☆Koniec wakacji☆(wstęp)

21 1 1
                                    

Stan POV.

Obudził mnie budzik, nie chciałem iść do szkoły. Jedyny powód dlaczego tam chodzę to są przyjaciele, poprawiają mi humor. Dobra wstaje bo się spóźnię jeszcze pierwszego dnia szkoły.
Ubrałem się i poszedłem, po drodze spotkałem kenny'ego i poszliśmy razem do tego więzienia intelektualnego. Przez większość czasu Kenny się nie odzywał, martwiłem się trochę pytałem co się dzieje ale nie odpowiadał. Martwię się o niego bo to mój przyjaciel. Byliśmy już pod szkołom widziałem łzy w jego oczach od razu go przytuliłem, zaczął płakać mi w ramie, nie wiedziałem co się dzieje ale nie chciałem go puszczać.

-możemy nie iść do szkoły?- spytał zaryczany Kenny

-to pierwszy dzień nie możemy - chciałem ale matka by mnie zabiła

-szkoda...- jego łzy na chwilę ustały

-z końcówki się urwiemy i mi wszystko powiesz- nie miał wyjścia

Weszliśmy do szkoły. Cały czas myślałem dlaczego płakał? co się stało?, przypomniałem sobie tą jedną rzecz i wszystko było jasne ale o tym potem była 8³⁰ szliśmy na ten cały apel. Koniec jest o 11⁴⁵. Gdzieś około 11⁰⁰ uciekniemy.
Plan był taki ja idę do "toalety" (do szatni) biorę bluzę a jak będzie sprzątaczka pytała czemu idę to powiem że źle się czuję i pozwolili mi iść. Kenny mówi że też idzie to toalety i jak będzie to mu pomagam wyjść oknem. I idziemy razem do mojego domu

"Plan idealny" tylko teraz trzeba zrealizować. spytałem się nauczyciela czy mogę iść do toalety, pozwolił na szczęście. Szedłem w stronę szatni sprzątaczek nie było ubrałem bluzę i wyszedłem, stałem pod oknem do toalety męskiej. Słyszałem jak ktoś wchodzi to toalety, był to Kenny ale trochę spanikowałem że to jakiś nauczyciel czy coś. Pomogłem mu wyść i szliśmy do mnie

Kenny POV.

Bałem się, ale wiem że to mój przyjaciel i mogę na nim polegać, przez całą drogę nie odzywaliśmy się do sobie chyba obydwoje się stresowaliśmy. Widziałem jak stan był zestresowany bo w tedy zawsze mu się ręce trzęsą. Złapałem go za rękę, patrzyłem się naprzeciwko siebie a on na mnie. Chyba był zdezorientowany, chciało mi się śmiać. Aż sam się uśmiechnęłam i on też chyba mu nie przeszkadzało. Jego ręce już się nie trzęsły. Byliśmy już pod domem stan sprawdzał czy nie ma nikogo w domu, nie było to dobrze. Spytał mamy kiedy będzie napisała że o 16 około, mamy czas. Poszliśmy na góre, rzuciliśmy plecak to rogu i usiedliśmy na jego łóżku.

-co się stało? - spytał przerywając chwilę ciszy

-trudno mi o tym mówić...-bałem się jego reakcji

-spokojnie, jestem tu żeby ci pomóc nie będę się śmiał ani nic obiecuję - przytulił mnie bo chyba zauważył moje łzy w oczach

- byłem przez wakacje z dziewczyną... wczoraj zerwała ... powiedziała że byłem zakładem- łkałem co chwilę a on dalej mnie przytulał

-współczuje- też się do niego przytuliłem

Siedzieliśmy tak z chwilę. Oboje zasneliśmy ja przez ciągłe płakanie on przez zmęczenie. Obudziły nas krzyki z dołu nie mnie tylko stana. Wstał i poszedł zobaczyć usłyszałem że przypadkiem też zaczął się kłócić z rodzicami. Wrócił na górę. Już nie taki uśmiechnięty tylko zdenerwowany

Stan POV.

- Chce. z. stąd. uciec.
Ale nie mogę zostawić kennego... -myślałem
Zauważyłem wiadomość od Tolkiena
-----------
-Ej robię jutro imprezę idziesz?

Spk ale mg z kennym?-

-możesz

Oks to będę z kennym-

★STENNY★[South Park]★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz