PRÓLOGO

414 23 13
                                    



Noelia




- Czy ty jesteś normalna? Dlaczego ty się tam potknęłaś?! Wszyscy, kurwa dosłownie wszyscy, przeszli tam normalnie! Tylko ty przyniosłaś naszej rodzinie wstyd! - wykrzyczała do mnie matka na zapleczu, po tym, jak zeszłam z wybiegu. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, a ręce zaczynały mi się trząść. - Noelia, masz się poprawić i wyciągnąć z tego wnioski, zrozumiano? Masz 19 lat i dalej popełniasz takie cholerne błędy!


- Przepraszam! Uwierz mi, że nie planowałam tego! - krzyknęłam w jej twarz, lecz ta z kamienną twarzą, odwróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia. Zakryłam moją twarz drobnymi dłońmi i osunęłam się po ścianie w dół.


- Noelia? Czemu płaczesz? - usłyszałam głos mojego brata, który minął się z moją matką na korytarzu. Podszedł do mnie i złapał za ręce, aby odkryć moją twarz. - Znowu się wydarła? - pokiwałam potwierdzająco głową, spuszczając wzrok. - Nie płacz siostrzyczko, to nie była twoja wina. Potknęłaś się i tyle, było tam strasznie ślisko. Każdemu się mogło zdarzyć. - Nicolas zamknął mnie w szczelnym uścisku, żeby mnie uspokoić, tylko on potrafił mnie najbardziej uspokoić, lecz czasem nawet mój bliźniak nie dawał rady.


- Będzie mi to wypominać przez następne kilka tygodni. Przecież ja tego do chuja nie wytrzymam! - zaczęłam bardzo histeryzować, Nico nie odzywał się w ogóle, tylko nadal trzymał mnie w uścisku. Po kilku minutach mój oddech się unormował, a łzy przestały lecieć z oczu. - Dziękuję, że jesteś Nico.


- Zawsze z tobą będę Noe, nie pozbędziesz się mnie nigdy! - wstaliśmy z podłogi z lekkimi uśmiechami i ruszyliśmy w stronę mojej przebieralni. Nadal byłam roztrzęsiona, ale dzięki mojemu bratu było już znacznie lepiej. Nicolas wszedł do pomieszczenia jako pierwszy, a ja zaraz po nim. Usiadłam przy lustrze i zaczęłam poprawiać makijaż, mój bliźniak siedział ze mną cały czas. To właśnie w nim cenie, zawsze, gdy jednemu z nas coś się dzieje tam od razu pojawia się drugie. Nicolas jest moim bratem bliźniakiem, najlepszym przyjacielem i moją ostoją spokoju. Kocham go najbardziej na świecie.


Mamy jeszcze młodszą siostrę Inez, która ma dopiero 9 lat, nie rozumie jeszcze do końca mojej relacji z matką i z tego się cieszę, bo nie chcę, żeby cierpiała z tego powodu. Mimo że pomiędzy nią a mną i Nicolasem jest 10 lat różnicy, to właśnie ona jest naszym trzecim muszkieterem. Jest niesamowicie odważna, potrafi zrobić wszystko. Uwielbiam tego małego krasnala najbardziej na świecie.


Tak jak widać, moja relacja z matką nie jest najlepsza. Nie łączyła mnie z nią taka więź, jak jej więź z Nicolasem i Inez. Carmen, jak była młodsza, próbowała swoich sił w modelingu, lecz nigdy nie udało jej się wybić w tym świecie i to na mnie zaczęła spełniać swoje marzenia z dzieciństwa. Zaczęły się zgrzyty, gdy okazało się, że moja popularność w świecie modelingu wzrasta. Coraz więcej współprac, wybiegów, sesji. Wtedy Carmen oszalała i zaczęła traktować siebie jako moją menadżerkę. To od zawsze ja miałam być tą idealną, wymarzoną córką, która robi wszystko pod dyktando. Nie zrozumcie mnie źle, kocham modeling, lecz z czasem przez mamę zaczęło mnie to męczyć. Zaczęłam się buntować, chciałam cieszyć się dzieciństwem, ale nie było mi to dane. Porównując moje dzieciństwo, a mojego rodzeństwa, to ja prawie go nie miałam. Praktycznie całe życie spędzam na przygotowaniach do wybiegów i różnych sesjach, zamiast cieszyć się nastoletnim życiem, to ja spędzam czas w agencji. Naprawdę uwielbiam to, co robię, lecz w tym wszystkim przeszkadza moja matka, która w tym wszystkim nie daje mi miłości takiej jak mojemu rodzeństwu.


Całkiem inaczej wygląda moja relacja z tatą. Diego wspiera mnie w tym wszystkim bardzo. Stara się, abym czuła się jak najlepiej, lecz też nie może dużo, bo moja matka stawia sprzeciw wielu rzeczom, które on chce zrobić. Tata jest dla mnie ogromnym wsparciem, powtarza mi cały czas, że jest ze mnie cholernie dumny, nawet nie wiecie, jak te słowa na mnie działają. Strasznie kocham mojego ojca, jedno z większych wsparć na świecie. Ojciec jest prezesem w produkcji samochodów Cupra, tym samym co chwilę jest na różnych wydarzeniach związanych z Fc Barceloną. Zawsze proponuje mi, Nicolasowi i Inez, abyśmy poszli z nim na mecz. Ja nie jestem jakąś ogromną fanką tego typu wydarzeń, natomiast czasem mam ochotę iść z nim na mecz i kilka razy pojawiłam się na meczach drużyny z Katalonii. Odwrotnie jest z Nico i Inez, są oni ogromnymi fanatykami piłki, serio. Ich szafy wypełnione są koszulkami zawodników z Barcy, czasem przeraża mnie to, ile oni mają tych rzeczy.


Aktualnie miałam mały maraton pokazów, bo dwa dni z rządu. Dzisiaj i jutro. Jutro jest bardziej oficjalnie, niż dzisiaj, ale wybiegi raczej mnie już nie stresują.


- Tutaj jesteście! - do pokoju wszedł zadowolony Diego. - Właśnie dostałem informację, że jutro na pokazie pojawią się zawodnicy Barcelony, a później idziemy na uroczystą kolację i masz im opowiedzieć o pracy w modelingu oraz udzielić wskazówek, bo za niedługo mają sesję z Cuprami!


- Co? Czemu ja? - popatrzyłam zmęczona na tatę, który miał wyśmienity humor. - Nie może zrobić tego ktoś inny?


- Nie, bo tylko ja mam taką świetną córkę! Gratulacje dzisiejszego pokazu skarbie, ślicznie było, nie przejmuj się, że się potknęłaś, to nie twoja wina, a matkę to ja spróbuje uspokoić. - pocałował mnie w czoło i pomachał na odchodne.


- To co, ja się przebiorę i można wracać? - powiedziałam do Nicolasa, który kiwnął do mnie głową i wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Dzisiaj na szczęście nie musiałam dłużej zostawać przez różne sprawy, więc mogłam jechać prosto do domu. Przebrałam się ze ślicznej czarnej sukienki w mój czarny damski garnitur, bo jakby moja matka zobaczyła mnie teraz w czymś innym niż to, to by zwariowała.


Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i zgasiłam światło w mojej tymczasowej przebieralni, ponieważ jutro pokaz odbywa się w tym samym miejscu. Wyszłam z pomieszczenia i ruszyliśmy z Nicolasem, który czekał na mnie przy drzwiach, do ochrony, aby przeprowadziła nas pod samochód. O tyle miałam dzisiaj szczęścia, że rodzice i Inez jadą osobnym samochodem, niż ja i mój brat, więc przez drogę nie musiałam wysłuchiwać pierdolenia mamy, jak to ja przynoszę wstyd naszej rodzinie.


Ochrona przeprowadziła nas pod moje Porsche, swoją drogą kupiłam je za swoje własne pieniądze, wsiedliśmy do samochodu i praktycznie od razu odjechaliśmy, żeby tłum nie zbiegł się pod auto. Śmieszne było to, iż moja cała rodzina jeździłam Cuprami, tylko ja i Nicolas posiadaliśmy samochody innej marki. Mój brat miał takie same Porsche jak ja, tylko ja miałam je czarne, a On białe. Można powiedzieć, że mieliśmy matching samochodów.


Droga do domu minęła nam w ciszy, Nico wiedział, że tego potrzebuje. Nie jechaliśmy też jakoś długo, bo pół godziny później byliśmy pod domem. Zaparkowałam czarnym samochodem w garażu, mój brat wziął jakieś moje podręczne rzeczy i razem skierowaliśmy się do drzwi od domu. Zauważyłam, że reszta członków rodziny już znajdowała się w środku. Weszliśmy do ganku, lecz ja, zamiast iść na kolację, ponieważ akurat była godzina, podczas której u mnie w domu spożywa się ten posiłek, ja odebrałam rzeczy od Nicolasa i udałam się na schody.


- Nie idziesz jeść? - mój bliźniak zatrzymał się przed schodami, gdy byłam już w ich połowie.


- Nie jestem głodna, jadłam wcześniej. - skłamałam mu prosto w oczy. - Zjedzcie beze mnie.


Nicolas uwierzył, co było dla mnie szokujące, ale usatysfakcjonowało mnie to, bo nie muszę siedzieć z matką cały wieczór przy stole i patrzeć jak wysługuje się Eugienią, która była naszą gosposią.


Po wejściu do pokoju rzuciłam moje rzeczy na podłogę i zrobiłam szybką wieczorną rutynę, a następnie położyłam się już w piżamie do łóżka. Ten dzień wyprał ze mnie wszystkie emocje tak, że chwilę później odpłynęłam w krainę Morfeusza.







Mamy prolog!
Widzimy się wkrótce na rodziale pierwszym!

MY FAVOURITE MODEL | FERMIN LOPEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz