Pączki nowych chwil

80 12 4
                                    

Błądząc to po kolejnych alejkach sklepu szukając składników do japońskiego dania ciągnąc za sobą koszyk słuchali z głośników zamontowanych na suficie puszczanych piosenek i gwaru dochodzących od ludzi. Powoli spacerowali koło siebie, Felix trzymał w oby dwóch rękach telefon z wyświetlonym przepisem, a czarnowłosy jako gentelman zaoferował, że to on będzie ciągnąć koszyk, który po woli był zapełniany przeróżną żywnością. Sklep był ogromny, wręcz jak hurtownia wyglądał. Można było tam wszystko znaleźć, od ubrań i rowerów po zagranicznie jedzenie i posiłki. Jak na market przystało nie wyglądał on najlepiej. Miałe zagorzałe ściany z zewnątrz, które nie zachęcały, a białe no może nie już takie białe prędzej żółte ściany przyozdobione różnymi plamami lub ty gorsza grzybami szpeciły tym bardziej ruderę. Kafelki które widziały się ostatnio z mopem kilka miesięcy temu oraz kusz znajdujący się na szafkach jak i pod nimi, aż prosiły się o przejechanie palcem lub szmatką. Oraz światła gdzie co drugie jest zepsute lub w ogóle go nie ma.   

- Masz ocet ryżowy w domu? - Odezwał się blondyn będąc zapatrzonym w komórkę. Bardzo chciał na niego spojrzeć lecz coś go powstrzymywało jakieś nie określone uczucie w środku.

Namacalnie było pomiędzy nimi czuć nie określone spięcie czy też za zażenowanie spowodowane samym sobą. Byli zbyt zawstydzenia by spojrzeć sobie w oczy lub przynajmniej przeprowadzić jaki kol wiek sensowny dialog przez wydarzenia z przed kilku minut. Oboje chcieli rozproszyć te uczucie by ich relacja znów przeszłą na lepsze tory i by nie odczuwać tego dziwnego uczucia podczas konfrontacji z drugą osobą. A stworzenie razem posiłku w takich okolicznościach będzie wyzwaniem.

- Ostatnio mi się skończył, musimy kupić. - Powiedział sięgając po wspomniany wcześniej przez Lee przedmiot z szafki. - Co dalej na liście? - Powiedział delikatnie wkładając do koszyka szklaną butelkę nachylając się nad uczniem kładąc nie świadomie jedną dłoń na talie niższego.

- Biały cukier. - Powiedział odwracając się w stronę nauczyciela łapiąc z nim kontakt wzrokowy chcąc wykorzystać, każdy moment na znormalizowanie nagłej potyczki.

- To mam. - Odpowiedział patrząc w pięknie świecące od padającego na nie światła lamp oczy blondyna w duchu dziękując, że - z tego jakie bodźce mu przekazuje młodszy - chcę także odnowić ich relacje jeszcze z przed nagłego klaksonu.

- No to... - Odwrócił wzrok od tych kojących go zawsze tęczówek na ekran urządzenia czytając kolejny podpunkt z listy znalezionej w Internecie bo on jak i jego towarzysz nie znali dokładnie przepisu. - Mirr..-in. - Przeczytał z lekką trudnością Lee wracając spojrzeniom do tych ukochanych oczu.

- Mirin. - Powtórzył poprawnie wyższy poprawiając przy tym wymowę młodszego.

Hwang będąc zauroczony w jego oczach słodką postawą niższego i tego jak przeczytał przyprawę japońską, uśmiechnął się czule mrużąc przy tym delikatnie swoje patrzałki patrząc z uwielbieniem na drobniejszą posturę. Przeniósł z wąskiej tali blondyna dłoń na jego kark i lekko się garbiąc i uginając nogi, przybliżając tym jego twarz do siebie by złożyć czuły pocałunek na jego czole. Nie wiedział co go pokierowało do takiego czynu. Lecz widząc reakcje młodszego jakim było lekkie uśmiechnięcie i rumieniec obejmujący swoimi ramionami nos, poliki i uszy ucznia wiedział, że postąpił dobrze.

Tylko szkoda że nie wiedzieli, że kilka osób ich z zainteresowaniem obserwuje. Ta nie wiedza przy przyprawi ich o wiele zmartwień i złych spojrzeń w przyszłości.

Po paru minutach poszukiwać między wysokimi półkami składnika młodszy wychwycił je wzrokiem i zaczął kierować sowie kroki w kierunku miejsca "zamieszkania" przyprawy. Gdy już był przy półce zorientował się, że znalezisko znajduje się na najwyższym piętrze co nie ułatwia jego niski wzrost, który był tym bardziej zauważalny gdy stał przy nauczycielu. Wyciągnął jedną rękę do góry stając na palcach i zaczął celować dłońmi by ją przechwycić i ze spokojem wrzucić do koszyka który trzymał czarnowłosy stojący tuż za nim i patrzącym na wyczyny chłopaka przed nim. Lecz jak się po chwili okazało wcale to nie było takie proste jak się wydawało od początku. Do dosięgnięcia butelki została mu ponad jedna szafka, a jakie kol wiek skakanie nie wchodziło w grę ponieważ ciesz była opakowana w szkło co by mogło powodować zbicie się czegoś.

Miłość od miłości na kartkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz