rozdzial 2

5 1 0
                                    

Nie mogłem spać z swiadomoscią że za pare dni będzie 5 rocznica śmierci wooyounga.
Systematycznie w czwartki czyli dzień kiedy mój brat  umarł, wychodziłem na dach, gdzie wejście było z mojego pokoju .
Dziś czwartek do tez zapewnie dlatego,
Podniosłem się z łóżka uważając by nie obudzic Felixa.
Byłem już przed drzwami do piwnicy, weszłem i zapaliłem światło rozglądając się za jedną rzeczą, i oto i ona mój nowy teleskop , podszekem by go zabrać i w tym czasie światło mrugnelo.
Ah te stare oświetlenie,  ale.. zobaczylem wtedy mój pierwszy teleskop, wyprostowałem się i podeszłem tym razem do niego.
Niepewnie złapałem go a wszytskie wspomnienia zalewały moja głowę jak tsunami.
Wszystkie szczegóły z składania go z bratem.
Robienie puszek na pieniądze by zebrać na ten mały teleskop.
I.. I jego Uśmiech. Jego szczery Uśmiech który tak kochałem, zawdzięczałem. wooyoungowi wszytsko.
Łzy które były już w moich  oczach wyleciały na zimny policzek, a ja jeszcze bardzej się rozplakałem.
Po chwili zapanowałem nad emocjami i otarłem łzy z policzków,  zostawiłem ten teleskop i zabrałem mój nowy.
Zgasiłem światło i wyszłem z pomieszczenia , wiedziałem że gdy dłużej tam zostanę to do rana.

Byłem już w pokoju i powoli podeszlem do drzwi balkonowych upewniając się przed tym że felix nadaj jest w objęciach Morfeusza.

Gdy byłem już na balkonie , stojąc na palcach powoli położyłem teleskop na dość dużym wystającym kawalku ściany, potem sam tam wskoczyłem, zanim rozłożyłem teleskop usiadłem na dachu i spojrzałem w gwiazdy a raczej na tą jedną najabrdzej lśniącą.
-cześć braciszku..- odezwałem się bardzo cicho- mam nadzieję że u ciebie jest lepiej.. wiesz u mnie jest jak zawsze.
Tęsknie za tobą, mam nadzieję że się spotkamy tam gdzieś u góry.
Zdawałem sobie sprawę że przecież wooyoung nie może być gwiazdą
Chodź czarna dziura powstała z potężnej gwiazdy której zabrakło paliwa..
To właśnie jest przerażające.. jak sam fakt że nigdy nie spotkam brata, i właśnie dlatego wiara pomaga.
Po chwili ciszy i rozmyślaniu rozłożyłem teleskop.
Wpatrywałem się na różne konstelację i księżyc..  niestety na aż taki dobry teleskop by patrzeć na inne planety nie mogłem sobie pozwolić , musiałem zbierać na studia.
Gdy oderwałem wzrok od tego wszystkiego zobaczyłem że księżyc jest dosyć nisko wiec złożyłem teleskop I położyłem go przy krawędzi po czym zeskoczyłem z dachu na ten wystający kawałek ściany ,potem na balkon i zabrałem teleskop.
Już nie miałem ochoty znoscic go do piwnicy więc włożyłem go pod łóżko by nikt się nie potkną o niego.
I Leżałem tak rozmyślając aż do rana



                                 * * *
Zbieraliśmy się do wyjścia z Lixem, bo mieliśmy się spotkać całą naszą grupką w kawiarni Chana.
Po chwili byliśmy już gotowi
Gdy byliśmy pod drzwami Babcia do nas podeszła
- Bawcie się dobrze u Chana- uśmiechnęła się lekko- papa
- dziękujemy Babciu, będę około 16 w domu.
Gdy to powiedziałem wyszliśmy.
- Twoja babcia to cudowna Staruszka-odezwał się Lix- wiesz chyba czeka na jakiegoś kawalera
I znów Felix powtórzył czynnisc z wczoraj, podniósł i opuscil brwi parę razy robiąc tą typową "mine" w takich momentach.
- To się chyba nie doczeka. Wiesz Lix.. mam sporo na głowie i napewno nikogo nie znajdę, nie zapominajmy o tym że nikt by mnie nie chciał.
- Bla bla bla, tylko tak gadasz jeszcze zobaczysz . A ten cały nowy Tancerz?? Trzeba go wystalkowac . A NO WLASNIE!
- Nie wrzeszcz , ludzie patrzą- upomniałem go niepewnie.
- No dobra dobra, ale jestem przekonany że spotkasz go w tej pracy!
I jak zawsze Lix się nie posłuchał i podniósł głos.
- jak mnie przyjmą
- na pewno cie przyjmą, a teraz chodźmy szybciej bo się spóźnimy.

________________
Z góry przepraszam za wszystkie błędy
Teraz jak tak patrzę to krótkie te rozdziały...

My two ways or one?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz