Prolog

25 2 0
                                    

3 lata wcześniej:

______________________________________________________________________

Emil

Mam szesnaście lat. Ukradłem z garażu ojczyma sportowe auto. Jest druga w nocy. Jadę furką na wyścigi aut. Wcześniej razem z moim najlepszym przyjacielem podrasowaliśmy trochę samochód, ale i tak wiedziałem, że szanse są niewielkie. Potrzebowałem planu i znalazłem. Cholernie ryzykowny plan. Co w nim może pójść nie tak? Wszystko, ale jak to mówią" raz się żyje"! Narzucam skórzaną kurtkę na moje plecy, zakrywając tym samym długie blizny biegnące po nich-pamiątka po szalonym ojcu. Spierdoliłem od razu po tym. Odszukałem siostrę, która mieszkała z przyszywanymi rodzicami, którzy zgodzili się mnie też przygarnąć. Lis wyjechała z matką do Finlandii i tyle ją widziałem. Na szczęście przyjeżdżają raz do roku na Wigilię. Lis to mój własny skrót od imienia Alice. A wracając do wyścigu...Kocham uczucie szybkości, oraz łamać wszelkie zasady i zakazy. Więc mój plan polega na...Chwila najpierw wyjaśnię przebieg wyścigu. Start jest w centrum miasta, trzeba wyjechać z niego i dojechać na wybrane miejsce na plaży. No a teraz plan. Wyjadę z miasta od tyłu i zamiast kierować się tam gdzie każdy pojadę na klify i zeskoczę przy pełnej szybkości autem. Spokojnie nie jestem szalony no może troszkę, ale do auto podepnę spadochron i rozwinę go w odpowiedniej chwili unikając śmierci. Gładko wyląduję na danym miejscu i Włala! Właśnie wcielam swój plan w życie, słyszę drwiny, że na plażę w drugą, ale je ignoruję. Dojeżdżam na klify biorę rozpęd i skaczę! Ląduję idealnie na mecie. W ostatniej chwili spadochron się otworzył. Słyszę gwizdy i wiwaty. Miało być bez zasad, było bez zasad! Wtedy widzę nabuzowanego gościa przed 30. No cóż niektórzy nie umieją pogodzić się z porażką. Wyciąga pistolet i celuje we mnie. Ja nie jestem mu dłużny i też wyciągam swój. Skąd mam pistolet?...Eeeee...zarąbałem FBI, tyle się ich kręci po domu, że zrobiłem to bez trudu, no a przecież mogę wszystko c'nie? Koleś zaczął się śmiać. Oj zaraz się zdziwi nie docenia mnie, bardzo mnie nie docenia. Chwilę później wystrzelam w jego palec, który miał właśnie pociągnąć za spust i mnie postrzelić. No cóż za późno. Przesuwam dłoń z pistoletem celując idealnie w jego serce i wystrzelam. Facet wykrwawia się na moich oczach, a wzrok wszystkich skierowany jest na mnie i na niego. Nie przeraża mnie to. Ba nawet mi się podoba. Jest kurwa idealnie! Wtedy widzę ją. Dziewczynę młodszą ode mnie może o dwa lata. Jej blond włosy rozwiewają się na wietrze. Wygląda przepięknie. Kurwa, przepadłem dla niej, a ona mnie nawet nie zna! Podchodzi zwiewnym krokiem, jakby była co najmniej na jakimś wybiegu mody do sponsora dzisiejszego wyścigu. Wyciąga mu kluczyki z ręki i kręcąc nimi mówi:

-Od teraz Star wkracza do gry.

Jezu jest idealna, a ten jej melodyjny głos. Byłem skory ponownie zabić byle tylko go usłyszeć. Gapiłem się na nią. Jest kurwa idealna! Wsiadła z wdziękiem do auta i odjechała. Chwilę później ja też podszedłem do sponsora. Kaptur zasłania całą moją twarz uniemożliwiając identyfikację. Mój ojciec to znaczy ojczym, ale mówię na niego ojciec bo zasługuje na ten tytuł zdecydowanie bardziej niż ten biologiczny, ma zdecydowanie za dużo wrogów by ryzykować. Zabieram mu kluczyki od auta i mówię:

-Szykujcie się na przegraną, bo Moon wkracza do gry! I rozpierdala cały system!


Dobra już wiedzą, że jestem rozpieszczonym, szalonym, psychopatycznym nastolatkiem! No i fantastycznie! Wsiadam do auta. Jadę do Leo opowiedzieć mu o tym piekielnym aniele.
















Dangerous loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz