-Hmmm.....- Usłyszałem dźwięki myślenia pochodzące od Cassidy. Ślęczała nad jakąś starą mapą już od dłuższego czasu. W dodatku nie chciała jej nikomu pokazać. Typowa Cassidy. Dopóki ona sama do czegoś nie dojdzie nikt nie mógł tego zobaczyć. Eh, chwilę to zajmie zanim rozwiąże tą zagadkę. Ale była osoba która nie mogła poczekać. Po kilku sekundach słychać było -Cass ,pokaż ! No proszę tylko na chwilę, zerknę i ci oddam !-A to znowu cały Rhys. - Ryż, odczep się ! Myślę !- W głosie Cass słychać było że Ryż przegiął więc zaraz się uspokoił.-Mike, możesz tu na chwilę podejść ?- Z jej miny odczytałem że coś odkryła.
-To gdzieś niedaleko twojej chaty nie ?-
Pokazała na mapie miejsce obok nierównego czarnego pasa. Popatrzyłem chwilę na mapę i wyobraziłem sobie teren wokół wielkiego budynku który zamieszkiwała moja rodzina. Pomyślałem chwilę i odpowiedziałem pewnie
-Tak. To będzie jakieś 20 metrów za warsztatem ojca.- Cass się zamyśliła za to wtrącił się Rhys
-Chyba nie mówicie że wchodzimy do Harmiltona co ?-
Na dźwięk nazwy lasu i on i brązowowłosa się wzdrygnęli. Na mnie nie robił on takiego wrażenia bo mieszkałem na jego obrzeżu od narodzin. Prawda była taka że wszyscy bali się tego lasu z jednego powodu. Mniej więcej 15 lat temu zaczęły znikać różne osoby. Ostatnimi miejscami pobytu każdej z nich była jedna z restauracji mieszczących się właśnie na obrzeżu tego lasu. Lecz gdy miejsca pobytu zaginionych zostały ustalone, jedyne co z nich pozostało to strzępki ubrań , plamy krwi i wielkie ślady wokoło. W pewnym czasie porwania same ustały a policja twierdziła że to za ich sprawą
-Spoko, pierwsze drzewa zaczynają się 30 metrów dalej. Poza tym, kto by kogoś porywał przy domu pełnym kamer ?-Atmosfera od razu się zmieniła. Gdy reszta się uspokoiła rzuciłem tylko
-Idziemy bo nas noc zastanie i będzie po nagrodzie !-To od razu wszystkich zmotywowało więc grupa trzech 16 letnich poszukiwaczy udała się po swe motory i z piskiem opon ruszyła w stronę ustalonego przed chwilą miejsca.
-No dobra, jesteśmy-Cass zdjęła kask i popatrzyła na wskazane przeze mnie miejsce. -Nie wygląda jakby ktoś tu coś ostatnio kopał-Blondyn jak zwykle musiał coś dopowiedzieć
-Bo nie musiał. Wokół jest pełno małych zagłębień i lisich nor- Bez namysłu odpowiedziałem
-Aha.- Ryż przez chwilę się zastanawiał- Ale skąd ty o tym wiesz ?- Zapytał podejrzliwie -Ryż, geniuszu, urodziłem się tutaj. Znam każdy kawałek tej okolicy na pamięć. I może zabierzesz się do roboty i pomożesz nam szukać tej kartki ?- Po moich słowach cała nasza trójka zaczęła przeszukiwać okolicę. Szukaliśmy dobre 40 minut zanim ciszy nie rozdarł podekscytowany głos Cassidy -Mam !-Dziewczyna machała kartką w powietrzu - Szybko, jedziemy ją zawieźć zanim nas ktoś wyprzedzi !- Tak więc z powrotem wskoczyliśmy na motory i ruszyliśmy w stronę centrum a dokładniej-Budynku ratusza.
-Proszę bardzo, panie McCaley !-Uradowana Cassidy podała kartkę przewodniczącemu konkursu wręcz świecąc niebieskimi oczami. Nie dziwiliśmy się jej bo teraz okaże się czy wygraliśmy czy jednak nie. Dostaliśmy informację że musimy poczekać kilka minut aby zebrać komisję czy coś takiego. Tak więc czekaliśmy a Rhys'owi zebrało się na głębokie przemyślenia.
-W sumie, to mieliście rację. Kto by chciał nas porwać ? Szybko wkurzający się mózgowiec Cassidy, córka prawniczki , taki przystojny blondyn jak ja i do jasnej pogody wieżowiec i mięśniak AFTON. Naprawdę, żaden materiał na porwanie, kto by chciał takie dzieciaki.-Sarkazmu nawet nie próbował ukryć. No ale jednak trochę racji miał. Nasza trójka to zapewne najbardziej popularne i jednocześnie samotne nastolatki w mieście. Dlaczego ? Ano każdy z nas miał w rodzinie kogoś niezbyt przyjemnego ale za to druga strona rodziny była bardzo wpływowa i w ogóle. Moje przemyślenia przerwał jednak pan McCaley który miał jednak niepocieszoną minę. Całą nasza trójka była zawiedziona że przegraliśmy i że już po nagrodzie.
-Proszę za mną dzieciaki-Pan McCaley miał dziwnie poważny ton co było niepodobne do tego wesołego nauczyciela. Poszliśmy jednak za nim grzecznie ciekawi co mogło się wydarzyć. Nauczyciel zaprowadził nas do jakiejś sali po czym sam z niej wyszedł. W sali było sporo osób, najpewniej owa komisja konkursu. Wszyscy z grobowymi minami.-Usiądźcie dzieciaki-Wskazano nam krzesła-Musimy chwilę z wami porozmawiać. Chodzi o kartkę którą nam przyniosłyście.-Zrobił przerwę żebyśmy przetworzyli informację-To nie jest kartka konkursowa. To coś o wiele bardziej cennego i niebezpiecznego.-Gostek wzdychnął i rzekł oficjalnie-Są to plany i informacje dotyczące osób porwanych 15 lat temu.-Siedzieliśmy jak wyryci z kamienia. Żadne z nas nie mogło lub nie chciało uwierzyć w to co usłyszało. W pewnym momencie odezwał się nasz mózgowiec:
-Jak to ,,plany i informację" ? Przecież to są informacje sprzed ponad dekady ! Jak to możliwe że nikt ich nie znalazł ?!-Oho, zdenerwowała się.-Przecież przeszukiwano cały las i jego okolice !- -Niestety, panno Ancherry ale teren na którym według waszego opisu znaleźliście jest terenem prywatnym, od setek lat należących do rodziny pana Aftona...-
-{Siemanko,jeśli to czytasz to taka mała informacja. Okładka z lasem jest tymczasowa ! :)}-
*805 słów*
CZYTASZ
Las Harmilton - Zniknięcia
Teen FictionMichael już od jakiegoś czasu wie że w okolicy dzieje się coś dziwnego. Z klasy znikaja kolejne osoby, podobno w podstawówce nie jest lepiej. Myśli wszystkich kierują się w stronę Lasu Harmilton, zwanego również morderczą puszczą. Lecz mimo wszystko...