3 Rzesza

30 3 16
                                    

Szedłem przez długi korytarz. Za sobą miałem 3 żołnierzy alianckich a przed sobą 2. Ręce miałem skute kajdankami ale mimo to dalej szedłem z uniesioną głową i wyprostowanym ciałem. Wiedziałem gdzie zmierzam. W życiu nie spodziewałem się że tam pójdę w ten sposób ale czasem już bywa.

Kiedy doszedłem do dużych, masywnych i drewnianych drzwi dwóch żołnierzy z przodu otworzyło mi je i odsunęło mi się bym wszedł. Szedłem a po obu stronach miałem chyba wszystkie kraje świata. Kiedy wszedłem na scenę zauważyłem RFN i NRD razem z Zsrr. Oczy moich synów świeciły od tony łez a ja patrzałem smutnym wzrokiem na Zsrr.

Wtedy ONZ podszedł do mikrofonu i zaczął przemowę.

ONZ - Dziś po tylu latach wojny w końcu dzięki naszym dzielnym bohaterom udało nam się poskromić tyranię III Rzeszy Niemieckiej i zaprowadzić pokój na świecie. Czy III Rzesza Niemiecka chce coś ogłosić?

Chwilę się zastanowiłem ale ostatecznie skinąłem głową potakująco. Kiedy odkuli mi ręce podszedłem do mikrofonu i zacząłem mówić.

Rz - Dziś moje rządy dobiegły końca. Dziś właśnie nadszedł mój koniec. To jest mój ostatni czas który z wami spędzę.. i chciałem wam coś powiedzieć.

Mogłem zobaczyć jak wszyscy bacznie oczekują tego co powiem.

Rz - Wiem że czyny które wyrządziłem światu potrafią być niedoprzebaczenia. Ale chciałem was prosić. Nie ważne jaki to byłby kraj. I nie ważne co by zrobił. Wybaczcie mu bez względu na wszystko i dajcie mu tę szansę na którą ja nie zasługuję.

Odszedłem od mikrofonu i podszedłem do synów których policzki cały czas się wypełniały nowymi łzami.

NRD - Tato proszę nie opuszczaj nas!

RFN - Tato my nie damy rady bez ciebie!

Rz - Dacie radę. Musicie dać radę. Zróbcie to dla mnie dobrze?

Oni wtedy kiwnęli potakująco głowami i wytarłem im łzy z twarz. Spojrzałem wtedy na Zsrr.

Zsrr - Żegnaj Rzeszo. Sam nawet już nie wiem czy mam się cieszyć że w końcu ci się odegram czy płakać bo stracę byłego, najlepszego przyjaciela.

Rz - Mogę być dla ciebie wrogiem już zawsze ale proszę cię zaopiekuj się moimi dziećmi tak jakbym ja sam ich wychował. Możesz mi to obiecać już zapominając o przeszłości?

Zsrr - Zrobię wszystko co w mojej mocy aby tak było.

Rz - Dziękuję.

Podszedłem wtedy do ONZ a on już stał z gotowym pistoletem.

ONZ - Żegnaj Rzeszo. Wiedz że nikt nie będzie za tobą płakał.

Rz - Jeśli ostatnią osobą która miałaby za mną płakać masz być ty to ja już wolę by nikt nie płakał.

Mogłem zauważyć jak bardzo tym wkurzyłem ONZ.

ONZ - Ty wiesz kim ja jestem?!

Rz - Niech no pomyślmy... debilem co chce zaprowadzić pokój na świecie a zabija kraj bo nie potrafi przebaczyć.

Wtedy on rozłożył swoje białe skrzydła a ja nie pozostałem mu dłużny i rozłożyłem swoje kruczo czarne. Mogłem zauważyć jak każdy się zląkł kiedy mnie takiego zobaczył. I dobrze im tam.

Rz - I ty podobno jesteś organizacją.

Bez większych już sprzeczek zdjąłem czapkę z głowy i padłem przed nim na kolana. On wtedy wymierzył mi prosto w czoło.

Wtedy wyjąłem z kieszeni munduru kartkę i dałem ją Zsrr. On w zaciekawieniu ją przeczytał a łzy napłynęły mu do oczu.

ONZ - Raz, dwa, trzy.

Zsrr - NIE!!!

Ostatnie co widziałem to Zsrr biegnący w moją stronę oraz wystrzał z pistoletu. Potem już tylko ciemność.

//////////////////////////////////////////////

Morał wyciągnijcie sami już.

Jeszcze Będzie DobrzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz