno brązowe.
Nie wyglądała ani trochę na zaskoczoną, bądź wystraszoną. W jej oczach było można dostrzec nutę nostalgii, a na jej malinowych ustach rozciągał się subtelny uśmiech. Zbliżała się powoli do mężczyzny, który w tamtym momencie wydawał się być zahipnotyzowany jej widokiem.
Znali się. Musieli się znać.
Dziewczynka na widok kobiety zaśmiała się i wypowiedziała ciche "mama". Jednakże gdyby przyjrzeć się kobiecie i dziecku, były to dwa różne światy. Młoda kobieta była złocista, o delikatnej urodzie. Natomiast dziewczynka była ciemnowłosa o ostrych rysach. Tylko oczy miała bardzo podobne do włosów kobiety i mężczyzny.
Czy jest możliwe, aby kobieta, w której płynęła ludzka krew miała dziecko z kreaturą, łudząco podobną do człowieka, ale jednak nie będącą nim?
- Adele - cichy, niski baryton obił się o ściany salonu docierając do uszu młodej kobiety. Imię, wypowiedziane przez mężczyznę wywołało gęsią skórkę na jej ciele - Długo się nie widzieliśmy.
Kobieta przez dłuższą chwilę milczała wpatrując się w niego. Mieszane uczucia towarzyszyły jej na każdym kroku. Zdecydowała się jednak przerwać niezręczną ciszę, a delikatny damski głos oplótł jego szpiczaste uszy.
- Zostawiłeś mnie - wyszeptała, poprawiając włosy - Wystraszony, jak tchórz uciekłeś. Bałeś się tego jak zareaguję na ciążę i po prostu mnie tu zostawiłeś.
- Astrid jest moim dzieckiem i będzie wychowywać się ze mną. Należy do Northedonu - mężczyzna kompletnie zignorował młodą kobietę, a jego oczy pociemniały. Nie był już zafascynowany postacią kobiety. Był oschły i obojętny.
Adele zbladła. Wiedziała w głębi duszy co grozi postawieniem się mężczyźnie gdy tylko spojrzała na siną staruszkę na kanapie.
- Phynton. Nie możesz mi jej zabrać.
Dziewczyna wiedziała że był to moment, w którym wydała na siebie wyrok. Może i kiedyś się kochali, jednak uczucie wygasło. Mężczyzna za wszelką cenę chciał posiąść to co jego - dziewczynkę, która była jego córką.
Nieludzka kreatura w błyskawicznym tempie, zapewniła małej dziewczynce zajęcie i dopilnowała by nie była świadkiem tego, co miało się zaraz wydarzyć.
- Koszmarnych snów, Adele.
W tym momencie w pomieszczeniu rozbrzmiał stłumiony wrzask kobiety, która uporczywie próbowała zaczerpnąć powietrza. Niestety, zwłoki rozcięte ostrym szponem na pół szybko się wykrwawiły. Widok wypływających organów zadowalał mężczyznę. Wystarczyła mu zaledwie chwila, by z rozkoszą zajadać się jelitami swej byłej ukochanej. Z perspektywy osoby trzeciej była to tragiczna zbrodnia, ale dla niego? Była to zaledwie kolacja. Z ogromnym apetytem wyjadał kobiecie trzewia, oblizując swoje pełne, ubrudzone w krwi wargi. Gdy skończył swój posiłek, salon wyglądał tak jakby nigdy nic w nim nie zaszło. Brak jakichkolwiek śladów kobiety, a nawet staruszki.
Istoty z Northedonu nie mają pohamowań.
Phynton właśnie skończył przemywać swoje długie szpony i usta, a mała Astrid bawiła się kością na podłodze, na której przed chwilą leżała jej rozszarpana matka.
- Astrid. W końcu mogę sprowadzić cię do domu - wyszeptał tonem, przepełnionym satysfakcją ale i nutą rozłąki za córką. Może uciekł, gdy dowiedział się że ukochana zaszła w ciążę, ale pewne jest, iż od początku snuł plany jak sprowadzić dziecko na swoją ojczystą planetę. W końcu mu się to udało.
***
O mój boże! Prolog już skończony. Niezmiernie się cieszę z tej historii!
Mam nadzieję że Prolog was zniesmaczył, ale jednocześnie zachęcił do kontynuacji historii małej Astrid, która w następnych rozdziałach już taka mała nie będzie! ;)
Widzimy się wkrótce! xx.
CZYTASZ
Czarne Słońce
FantasyAż w końcu dzwon śmierci wybrzmiał. A na niebo wzeszło Czarne Słońce, będące symbolem końca. Jednakże końca czego? Kto nam na to odpowie? Czy istnieje osoba, która podpowie nam jaki obrać w życiu kurs? Pewna 18 latka przekonała się, iż nie ma możl...