Ona

9 1 0
                                    

Było dziwnie ciemno, taki rodzaj półmroku, nie należał do moich ulubionych. Wydaje mi się, że pogoda jest odzwierciedleniem stanu emocjonalnego lokalnej populacji. U nas jest teraz nie ciekawie. Wczoraj w gazecie naszego miasta opublikowano historie z czasów ll wojny. Według, niej mój ojciec jest synem żydowskiego cukiernika, który przez długie lata ukrywał się w piwnicy wykopanej przez dziadka. Podobno mieszkał tam podczas okupacji wraz z żoną i 4 letnia córką. Informacja wyszła na jaw, kiedy dziadek dostał list o mianowaniu go Sprawiedliwym. Specjalnie się tym nie ucieszył, a list schował. Podobny list został również wysłany do jednego z kolegów dziadka, który też uświadomił mu, że może się to wiązać z korzyściami finansowymi. Dziadek podkręcony możliwością zysku postanowił przyjąć tytuł Sprawiedliwego. Niestety, nie spodziewał się co wydarzyło się potem. Telewizja razem z córką żydowskiego cukiernika pojawiła się po drugiej stronie naszych drzwi:

- Dzień Dobry panie Władziu jestem Selcia Johnson - bo tak się przedstawiła piękna i wysoka kobieta, która wyglądała naprawdę zjawiskowo. Ubrana była we wściekle zielony garnitur, który komplementował jej ciemna karnacje i kruczo-czarne włosy, upięte w wysokiego koka. Wyglądała na około pięćdziesiąt lat, ale w Ameryce wszyscy wyglądają młodziej.

Po otworzeniu drzwi, dziadek prawie zszedł z tego świata. Nie wydusił z siebie nic więcej oprócz:

- Nie! - i zrobił trzy kroki do tyłu, aż pięta jego buta zaskrzypiała na rogu boazerii która właśnie pękła.

Dziadek Olek, nigdy nie lubił mojego dziadka Władka. Mówił, że to zwykły wieśniak, o zacofanej mentalności. Często się kłócili i wypominali sobie najróżniejsze przywary z przeszłości. Ja, tak szczerze mówiąc nigdy nie rozumiałam o co im chodzi. Czasem dziadek Olek zapędzał się w wyrafinowanych obelgach, a dziadek Władek nie potrafił się bronić werbalnie i dostawał szewskiej pasji. Wtedy łapał za to co miał pod ręką i groził:

- Olek, ja sobie nie dam w kaszę dmuchać, jak będzie trzeba to ci przypierdolę!

Teraz patrząc na Salacie wydał się mieć podobny pomysł na rozwiązanie zaistniałej konfrontacji.

- To ja Salcia, nie pamięta pan? Mama dużo mówiła na Pana temat, mieszkaliśmy u pana za stodołą. - Powiedziała, idealną polszczyzną skalaną tu i ówdzie angielskim twardym "i", które brzmi trochę jak nasze igrek. Wydawała się bardzo spokojna, jakby wszystkie emocje towarzyszące temu spotkaniu odłożyła gdzieś na później. Pewnie nadal, były ukryte w stodole, gdzie kiedyś mieszkali. A może dziadek, je gdzieś schował, a ona teraz przyszła, po te wszystkie krzyki, bóle i uczucia przeplecione zapachami i światłem, które zauważają tylko dzieci. Była gotowa, żeby je teraz przeżyć.

- No.. może i coś pamiętam, a po co tu przyjechałaś?

- Chciałam się spotkać z bratem Jankiem? Obiecałam rodzicom przed śmiercią... że go znajdę. - to zdanie wypełniło mnie nadzieją. Skoro po tylu latach, ona znalazła swojego brata, to ja mam szansę na odnalezienie mamy. Radość i nadzieja ogarnęły mnie różowym uczuciem dobra i błogości i całkiem nie zauważyłam, że właśnie straciłam dziadka. Otóż dziadek Władek nie był moim prawdziwym dziadkiem, był nim żydowski cukiernik, zrobiło mi się przez chwilę przykro... ale zyskałam ciocię!

- Jakim bratem? - dziadek krzyknął oburzony, udając, że nie wie o co chodzi, - Tu nie ma pani żadnego brata. Wypraszam wszystkich!. - Dziadek zaczął wypychać kamerzystów razem z Salcią Jonson, którzy to zdążyli już przekroczyć próg i wejść do mieszkania- Proszę mnie nie nachodzić!, krzyczał na klatce, a kamerzyści, przykleili się teraz do niego jak muchy do taśmy zwisającej z żyrandola. Jeden z nich zapytał :

- Czy pana syn ... Janek jest bratem Salomei Jonson? - dziadek nawet nie odpowiedział, tylko rzucił w reportera kubkiem, który cały czas trzymał w ręce.

Ósmy DomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz