Oczy wszystkich nagle zwróciły się na mnie. Argh. Jak zwykle, coś się dzieje to Afton winny. Bez słowa wstałem i wyszedłem z pomieszczenia nie pokazując po sobie żądnych emocji. Usłyszałem tylko wołanie moich przyjaciół lecz byłem już za daleko. Nie zamierzałem znowu słuchać tych wszystkich bajeczek o rodzinie morderców. Pff. Teren prywatny tak ? Mogą sobie sprawdzić nagrania z kamer, nikt tam nie chodzi . A już miałem taki dobry humor....
-Mike ! Michael ! Michael Afton stój natychmiast !- To był głos Cassidy. Nie dadzą mi spokoju co ? Zwolniłem trochę tak by przyjaciele mogli się ze mną zrównać. Po kilku sekundach tak się stało.
-Mike, co cię użarło ?- Tym razem to Rhys zaczął mnie bombardować pytaniami.
-Mam już po prostu dość tych wszystkich plotek o rodzinie morderców. Ktoś znikł ? To sprawka Aftonów. Ktoś został zamordowany? To napewno Aftonowie. Cholera no ! W tym mieście są też inni ludzie !-Darłem się w takim stopniu że nawet kask nie wygłuszał moich słów.
- Masz rację, to upierdliwe...- Popatrzyłem na blondyna zdziwiony- Ścigasz się ?-
- Wiesz jak mi poprawić humor co ? - Ruszyliśmy pełna parą a Cass zapewne wywracając oczami i mówiąc że jesteśmy dziecinni pognała za nami.-Dobra wygrałeś...-Ryżyk był ewidentnie zmęczony
tylko czym, skoro jechał na motorze ?..-Oczywiście że wygrałem- Uśmiechnąłem się z satysfakcją i zdjąłem kask.
-Dobra, pościgali się ? To wracamy do miasta.-Głos Cassidy nie pozwalał na sprzeciw.
-OŁ NOŁ-Rhys rozejrzał się dookoła- JESTEŚMY OBOK HARMILTONA DO KURWY JASNEJ !-Wyglądał jakby miał tu zaraz zemdleć albo od razu zejść na zawał.
-Te, Ryżyk spokojnie-Brunetka chyba chciała to powiedzieć pewnym głosem ale coś jej nie wyszło -
-Co jest w nim takiego strasznego co ? O mojej rodzinie też wszyscy mówią że mordercy a sie jej nie boicie-No ile można trzęść gaciami przez jakiś las co ?-
-No ciebie nie ale twój ojciec...Jak tylko przechodzi obok to mam wrażenie jakbym był na Syberii-
-Trochę fakt.. Ale mi się wydaje że o to mu chodzi-Cassidy jak zawsze musi coś wtrącić-
-Ja nic nie zrobiłem żeby wam zaszkodzić więc on też-Taaak...Bo go przed tym powstrzymuję-
-NO TO IDZIEMY SIE ROZEJRZEĆ !-Co mu znowu odealiło... Przed chwilą przestraszony baranek a teraz....A teraz Rhys-
-Eh...Niech wam będzie,idziemy. Ale górą i NAJPIERW idziemy schować gdzieś motory- Górą ? Oni umieją chodzić po drzewach ? Cóż nie pozostaje nic innego jak się zgodzić-
-Dobra, wiem gdzie możemy je schować-Nie czekając ruszyłem powoli przed siebie-
-DEBILU JESZCZE MY-Rhys oczywiście musiał zacząć wrzeszczeć. Zatrzymałem się żeby mogli do mnie dojechać a gdy tak się stało znów ruszyłem przed siebie.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Gdy motory były już bezpieczne nieśpiesznie ruszyliśmy w stronę lasu Harmilton, morderczej puszczy, zagajnikiem zbójstw, jak zwał tak zwał. Ryżyk który wcześniej był takie chętny na zwiedzanie teraz chyba sobie uświadomił co właśnie mijaliśmy zrobić. Teraz nie ma odwrotu ryżyk. Sam chciałeś.
-Trzeba znaleźć miejsce w którym wjedziemy na drzewo. I najlepiej jeszcze oznaczyć jakoś kierunek żeby się nie zgubić.-Brunetka odezwała się niepewnie jakby do niej też dopiero teraz dotarlo gdzie idą. Ty też Cass ? Rozumiem tego barana ale ty ? Nie wieżę. Co się z tymi ludźmi dzieje co ?
-A to jakaś różnica ? Drzewo to drzewo.-Po tych dwóch zdaniach wspiąłem się na drzewo i popatrzyłam na nich z góry dając do zrozumienia że na nich czekam.
-Właściwe jak my mamy chodzić po drzewach co? To nie Naruto ludzie !-
-Nie drzyj się bo to się niesie w takich miejscach. Poza tym wiem że to nie Naruto ale drzewa rosną tu tak blisko siebie że z góry to jest jak podłoże. Wystarczy uważać żeby nie nadepnąć na słabsze gałęzie i proszę bardzo- Ruszyłem dalej z pewną postawą. Co jakiś czas oglądałem się za siebie by zobaczyć czy pozostała dwójka daje sobie radę. Nie powinienem śmiać się z przyjaciół ale wyglądało to zabawnie. Chwiali się jak sarny na lodzie gdy ja spokojnie szedłem a czasem nawet biegłem lub skakałem. Ale to ja wychowałem się biegając po tym lesie. Nie oni.
Z moich myśli wyrwała mnie swoim zawołaniem szatynka.
-Chodzcie tu ! Zobaczcie !-Drzesz się jakby się paliło, moje uszy cierpią .
-No co ?-Rhys podszedł do niej chwiejąc się by nie stracić równowagi.
-Tutaj coś pisze.... M..I...K...E...A. Dziwne... Mike A ?-Zamyslila się chwilę a potem wróciła do odczytywania napisu-Z....A......B ?....Ó.....J......C.....A tu chyba jest A-Po złożeniu wszystkiego w całość o mało nie spadła z drzewa-Mike... Czy ty..to....-
Cholera.
-Ja nic o tym nie wiem- Podniosłem ręce w obronnym geście.
-To dobrze. Już się bałam...-
Uwierzyła. Nie wieżę. Albo świetnie udawała albo nie była taka spostrzegawcza za jaką ją uważano.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
*759 słów*
![](https://img.wattpad.com/cover/359156913-288-k39473.jpg)
CZYTASZ
Las Harmilton - Zniknięcia
Teen FictionMichael już od jakiegoś czasu wie że w okolicy dzieje się coś dziwnego. Z klasy znikaja kolejne osoby, podobno w podstawówce nie jest lepiej. Myśli wszystkich kierują się w stronę Lasu Harmilton, zwanego również morderczą puszczą. Lecz mimo wszystko...