1. Wesołych świąt

191 11 5
                                    

Paranoja - właśnie tymi słowami Jeongguk określiłby ich ostatnie dwa tygodnie. Tak z resztą było co roku, dokładnie od ośmiu lat. Choć z biegiem czasu zdołał już po części do tego przywyknąć, to pierwsze święta, jakie spędzili wspólnie po przeprowadzce do obcego kraju dość mocno zapadły mu w pamięci. Aż po dziś dzień, wracając wspomnieniami do przeszłości, uderzały w niego sprzeczne uczucia, z jakimi wtedy się zmagał. Był szczęśliwy, to przede wszystkim, miał obok siebie ludzi, których kochał i znajdował się w otoczeniu, które w pełni, prawnie akceptowało jego małżeństwo z Taehyungiem. Drugą stroną medalu było poczucie zagubienia i jakaś dziwna, niewidzialna presja pogłębienia się w świątecznym szale, którą wywierało na nim otoczenie, w jakim do dziś przebywał. Nie zastanawiał się nad tym wcześniej, jednak teraz mógł odczuć to bardziej, niż zapewne by tego chciał - święta Bożego Narodzenia w Korei Południowej były niczym w porównaniu z tym, co w ich okresie działo się w Stanach.

Mieszkali wtedy na południowym obrzeżu New Haven, w stanie Connnecticut już dobre cztery miesiące, choć jeśli zapytałoby się o to Taehyunga, ten odpowiedziałby, iż minęło już dokładnie sto dwadzieścia cztery dni od czasu ich chaotycznej i spontanicznej przeprowadzki, a to wszystko jak zwykle wydarzyło się pod presją narwanego Jeongguka, który nie mógł wręcz znieść ciągłego negowania na każdym kroku jego małżeństwa z Kimem. Taehyung za to dość miał ciągłego narzekania młodszego, dlatego też nagle znalezienie odpowiedniego miejsca na tej Ziemi stało się dla nich priorytetem. Ostatecznie okazało się to dobrą decyzją, bo nawet w sercu starszego zagościła jakaś iskierka szczęścia, gdy podając się w urzędzie za męża pana Kim Jeongguka, otrzymał ciepły i sympatyczny uśmiech, połączony ze skinięciem głową, a nie krzywe spojrzenie, zmuszające go do wycofania właśnie wypowiedzianych słów.

Dokładnie miesiąc i jeden dzień po oficjalnym zawarciu związku małżeńskiego, postawili pierwsze kroki w niewielkim, aczkolwiek niezwykle przytulnym domku, skazując się na dostosowanie do nowych warunków, innego języka, odmiennej kultury. Zaklimatyzowanie się przyszło im dość sprawnie, a ku uciesze Taehyunga, to właśnie jego dziesięcioletnia córka najszybciej odnalazła się w nowym otoczeniu. Zarówno on, jak i Jeongguk również tak sądzili, aż w końcu nadszedł szalony okres przedświąteczny i jeżeli którykolwiek z nich twierdził, że to w Korei panuje istne zakupowe szaleństwo w tym czasie, to absolutnie nie spodziewali się tego, co zastaną w kraju, w którym tradycja świętowania Bożego Narodzenia sięga dużo wcześniejszych lat. Ulice przyozdobione kolorowymi światełkami, poubierane na każdym kroku choinki, przebierańcy, udający Świętych Mikołajów przy wszystkich większych sklepach, z początku to wszystko zdawało się być niesamowite i wręcz oczarowujące, jednak z biegiem czasu zaczęło robić się coraz bardziej irytujące i męczące.

Jeongguk chciał się wycwanić - taka w końcu była jego natura niemal od zawsze. Nie był typem, który z entuzjazmem złapie za mop lub obrzydliwą ścierę do zmywania kurzów, przy której powstrzymywał odruch wymiotny na samą myśl jej dotknięcia. Nie pałał też wielkim optymizmem do spędzania całych dni przy garach, nie mogąc przy tym nasycić żołądka przygotowywanymi potrawami, gdyż za każdym razem gdy próbował to zrobić, obrywał wilgotnym od niewiadomej substancji ręcznikiem w tył głowy. Zaproponował więc swojemu mężowi układ, który jego zdaniem był odpowiedni dla nich obu. Taehyung, jako osoba, która nie przepada za mocno zatłoczonymi miejsca miał zająć się porządkami i zadbać o zastawienie stołu, natomiast Jeongguk miał być tym, który będzie biegać po sklepach i załatwiać wszelkie niezbędne sprawy.

Plan idealny bardzo szybo legł w gruzach, jednak tylko od strony młodszego. Ledwo rzucił się w wir zakupowego szaleństwa, a już zdążył pokłócić się z nieuprzejmą kobietą o ostatnią puszkę ulubionej szynki konserwowej Taehyunga, przetrzeć samochód na zatłoczonym parkingu i dowieźć do domu potłuczone bombki, o których istnieniu dziwnym trafem zapomniał, gdy do bagażnika wrzucił ciężkie siatki wypchane po brzegi butelkami soków i mleka.

Eden | taekook [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz