Prolog

258 16 25
                                    

Wracałam do domu, zmęczona po całym dniu w szkole, jednocześnie przeglądając media społecznościowe znajomych z rocznika wyżej z zazdrością i myślą że są ładniejsi odemnie, gdy tak po jakimś czasie znudziło mi się oglądanie podobnych do siebie zdjęć zauważyłam że Michael, mój chłopak, który postanowił nie przyjść dziś na lekcje z tajemniczego powodu wrzucił nowe zdjęcie na relację, wydawało mi się to dziwne ponieważ prawie nigdy nic nie publikował. Jako jego oddana dziewczyna a przynajmniej tak mi się wydawało odrobinę się zmartwiłam więc postanowiłam wejść na nią.

Gdy to zobaczyłam serce mi na chwilę stanęło a do oczu napłynęły łzy, był to Michael całujący się z ikoną liceum, Nicole, durną i przemądrzałą lecz niezwykle ładną brunetką o błękitnych jak niebo oczach i idealnej sylwetce. Zawsze jej zazdrościłam wyglądu z powodu gdyż ja byłam zwyczajną blondynką z włosami do ramion, piegami i zielonymi oczami bez pewności siebie...

Po chwili postanowiłam usiąść pod płotem jakiegoś starego, opuszczonego budynku albowiem moje nogi wydawały się jakby z waty i wiedziałam że nie dam rady nawet stać, gdy po dłuższym czasie usłyszałam znajome głosy osób z 11 klasy wracających do swoich domów wiedziałam która jest już godzina i że powinnam siedzieć już u siebie z uwagi na to że psycholog szkolny trafił do szpitala po wypadku samochodowym. Niecałe 5 minut później zerwałam się na równe nogi i zaczęłam biec najszybciej jak umiałam w stronę domu.

W okolo połowie drogi zabrało mi sił na dalszy bieg z tego względu więc zwolnlam, trochę tego pożałowałam gdyż za rogu ukazała się postać wysokiego blondyna z grzywką, odrazu zorientowałam się kto to jest, podeszłam trochę bliżej aby chłopak mnie usłyszał i wydusiłam z siebie zapłakanym, nie pewnym głosem i ledwo co słyszalnym

- Jak mogłeś? Chociaż byś mi powiedział że ci się już nie podobam...

Blondyn wyraźnie się przestraszył mojego widoku jako że wiedział że w piątki zawsze chodziłam do psychologa i przez co wracałam później do domu.

- Kurwa słyszysz mnie czy kompletnie straciłeś słuch - oznajmiłam jednak pewniej siebie z zniecierpliwieniem

- Czego chcesz? - odpowiedział z widoczną arogancją, zachrypniętym jak zwykle głosem

Odpowiedziałam z nie wiem jakiego powodu - ciebie chcę...wyłącznie ciebie

Ten natomiast zaczął się śmiać, zbliżył się do mnie, chwycił za talię, mając nadzieję że mnie pocałuje przymknełam powieki, lecz jedynie mi szepnął coś do ucha, niedokońca dosłyszałam co miał na myśli ale wiedziałam że nie wróży to dobrze.

Po niedługim czasie pozwolił mi odejść, cieszyło mnie to i jednocześnie stresowało nie wiedziałam co myśleć ponieważ mojej głowie roiło się od emocji. Czując na sobie wciąż wzrok blondyna czułam dyskomfort który nie pozwalał mi na bieg i jednocześnie normalnie iść. W chwili kiedy przekroczyłam zakręt w uliczkę za jakimś pomarańczowym domem zaczęłam biec, aby być jak najdalej blondyna, on jednak wiedział że chciałam uciec naszczęście nie planował biec za mną, to chyba była jedyna rzecz która mnie dzisiaj trochę zadowoliła.

Kierując się spowrotem do domu jakimś cudem nie spotkałam już żadnej przeszkody, więc gdy zaszłam do domu zapukałam w dzwi z nadzieją że nie zastanę tam rodziców ani Sarah, naszczęście ich nie było zatem weszłam do swojego pokoju, zamknęłam dokładnie dzwi od pokoju i ponowie zatonęłam w rozpaczy nie wiedząc co z sobą zrobić.

W chwili gdy dostałam przypływu adrenaliny wstałam wzięłam żyletkę i zaczęłam przejeżdżać nią po ręce robiąc ślady ran, niestety to nie zadziałało więc nie myśląc już o niczym i skierowałam się w stronę wyjścia, przy okazji chwytając za zapalniczkę i paczkę papierosów leżacych na parapecie. Około kilometr od domu znajdowały się tory kolejowe które odwiedzałam razem z moją starą przyjaciółka, na nieszczęście zmarła z powodu raka i aż od tej chwili nie znalazłam żadnych przynajmniej prawdziwych przyjaciół, ta myśl jeszcze bardziej mnie pogrążyła i coraz bardziej chciałam odejść z tego świata, pogoda również mi nie sprzyjała. Po drodze zapaliłam sobie szlugę która jako jedyna mnie odciągnęła od melancholii. Droga mi zajęła jakieś 15 minut, gdy nareszcie dotarłam spojrzałam czy nic nie jedzie ale niestety nie, w takim wypadku postanowiłam położyć się na pagórku niedaleko torów i bezczynnie wpatrywać się w ponure pełne ciemnych chmur niebo. Z powodu że nie było najjaśniej ujrzałam z daleka delikatne światła pociągu, aby się upewnić wstałam do pozycji siedzącej, miałam rację to były światła pociągu, po dosłownie ułamku sekundy zerwałam się jak niewiadomo co by się stało i zaczęłam biec ile sił w nogach nie zwracając uwagi na rozwiązane sznurówki w czarnych trampkach, gdy miałam już wbiec pod rozpędzony pociąg niespodziewanie poczułam szarpnięcie za kaptur od bluzy który nie pozwalał mi na ruch, nagle się odwróciłam i ujrzałam twarz Michaela, który patrzył na mnie z mieszanymi odczuciami, czułam jak na mojej szyi coraz bardziej zaciska się bluza, przez którą straciłam przytomność, to jedyne do pamiętałam...

Dziękuję za przeczytanie prologu i przepraszam jeśli nie mam za bogatego słownictwa ale to moja pierwsza książka pisana bardziej na poważnie 😅❤️, mam nadzieję że mi wybaczycie, chciałbym was jeszcze przeprosić za opóźnienie rozdziału ale miałam problemy techniczne 😭🤡, trzymajcie się cieplutko 💋💋💋

Another Side (Wstrzymane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz